Kocham za bardzo żonatego

Problemy z partnerami.

Postprzez beata82 » 5 sty 2010, o 00:05

---------- 22:59 04.01.2010 ----------

Tacy normalni mężczyźni są strasznie irytujący dla kobiet, które mają tendencję do kochania za bardzo. Potrafiłam zerwać znajomość dlatego, że za często dzwonili, albo za rzadko, dlatego, że mieli nie taki strój, albo nawet, że zjedli mi ostatnią paczkę chipsów :wink: Powód się zawsze znajdzie :) Byle tylko wpakować się od nowa w przykrą sytuację. Jakiś czas temu uzależniłam się od pewnego toksycznego partnera. Wszystkich dla niego zostawiałam, byłam na skinienie dłoni. Też widziałam ten "szczery" zachwyt, te komplementy jak przecudownie wyglądam, jaki mam gust. Od razu czułam się piękniejsza i miałam ochotę dbać o siebie i się starać, czułam jak to mnie nakręca do życia. To tak jakby stapiał się lód wewnątrz mnie, jakbym mogła znów spokojnie spać. To tak jakby wreszcie otrzymało się "coś" na co czekało się całe życie, jakiś brakujący kawałek siebie. To lepsze niż pieniądze, sukcesy, oddało by się życie żeby tylko to "coś" zatrzymać

---------- 23:05 ----------

Jednak jak się zapewne domyślasz cena za to wspaniałe uczucie zaczęła być coraz wyższa, zgadzałam się na to by mnie ktoś okłamywał, wystawiał do wiatru. Zaczęłam się zastanawiać na co się zgodzę jeszcze...W końcu zaczęłam myśleć czym jest to "coś" i dlaczego ja jestem w stanie płacić za to taką cenę. Nie wiem jak jest w twoim przypadku, ale ja doszłam do wniosku, że tym bezcennym "czymś", którego nawet nie potrafiłam nazwać jest akceptacja mnie samej, podziw dla mnie, miłość do mnie. Nie akceptowałam siebie i co gorsza nie chciałam się do tego przyznać. Nie znałam swoich słabości i dlatego ktoś łatwo "zagrał" na moich emocjach. Poczułam się jak mała dziewczynka, która wreszcie znalazła opiekuna.
beata82
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 09:14

Postprzez Czapla » 5 sty 2010, o 00:11

beata82 napisał(a):Nie wiem jak jest w twoim przypadku, ale ja doszłam do wniosku, że tym bezcennym "czymś", którego nawet nie potrafiłam nazwać jest akceptacja mnie samej, podziw dla mnie, miłość do mnie. (...) Poczułam się jak mała dziewczynka, która wreszcie znalazła opiekuna.


Beatko 100% opis pasuje do mnie... Wiec sama doskonale rozumiesz, jak ciężko zrezygnować z czegoś tak przyjemnego... :(
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez beata82 » 5 sty 2010, o 00:22

Im bardziej uciekasz od swoich słabości, tym bardziej, ktoś je może przeciw Tobie wykorzystać. Pomyśl sobie szczerze jaka jest twoja rodzina, jakie jest twoje życie, jak Ty jesteś. Płacz jeśli masz ochotę. Nie twierdzę, że normalny partner nie da Ci poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i podziwu. Jednak z tymi normalnymi jest zwykle tak, że trzeba sobie na to zapracować, poświęcić trochę czasu i wysiłku. Jeżeli jest się bardzo spragnionym miłości, to chce się dużo, szybko, od zaraz. Łatwo w ten sposób trafić na jakąś fałszywkę. To jak zbyt dobra oferta, zbyt dobry interes. Normalni mężczyźni w normalnym życiu, nie obdarzają tak szybko bezwarunkową miłością nowo poznanej kobiety. Tak samo szybko nie rezygnują gdy coś idzie nie tak, nie robią "numerów". Jeżeli od razu widzisz błyskawice, gwiazdki, partner Cię nosi na rękach i wyznaje Ci miłość, to z reguły jest to kolejna "fałszywka". Ten człowiek jest niepoważny i nie bierze odpowiedzialności za swoje postępowanie i słowa. Normalni nie wydają się tak atrakcyjni, bo nie kłamią, żeby pokazać się w lepszym świetle, nie kłamią, że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie, nie wprowadzają Cię w natychmiastową euforię. Pomyśl sobie, że Ci toksyczni nie są lepsi od normalnych, tylko są nieuczciwi i niepoważni. Mają dokładnie takie same cechy, może nawet są gorsi, tylko, że się do tego nie przyznają.
beata82
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 09:14

Postprzez Czapla » 5 sty 2010, o 00:37

Moja rodzina jest taka sobie... Tego zmienić nie mogę. Moje życie było równie kiepskie, więc zaczęłam je zmieniać na lepsze. Ale czy siebie mogę zmienić?

Z normalnymi facetami jest tak, że ich lubię, nawet bardzo ale nie czuję tej dzikiej chemii co z toksycznymi. Problem polega na tym, że od zawsze wydawało mi się, że właśnie to uczucie oznacza miłość. A tu się okazuje że to tylko chore przywiązanie. Ale działające jak narkotyk.

Nie wyobrażam sobie być z kimś i nie czuć tego "czegoś"... :(
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez beata82 » 5 sty 2010, o 01:31

---------- 23:46 04.01.2010 ----------

Obietnice toksycznych partnerów są bez pokrycia. W gruncie rzeczy są smarkaczami. Są jak człowiek, który chwali się, że jest super kierowcą i ma świetny samochód, którym zabierze Cię na wycieczkę dookoła świata, a nie ma nawet prawa jazdy. Ktoś inny, przyzna Ci się, że ma tylko starego fiata i pomyślisz sobie, że jest gorszy od toksycznego. Wiem, że w filmach się dzieją różne rzeczy, ale my żyjemy w szarej rzeczywistości. Lepiej się z nią oswoić i ją pokochać. Nie szukać ludzi bez wad, ale nauczyć się ich kochać pomimo tego, że mają źle dobrane buty. Trzeba pokochać samego siebie mimo, że nie jest się doskonałym. Może Ci normalni, nie powalają z nóg od razu, ale nie o to w życiu chodzi. Uważaj na ludzi, którzy od razu wiele deklarują i na pochlebców, na "biednych" chłopców, którzy potrzebują twojej opieki, na gwiazdorów, którzy wybrali właśnie Ciebie, na twardzieli, którym nikt nie podskoczy, na tych, którzy są bardzo wrażliwi i sami nie wiedzą, czego chcą, na karierowiczów, którzy zjedli wszystkie rozumy i mają najmodniejszy model wszystkiego. To nie są prawdziwi mężczyźni, to są pozerzy, niedojrzali ludzie. Kilku poznałam, jak chcesz to sprawdź sama. Normalnego faceta można poznać, że jest nieco nudny, nie przechwala się i nie adoruje Cię nachalnie. Próbuje Cię rozbawić nudnymi żartami i przynosi różne bezużyteczne książki, płyty, kanapki, słodycze. Nie robi Cię w konia i dotrzymuje obietnic. Często Cię odwiedza i dzwoni, czym doprowadza Cię do furii. Wygląda normalnie i zachowuje się bardzo grzecznie, ale nie podnieca Cię. Nie proponuje Ci seksu i nie dobiera się do Ciebie, z powodu czego uważasz go za totalną ofiarę losu.

---------- 00:31 05.01.2010 ----------

Jeżeli chodzi o nienawiść do jego żony :wink: Powiem Ci coś na ochłodę. Partner mnie zdradzał z koleżanką, opowiadał, że jest ze mną nieszczęśliwy, że jestem jędzą, nie może się wyplątać z tego i takie tam. Tak mnie znienawidziła, że zaczęła, do mnie wysyłać niegrzeczne SMS-y. On się w tym czasie ze mną zaręczył.( Jestem tą drugą stroną, tylko w porę się zorientowałam i go zostawiłam) Byłam szczerze zdziwiona co ode mnie chce ta dziewczyna którą uważałam za jego koleżankę. Wielokrotnie się z niej przy mnie naśmiewał, powiedział, że się do niego przyczepiła i chyba sobie za dużo wyobraża. Powiedział, że robi sobie z niej "jaja", że ma grubą d... i paskudną mordę (jego słowa). Ona pisała do mnie, że jestem złośliwa, że ich kontakty to nie moja sprawa. Żądała jego nowego numeru ode mnie, gdy przestał się odzywać. Żenada. Nie jestem na nią zła. Możliwe, że jest dobrą dziewczyną, naopowiadał jej głupot tak jak mnie. Uważaj, bo wierząc w słowa nieodpowiedniego mężczyzny można się nieźle wygłupić
beata82
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 09:14

Postprzez Czapla » 5 sty 2010, o 09:40

Nie mam zamiaru się do niej odzywać. On nie mówi, że jest jędzą, wręcz przeciwnie, że ona go bardzo kocha, on ją w sumie też i jest z nią nawet szczęśliwy. Nigdy nie mówi o niej źle. Ta zawiść się bierze chyba z tego, że ona wydaje mi się być taka idealna (bo w końcu on wybrał ja nie mnie), a ja taki marny pył... Nie zamierzam się wygłupić, to na pewno.

Powiedź mi jedno Beato, czy uważasz, że dam radę to przezwyciężyć i wskoczyć na "normalne" tory sama, pracując nad sobą czy jednak muszę poszukać pomocy specjalisty? Jak Ty to widzisz ze swojego doświadczenia?

Boję się, że już zawsze będę sama, bo nie będę mogła nic poczuć do takiego "zwykłego" faceta :(

Trzeba pokochać samego siebie mimo, że nie jest się doskonałym.


Z tym jest największy problem :(
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez beata82 » 5 sty 2010, o 20:27

---------- 18:39 05.01.2010 ----------

Nie mogę ocenić, czy możesz sama się uporać z tym problemem. Nie jestem specjalistą, wręcz przeciwnie, sama mam problemy. Terapia polega raczej na tym, że samemu się dochodzi do pewnych wniosków, a terapeuta jedynie ukierunkowuje i zachęca do przemyślenia różnych spraw. To co napisałam wcześniej opiera się na moich wcześniejszych doświadczeniach. Pewne rzeczy przerabiałam po kilka razy zanim do mnie dotarło, że to naprawdę nie ma sensu. Nie jestem osobą po szczególnych przejściach, rozwodach, po prostu zmarnowalam wiele lat

---------- 18:58 ----------

Myślę, że tracisz czas. Nie sądzę byś była sama. Z toksycznymi partnerami też można stworzyć związek i to taki, z którego nie da się uwolnić. Taki związek jest toksyczny dlatego, że cię rani i masz coraz gorszą samoocenę. To jest jak wir wodny, który Cię wciąga na dno. Wybierasz toksycznego, który Cię źle traktuje. To podkopuje twoją samoocenę. Myślisz sobie: "Źle mnie traktuje, bo jestem do niczego, gdybym miała większy biust, szczuplejsze, nogi, więcej pieniędzy itp., to traktowałby mnie lepiej". Czujesz się źle, więc nie masz odwagi walczyć o swoje prawa, stawiać wymagań, ani... szukać partnera. Wybierasz coraz gorszych, bo myślisz, że tylko na takich zasługujesz. Wybieraj ludzi, którzy Cię dobrze traktują, to Ci podniesie samoocenę, zamiast walczyć o tych, którzy są do niczego.

---------- 19:11 ----------

Nie czujesz się dobrze, ale kto jest odpowiedzialny za wystawienie Cię na nieprzyjemne wpływy tego mężczyzny? Kto jest odpowiedzialny za to, że śnieg pada na twoją głowę? Czyja to wina, jeśli kamień spadnie Ci na głowę? Jest na świecie cała rzesza różnych niebezpiecznych i szkodliwych ludzi, tak samo jak inne nieprzyjemne rzeczy. Jednak, czy śnieg pada Ci na głowę dlatego, że jesteś do niczego? :) Czy Ci, którym nie pada na głowę są idealni? Czy można obwinić śnieg? Nie, po prostu nie ochroniłaś się przed zimnem. Na początku można kogoś nieadekwatnie ocenić, albo nie zna się konsekwencji toksycznych związków. Jeśli już jednak zdałaś sobie z tego sprawę, to chroń siebie. Myślę, że rozmowa na ten temat bardzo pomaga, bo samemu często idealizuje się obiekt swoich westchnień. Zupełnie inaczej wygląda to z perspektywy osoby postronnej, lub nawet z perspektywy czasu.

---------- 19:27 ----------

Z tego co piszesz można wyciągnąć wniosek, że zakochałaś się w tym człowieku. Miałaś ku temu podstawy, prawił Ci komplementy, mówił, że jesteś "dzielna", stwarzał wrażenie, że on również Cię kocha, jednak poczucie obowiązku wobec narzeczonej nie pozwala mu na ujawnienie waszego związku (może tak nie powiedział, ale dał taką nadzieję). Jako osoba wrażliwa i skromna, nie do końca wierząca we własne możliwości łatwo uległaś jego czułym słowom, które wypowiadał w szczerym zachwycie. Może nie miałaś takiego zamiaru, ale powoli uległaś emocjom. On jest naprawdę beznadziejny. Mówi, że kocha żonę i że jest wspaniałą kobietą, a zaczął się oglądać za inną jeszcze przed ślubem. Zupełnie nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa, zarówno wobec żony, jak i wobec Ciebie. Jest niedojrzałym egoistą. Gdyby Cię naprawdę kochał i mu na Tobie zależało, to po prostu zostawiłby Cię w spokoju i pozwolił byś ułożyła sobie życie, skoro on jest zajęty. Skoro jego żona jest taka idealna, to dlaczego nie zakończy znajomości z Tobą? Nawet gdybyś to Ty była głównym inicjatorem tej znajomości i nie dawała mu spokoju, to przecież mógłby się na to nie zgodzić, zignorować to? Dlaczego tego nie zrobił. On jest bardziej nie w porządki, bo Ty jak wnioskują jesteś osobą wolną, więc możesz sobie pozwolić na romans z kim zechcesz. Mało, że kontynuował znajomość z Tobą, nie troszcząc się o to jakie to będzie miało konsekwencje dla Ciebie, a może i dla żony(którą rzekomo kocha), jeśli sprawa wyjdzie na jaw, to jeszcze dołuje Cię mówiąc Ci, że nie ożeniłby się z Tobą, że żona jest wspaniała. Typowe obniżanie samooceny, żeby utrzymywać kogoś w posłuszeństwie, mieć Cię na długim sznurku i wykorzystywać. Opowiada Ci te brednie o szczęśliwym małżeństwie i cudownej żonie, żebyś się beznadziejnie czuła, a co za tym idzie nie domagała się dla siebie lepszych praw. Im dłużej się będziesz na to zgadzać tym gorsza się będziesz czuła.
beata82
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 09:14

Postprzez Czapla » 5 sty 2010, o 22:38

On to robi z premedytacja czy instynktownie, bo też jest z nim coś nie tak tak jak ze mną?
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez beata82 » 6 sty 2010, o 00:15

---------- 22:51 05.01.2010 ----------

Z nim jest coś nie tak. Z Tobą jest wszystko OK, poza tym, tylko niepotrzebnie się na to zgadzasz. Trudno powiedzieć czy on to robi z premedytacją czy instynktownie, po prostu taki ma charakter, że myśli o sobie i nie poczuwa się do odpowiedzialności. Nie wiem jaki jest sens myśleć jaki jest ten kamień, który leci nam na głowę i co sobie myśli, czy ktoś go specjalnie rzucił, a może to przypadek? Nieistotne. Ważne żeby nie myśleć tylko zwiewać zanim nam nabije guza :wink:

---------- 22:59 ----------

Pełno jest beznadziejnych mężczyzn, tylko, że dla niektórych kobiet są oni bardziej toksyczni a dla niektórych mniej. Jeśli mężczyzna źle traktuje kobietę, która czuje się pewnie i jest świadoma swojej wartości, to ona go zostawi i sytuacja się nie powtórzy. Nie będzie się kłopotała tym jakie były jego motywy. Po prostu odejdzie. Natomiast kobieta niepewna siebie, nie wierząca we własne siły zastanawia się dlaczego on ją tak potraktował, myśli jak mu pomóc, może coś w sobie naprawić. Tymczasem nie ma w tym twojej winy, że on tak Cię traktuje, po prostu on jest niedojrzały i nie w porządku. Nie masz wpływu na czyjeś zachowanie. Tylko i wyłącznie na swoje. Po prostu zgadzasz się na to. Przystajesz na ten układ. Zezwalasz na to by Cię tak traktował.

---------- 23:15 ----------

Istnieją na tym świecie mężczyźni, którzy traktowaliby źle nawet najwspanialszą kobietę, bo coś z nimi jest nie tak. Nawet swoją "idealną" żonę zdradza i to jeszcze przed ślubem. O czym to świadczy? On nie jest w porządku. Dlaczego? Nie wiadomo? Może miał trudne dzieciństwo, może uderzył się w głowę, a może ma genetyczną skazę. Któż to może wiedzieć i kogo to obchodzi? Liczy się efekt - źle Cię traktuje, więc trzeba od niego uciekać. Nie myśleć dlaczego tamtą traktuje dobrze, a mnie źle, dlaczego on taki jest, co robię nie tak? To bez sensu. On sam odpowiada za swoje postępowanie, to jego problem. Ty się zajmij sobą i swoimi problemami. Musisz sobie zapewnić zdrowie fizyczne i psychiczne, dobre samopoczucie. Czy ta znajomość temu służy?
beata82
 
Posty: 27
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 09:14

Postprzez Czapla » 7 lut 2010, o 16:35

Dziewczyny, minął miesiąc, a ja robię postępy (chyba).

Chodzę na grupę wsparcia dla uzależnionych od partnera.
Byłam na warsztatach dla kobiet kochających za bardzo.
Zapisałam się na grupę rozwoju osobistego.

Niedługo miałam się z Nim spotkać. Odwołałam dziś te spotkanie, na które tak długo czekałam. Udało mi się wytłumaczyć sobie, że to tylko pogorszyłoby mój stan.

Ale nie czuję się ani dumna, ani zrozpaczona... Nic nie czuję... :(
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez zizi » 7 lut 2010, o 19:52

Czapla :oklaski:

z czasem będzie tylko lepiej :)

dbaj o siebie :tak:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Czapla » 7 lut 2010, o 20:54

Dzięki zizi za miłe słowa :)

Jest coraz lepiej, ale metodą - dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. Więc czasem bywa gorzej. Ale w szerszej perspektywie widzę, że zmierzam ku dobremu.
Czapla
 
Posty: 24
Dołączył(a): 20 gru 2009, o 00:14

Postprzez zizi » 7 lut 2010, o 21:58

byle do przodu :slonko: :gites:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 189 gości