przez beata82 » 26 gru 2009, o 20:21
---------- 17:46 26.12.2009 ----------
Wykasowałam wszystkie jego dane, zniszczyłam wszystkie prezenty od niego, część oddałam na cele charytatywne. Nie chciałam ich nawet sprzedawać, żeby nie zostały mi nawet pieniądze. Zablokowałam dostęp do swojego profilu na NK, GG nie chcę zmieniać, bo to by wzbudziło zainteresowanie mojego obecnego partnera. To inteligenty chłopak, zapyta dlaczego to robię. Zmieniłam adres. Nie odpisuję, albo piszę, że to koniec, żeby przestał. Z tego co wiem próbował mnie chyba nachodzić pod poprzednim adresem, ale nie zostawiłam tam nikomu żadnych namiarów. Nie wiem czy nie próbował mnie śledzić. Z tego co opowiadał, to miał zwyczaj zaglądać do miasteczka, w któróm mieszkałam, jeździł do sklepu do którego zawsze chodzę. Czasem wrzucał mi coś przez skrzynkę gdy mnie nie było. Dlatego się przeprowadziłam. Zawsze mi odpisuje, że już nie będzie, że nie ma sprawy itp... i próbuje jakby nigdy nic za parę tygodni. Generalnie przerwałam pasmo zerwań i powrotów w marcu, ale ciągle się boję, że będę miała słabszy dzień, coś mnie spotka złego i się złamię. Nie wiem skąd on to wie, ale zawsze pisze do mnie gdy pokłócę się z chłopakiem, albo gdy płaczę. Czuję się jakby siedział w mojej głowie, albo miał kamery w moim domu. Wiem, kiedy napisze, bo zawsze mi się wtedy śni, potrafię to określić w 100%. Czuję się z nim niezwykle związana, chociaż wcale tego nie chcę. Chciałabym tę "więź" zerwać i nawiązać ją z kimś innym
---------- 17:52 ----------
Gdy czytam historie podobne do mojej, to wszystko wydaje mi się takie proste. Na waszym miejscu wiedziałabym co zrobić, szybko pozbyłabym się tych drani, ale nie potrafię zastosować swoich mądrych rad dla siebie. Zrywałam z nim setki razy. Obrzucałam wyzwiskami, grzecznie tłumaczyłam, wyjaśniałam. Spotykałam się "ostatni" raz, żegnałam się przez GG, maila, odcinałam się całkowicie. Teraz już naprawdę się postarałam. W końcu przeprowadzka to nie jest taka łatwa rzecz, podjęłam terapię. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli przeczytać to co napisałam i odpowiedzieli. Myślę, że rozmowa o tym pomaga rozładować napięcie, a słowa osób, które nie są w to uwikłane działają na mnie jak zimny prysznic. Dziękuję za wsparcie i życzę wszystkiego dobrego z okazji świąt
---------- 19:21 ----------
Na początku myślałam, że coś mu się przytrafiło, ma jakieś problemy. Właściwie to on nie zrywa ze mną. On po prostu znika, bez słowa, wystawia mnie do wiatru, chociaż wcześniej sam zaproponował, żebyśmy się spotkali. Myślałam, że może coś się wydarzyło. Zwłaszcza, że podsycał moje emocje i zachęcał bym angażowała się w tę znajomość. Nigdy nie deklarował, że jest to znajomość bez zobowiązań, przeciwnie snuł plany na przyszłość. Z rozmarzeniem mówił, że byłoby by wspaniale gdybyśmy przyszli w to samo miejsce z naszymi dziećmi. Zatrzymywał się przy wystawie u jubilera i pytał, czy nosiłabym pierścionek od niego. Mówił, żebym czuła się u niego jak u siebie w domu, że to jest mój dom, żebym przyniosła trochę swoich ubrań i przedmiotów osobistego użytku, żebym mogła zostawać na dłużej. Traktowałam to z lekkim przymrużeniem oka i myślałam, że on chyba trochę przesadza. Mówiłam, żeby się nie śpieszył. Jednak coraz bardziej się w to angażowałam. Kilka razy wróciłam do niego bo wzruszyły mnie jego wysiłki, żeby mnie odzyskać. Pomyślałam, że chyba mu jednak zależy, skoro w śnieżycę jedzie kilkadziesiąt kilometrów, żeby wrzucić mi kartkę, albo prezent do skrzynki. Kiedy jednak zniknął 4 raz pomyślałam, że to jest nie w porządku i mam problem, wpakowałam się w bagno. Walczę 9 miesięcy ze sobą żeby do niego nie wrócić