moje dziecko wstaje z płaczem

Problemy związane z depresją.

moje dziecko wstaje z płaczem

Postprzez marmaris1 » 12 wrz 2007, o 14:40

Witam ,
Mam 29 lat jestem matka 3,5 letniego synka i 3,5 miesiecznej corki
Mam problem z synkiem bo w nocy wstaje z płaczem i trudno jest go uspokoic.
Moj synek jest bardzo zdolny zna caly alfabet, cyfry ,wszystkie kolory ale nie potrafi mi opowiedziec co sie wydarzylo w przedszkolu na dworze u babci poprostu zawsze mi mowi ze "nic" albo ze "bylo fajnie " ,gdy sie uderzy mocno to tylko chwilke poplacze a potem mowi ze go juz nie boli albo ze sie wcale nie uderzyl choc ja widze ze ma rane. Od ponad 1,5 roku budzi mi sie co jakis czas w nocy z płaczem a teraz zaczol czesciej wstawac . Nasililo sie to jak mala przyszla na swiat a teraz poszed po raz pierwszy do przedszkola i wstaje z 4-5 razy w nocy z glosnym placzem nie mozemy go uspokoic (syn gdy mial 1,5 roku chodzil do opiekunki i wychowywal sie tam z 3 malymi chlopcami wiec przedszkole nie powinno go przerazac. W jego grupie jest 10 osob)
Mysle ze to jest moja wina ze on wszystko przezywa w nocy.
zawsze gdy bylam z nim na dworze to zwracalam mu uwage "oddaj chlopcu bo to jego" , "daj chlopcu niech sie pobawi ty mozesz pozniej to jest twoja zabawka" a inne matki nic nie mowily i moj synek tak teraz sie zachowuje oddaje zabawki gdy inne dziecko chce ale widze ze w srodku az chodzi ale nic sie nie odezwie dopiero w nocy jak wstaje z krzykiem to mowi przez sen "to moja zabawka" wiem ze to bylo zle bo powinnam choc raz powiedziec do innego dziecka przy nim " oddaj zabawke teraz niech moj synek sie pobawi" ale niestty nigdy tego nie robilam.
Zrobilam mu krzywde nie tylko tym ale chyba najgorsze jest to ze na niego krzycze wpadam w furie i wrzeszcze (nigdy go nie uderzylam moze raz klapsa w pupe ale nie mocno) moje dziecko az sie przeleka i patrzy na mnie ze strachem albo zagryza zeby az caly sie trzesie i przewraca oczami poprostu jest mi wstyd ale nie potrafie nad tym zapanowac nie wiem co mam robic szkoda mi mojego synka bo przezemnie nie potrafi sie otworzyc bo moje zachowanie nauczylo go trzymac emocje w sobie Prosze pomozcie mi co mam zrobic aby odmienic to.
marmaris1
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 wrz 2007, o 14:07
Lokalizacja: gdynia

Postprzez bunia » 12 wrz 2007, o 22:53

Witaj.....moim zdaniem powinnas udac sie do specjalisty czyli psychologa dziecinnego,problem jest powazny i nie powinnas zwlekac z pomoca i porada specjalisty jako,ze Ty rowniez masz problem ze swoimi emocjami..to nie krytyka ale im wczesniej poszukasz fachowej pomocy tym lepiej - jest ona potrzebna Tobie i dzieciom.
Pozdrawiam :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 12 wrz 2007, o 23:22

Sama sobie nie radzisz, jak widać. Szukaj pomocy, w końcu po to są fachowcy... dzieciństwo to posag na całe życie - powinno więc być spokojne, pełne miłości i zrozumienia.

Siebie nie obwiniaj, bo to nic nie daje. Ja szukałabym naprawdę jakiegoś psychologa dla małego.

Pozdrawiam;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marmaris1 » 13 wrz 2007, o 08:16

dziekuje
mam umowiona wizyte na 17.09 Pozdrawiam
marmaris1
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 wrz 2007, o 14:07
Lokalizacja: gdynia

Postprzez ewka » 13 wrz 2007, o 08:26

Powodzenia! Trzymam kciuki ;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 13 wrz 2007, o 13:28

Ja tez....napisz jak poszlo jesli bedziesz miala ochote.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marynia » 14 wrz 2007, o 01:17

Witaj Marmaris1.

Mam dwoje dzieci, mój synek jest nieco starszy od Twojego.
Z tego co piszesz, problem jest poważny. Ale problem Twojego dziecka to problem wtórny. Problem masz Ty. Dlatego, jeśli możesz, powiedz: Co Ci jest? Co CIę boli, z czym sobie tak bardzo nie radziszDlaczego tak się czujesz? Dlaczego otworzyłaś ten temat w grupie "depresja" a nie rodzice - czy to przypadek? Czy można Tobie jakoś pomóc?

Nagadam się, ale mam trochę doświadczenia w tym temacie, więc coś Ci opowiem.Długie będzie.Kiedyś, dwa, trzy lata temu często skarżyłam się komuś, albo żaliłam się w myślach -mam problem z dzieckiem. Bo zachowywało się strasznie, złośliwie, histerycznie, gryzło, kopało -itp, itd.Zdarzało się, że wrzeszczałam na nie, reagowałam histerycznie,podobnie jak Ty, do dziś pamiętam te małe przestraszone buźki. bardzo rzadko dałam klapsa. I za każdym razem stwierdzałam, po ochłonięciu, po przeanalizowaniu sytuacji - że to nie dziecko ma problem, to JA mam problem. Bo jestem zmęczona, zrozpaczona, z czymś sobie nie radzę.Moje takie straszne reakcje zwykle miały miejsce po moich małżeńskich awanturach,następnego dnia, gdy zapuchnięta od płaczu nie umiałam żyć, a musiałam, jak co dzięń, na pełnych obrotach, tak swego rodzaju łańcuszek nieszczęścia.Mimo dobrej miny dzieci i tak wyczuwały mój niepokój,rozpacz, smutek, stawały się niespokojne, "odreagowywały" w taki lub inny sposób, nie do przyjęcia - jak to dzieci. KLaps -bardzo rzadki, to ZAWSZE był wyraz mojego strachu (bo dziecko mi wybiegło na drogę), bezradności. Czyli ZAWSZE bezsensu. Zawsze takie moje reakcje, zachowania straszliwie odchorowywałam, miałam ogromne poczucie winy. "Niania" i podobne programy potwierdzają te powyższe teorie. Odkąd rozstałam się mężem mam takie historie nie mają miejsca, mam bardzo spokojny, szczęśliwy dom.

Co nie znaczy, że mam wieczną cierpliwość - jestem zmierzła gdy się spieszę, między 20-21 odpadają mi wszystkie śrubki cierpliwości i staję się bardzo marudna -ale daję sobie do tego prawo, w końcu jestem tylko człowiekiem. Staram się po prostu kończyć dzień z dziećmi przed 21.Nauczyłam się obserwować siebie, wiem kiedy nerwy mi puszczają, staram się unikać takich sytuacji. DA SIĘ. Jakiś czas temu zaczęłam stosować też inną metodę (być może było to gdy mój syn miał 3,5 roku) - zaczęłam mówić prawdę -"ktoś zrobił mi przykrość, jestem zdenerwowana,nie mogę teraz z tobą rozmawiać.muszę pobyć chwilę sama i uspokoić się, potem do was przyjdę i pogadamy." i one to rozumieją i dają mi spokój na te moje 5 minut.Małe dzieci.

Metoda ta, jak sobie potem uświadomiłam, ma też inny plus -uczy dzieci, że każdy ma prawo do różnych uczuć, tych złych też, może uczy też dobrego sposobu radzenia sobie z tymi uczuciami? nie wiem, tak sobie myślę. W drugą stronę jest tak samo. Jak mój synek jest wściekły i kopie ze złości nogami - to niech kopie. Nieważne czy to na dworcu głównym czy w swoim pokoju.NIe ma znaczenia. Mówię mu tylko, że widzę że jesteś zły, co się stało, ja na twoim miejscu tu bym nie leżała,nie kopała bo... i podaję racjonalne argumenty (leży i kopie obok kałuży, szkła), przekonuję do rozmowy, a jak chłopak nie współpracuje to mu tylko mówię, jestem w pokoju, na chodniku obok - jak będziesz chciał to przyjdź. I Tyle i wychodzę. I to bardzo się sprawdza, mój synek był naprawdę wielkim bojownikiem, był nadpobudliwy i niesamowicie wrażliwy - to mu zresztą zostało, bardzo wsyzstko przeżywa. Jak większość chłopaków, nie lubię uogólniania, ale coś w tym jest, jest raczej skryty, to, że coś przeżywa (nawet film) - dowiaduję się w nocy. Na dodatek udaje twardziela - co mnie rozbraja, podobnie jak u CIebie -leci mu krew - przy mnie potuli się, popłacze, przy ojcu, kolegach, innych mężczyznach udaje, że nic się nie stało. A nikt mu nie wpajał tych idiotycznych zasad typu " chłopaki nie płaczą". On tak po prostu ma. Martwi mnie to czasami, ale chyba taka jego uroda.

Poza tym 3 - 3,5 - to bardzo trudny wiek, dla rodzica i dla dziecka. Tak mówią podręczniki, znane mi babcie i inne mamy.

Kolejna sprawa - wiadomo, że ostatnie conajmniej 12, 5 miesięcy było dla całej Waszej rodziny stresujące. Twoja córeczka ma 3,5 miesiąca, ciąża -z pewnością mały mocno przeżył powiększenie się rodziny, konieczność dzielenia się mamą, tatą z kimś tam. To jest typowy problem, ale dość łatwy do rozwiązania. Po prostu trzeba małemu poświęcać teraz więcej czasu, bardziej uważnie, jest wiele mądrych poradników, porad w necie na ten temat.

Przedszkole -nie ma takiego znaczenia fakt, że chodził wcześniej do takiego niby przedszkola. To jest całkiem nowe, obce dla niego miejsce. Nowi koledzy, pani, nowe zasady. To jest bardzo duży stres dla małego dziecka.
Może skontaktuj się, pogadaj z wychowawczynią, powiedz jej o swoich zmartwieniach z synkiem - jaki jest w przedszkolu? jak się zachowuje? eśli masz możliwość -odbieraj dziecko z przedszkola, jedź po niego bez córeczki - niech to będzie tylko wasz czas. Ja z uporem maniaka nie pozwalam nikomu odbierać moich dzieci z przedszkola, bo w ciągu tych 10 minut drogi powrotnej one na przemian mi opowiadają co się wydarzyło, ja mniej więcej wiem, co się wydarzyło danego dnia (bo czytam menu, gazetkę szkolną, znam ich plan, kolegów) -więc zadaję im mnóstwo pytań . Potem już nie ma tematu, już im się nie chce opowiadać.

Kolejna sprawa -nie wyrzucaj sobie, że wpoiłaś dziecku takie zasady "oddaj zabawkę, podziel się" To jest normalne, każda z nas tak robi.Uczymy dzieci dobrego wychowania,często powtarzamy nie zawsze fortunnie takie mądre regułki " dziewczynki tak nie siedzą, podziel się z kolegą, trzeba się dzielić". Dzieci różnie reagują, trzeba obserwować jego potrzeby, uczucia i pewne rzeczy mówić, a pewnych, nawet złotych mądrości się wystrzegać, bo nie służą na tym etapie rozwoju dziecku, wręcz szkodzą. I bardzo dobrze, że wyłapałaś ten problem, i to tak szybko,brawo! Nie obwiniaj się i nie myłś o tym tak długo -tylko zmień to, już wiesz jak to zrobić, zachowanie, minka Twojego synka doskonale CI podpowie co robić.

Jest parę genialnych książek na temat rozwoju dziecka. Podeślę CI jutro tytuły, niejednokrotnie mmnie poratowały w chwilach zwątpienia. Nam dobrze robiło też wspólne oglądanie NIani i głośne komentowanie (przez dizeci, oburzone zachowaniem występujących tam dzieci (ale była to inna sytuacja,bo moje maluchy po prostu się straszliwie biły).
KOlejny rewelacyjny sposób, na odkrycie co w tej główce siedzi i co poprawić w swoim zachowaniu - musiałabyś to nieco zmodyfikować, ja mam córeczkę, która uwielbia zabawy w dom. Często bawiłam się z dziećmi w tą zabawę po rozstaniu z mężem by lepiej obserwować uczucia swoich dzieci. Taka niby niewinna zabawa; mój synek był tatą, córeczka mamą (same tak zdecydowały) a ja dzieckiem. I udając dziecko, pomiędzy mamo daj mi smoczka a ja chcę spać, głosem dziecka, pytałam je o różne sprawy, także dotyczące rozstania (dlaczego tata nie mieszka z nami). Zabawa ta była genialna, bo dowiedziałam się znacznie wiecej (radziły sobie z sytuacją bdb)
no i zobaczyłam siebie... oczyma mojej córki.Czteroletnia, zabiegana, zestresowana mama. DUŻO musiałam popracować nad sobą.
Polecam CI wszelkie takie domowe RPG. Wymyśl zabawy z sytuacjami problematycznym, Waszymi. Zobaczysz ile możesz dowiedzieć się o sobie i swoim dziecku w ten zupełnie inny, dziwny sposób. Naprawdę warto.

Nagadałam się. Mam nadzieję, że ten długi, długi post pomógł CI choć troszkę.
MOcno trzymam za Ciebie kciuki.
Zobaczysz, będzie dobrze. Patrzę na te moje śpiące, szczęśliwe łepki, które nie pamiętają tamtych trudnych chwil. Tylko ja je pamiętam. Dobrze, że pamiętam, daje mi to siłę i mądrość w jeszcze lepszym wychowywaniu, byciu mądrzejszym rodzicem. Nie da się nie popęłnić błędów. Sztuką jest je odkryć i naprawiać.I ty to robisz.
Dlatego nie martw się, głowa do góry i działaj.
Przytulam Cię mocno, Twoja mAleństwa też,
pa.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez blues_woman » 14 wrz 2007, o 22:28

Spotkałam sie z problemem małego dziecka gdy wstawało w nocy z płaczem, nie chciało powiedzieć co mu jest, a wszystkie rysunki były w czranym kolorze... Po długich i spokojnych rozmowach z babcią dziecko przyznało się, ze p. kucharka w przedszkolu nie jest najmilsza osoba jaka spotkało. Oprócz tego małżestwo rodziców dziecka przezywało kryzys i towszystko dziecku się skumulowało.
Taki stan chłopca trwał jakies pół roku. Wszystko zmieniło się, gdy dziecko poszło do 1 klasy podstawówki. Kryzys małżeństwa rodziców trwał jeszcze jakis czas, ale stan chłopca polepszył sie, ponieważ nauczycielki były juz inne.
Dziecko rosło w oczach, czuło się zoraz lepiej.
Mam nadzieje, że jesli Twój synek zmien szkołe i ludzi, którzy otaczają go w szkole będzie wszystko w porządku.
To oczywiście tylko przykład, byc może przyczyna nocnego płaczu twojego dziecka jest inna, ale takż emozliwe jest, ze jest z tym związane.
blues_woman
 
Posty: 24
Dołączył(a): 7 lip 2007, o 12:57

Postprzez caille » 15 wrz 2007, o 09:24

"Dziecinstwo to posag na cale zycie"...Ewka jestes genialna...
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez marmaris1 » 15 wrz 2007, o 19:20

Bardzo dziekuje wam za słowa otuchy napewno napisze co powiedzial psycholog
Bardzo dziekuje Maryni za te słowa, czytajac twoj liscik az mi bylo goraco bo wiem ze to raczej ja ta sytuacjie spowodowałam i to ja powinnam sie pierw udac do psychologa Narazie dziekuje Wam wszystkim odezwe sie po 17 teraz musze konczyc bo malutka mnie wzywa Pozdrawiam
marmaris1
 
Posty: 3
Dołączył(a): 12 wrz 2007, o 14:07
Lokalizacja: gdynia


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 313 gości