Czarna owca

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez Bianka » 22 gru 2009, o 11:42

Podjełabym się tej mozolnej pracy gdybym wiedziala na czym ma ona polegać, a tak po prostu błądze we mgle, wiem że oni mnie też kochają, bo nie jest zawsze zle, ale to takie sprzeczne sygnały, sprzeczne komunikaty, kocham Cię i ranię Cię..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 23 gru 2009, o 12:32

Bianka-chcesz zmienić ICH,a to się nie tędy droga .Oni nie widzą w swoim zachowaniu nic złego,a uważają,że to Ty jesteś przewrażliwiona. To nie oni mają problem,tylko TY...Więc zmień swoje zachowanie,a jak ? wyrażaj głośno swoje zdanie,bądź stanowcza, nawet jeśli to trudne, to udawaj pewną siebie,a taką staniesz się ! Jesteś dorosłą kobietą,a nie małą zastraszoną dziewczynką. Pokaż im to, tupnij nogą, nie bój się .Tylko w ten sposób zmienisz wasze relacje...
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Bianka » 23 gru 2009, o 22:20

Wiem Asiku ze mam wpływ tylko na swoje zachowanie, tak więc skupiam się przede wszystkim na tym co ja mogę zrobić w tej sytuacji, najgorsze jest to że jak tupnę nogą to jestem natychmiast zaatakowana ze zdwojoną siłą, co uchodzi mojej siostrze kiedy ona tupie...albo od razu jestem skrytykowana, uznana za nieprzyjemną, drażliwą, która wstała lewą nogą, coś wymyślam, zmyślam, wydaje mi się itp itd
Dziś np dzwonił mój kuzyn i mówił co tam u kuzynki, powtarzam to im a mój ojciec na to: napewno tak nie mówił, było inaczej i tu następuje jego wersja...
czyli rozumiem ze jestem głupia, zle słysze itp

a co np mam robić jak mama mnie przedrzeznia? jak zareaguje to wrzeszczą na mnie że jestem drażliwa aha i najlepsze jest jak mówią że to nieprawda :roll:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 24 gru 2009, o 00:13

Bianka napisał(a):Dziś np dzwonił mój kuzyn i mówił co tam u kuzynki, powtarzam to im a mój ojciec na to: napewno tak nie mówił, było inaczej i tu następuje jego wersja...

A czego się spodziewał ? Hiszpańskiej inkwizycji ?! [ech, przepraszam za sarkazm, ale dziwują mnie co poniektórzy "krewniacy"...]

Powtórzę jeszcze raz - zdecydowanie bez Twojego zdecydowanego zdecydowania się tutaj nie obejdzie !




(Tak na marginesie:
Właśnie wysłałam 666 post ! :? Radować się czy lękać :? ? - oto jest pytanie !)


;)
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Bianka » 25 gru 2009, o 21:14

Staram się być zdecydowana i nic to nie daje, po prostu po mojej zdecydowanej odpowiedzi jest kłótnia, czego właśnie chciałabym zawsze uniknąć, wszystko co mówię nie ma żadnej wartości:( mąż mnie wspiera i gryzie się w język, to jak chodzenie po polu minowym, nigdy nie wiesz czy dobrze stąpniesz:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 26 gru 2009, o 16:41

Gdy czytam o Twoich relacjach z rodziną myślę sytuacji,jaka była u mnie...był taki czas,kiedy ojciec ze swoją żoną i moją siostrą strasznie na mnie "wsiadali"...co bym nie powiedziała,nie zrobiła,było nie tak...do tego złośliwości, okrucieństwo ojca...było strasznie, kompletnie nie czułam z nimi żadnej więzi....w końcu dałam sobie spokój z próbami dogadania się z nimi...żyłam swoim życiem,a nie dla nich...zaczęłam buntować się i mówić głośno o tym co mi się nie podoba, jakie jest moje zdanie....gdy ktoś złośliwie zaczynał krytykować moje zachowanie,partnera,pracę etc....ja stanowczo mówiłam "to Twoje zdanie,masz prawo mieć swoje zdanie,ja uważam inaczej"...stanowczo,ale bez emocji (na początku udawałam obojętność)...to zdanie powtarzałam jak zdartą płytę...nie dałam się im prowokować,unikałam kontaktu z nimi....w końcu odpuścili....teraz z siostrą mam dobry kontakt,ojca nadal unikam, nie rozmawiam z nim, nie czuję takiej potrzeby..jedynie żal mi go,bo jest bardzo nieszczęśliwy.a ja jestem teraz silna, nie boję się ich,bo oni nie mają już nade mną żadnej władzy.....ale nic od razu,te zmiany zadziały się przez okres 3-4lat...
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Bianka » 28 gru 2009, o 15:55

Masz racje Asik, żyć własnym życiem, siostra jest w anglii caly rok takze w sumie kazdy zyje swoim zyciem, ale jak przyjezdzaja do rodzicow i ja przyjezdzam to zawsze spedzamy ze soba iles dni, tym razem 2 tygodnie, po 4 dniach byly juz pierwsze kłotnie, teraz własnie mialam z nimi kolejna awanture, mam dosc, nienawidze ich, a jednoczesnie tak bardzo potrzebuje, dlaczego:( czy dlatego ze moj maz pracuje po 400 godzin miesiecznie? siedze sama w wynajetym mieszkaniu, nie czuje ze mam to swoje zycie, czuje sie sama, moje zycie wydaje sie byc wegetacja, teraz spodziewam sie dziecka, perspektywa zaczyna sie zmieniac, moze wreszcie stworze swoj dom i rodzine i nie bede potrzebowala ich wcale, ale kiedy to nastapi, co sie zmieni? moze tylko to ze nadal bede siedziec sama tylko z dzieckiem, moj maz nie zmieni pracy a na wlasne 4 kąty i tak nie będzie nas stac?SAMOTNOŚĆ to jest to co mnie pożera, może dlatego zależy mi na tym żeby mnie kochali itp stara baba a ciągle potrzebuje matczynej miłości :roll: brzmi żałośnie, chciałaby w siostrze mieć przyjaciółkę? :roll: zwłaszcza teraz, w pierwszej ciąży, w zasadzie drugiej ale dziecko na świecie ma się pojawić pierwsze...
opowiem Wam co się jeszcze wydarzyło, niech to będzie miejsce gdzie będe mogła komuś o tym opowiedzieć:(
mój ojciec jest lekarzem, od pazdziernika proszę go żeby umówił mnie ze swoją chrześniaczką kardiolożką której nie znam, ponieważ mam jakieś problemy i endokrynolog powiedzial ze w ciąży tym bardziej powinnam to sprawdzić, proszę go od pazdziernika zeby do niej zadzwonil...nic.
Na Święta własnie przylecial moj brat z anglii który jak sie okazalo tez musi isc do kardiologa, ojciec natychmiast go umówil...
zapytalam czy w takim razie moge jechac z nimi bo tez potrzebuje, powiedzieli ze tak...
dzis rano pojechali sami, nie obudzili mnie...
dlaczego?DLACZEGO? o co tu chodzi?dlaczego nie potrafie tego nie przezywac:(
czuje sie tak bardzo sama, sama, sama...przyjezdzam do domu bo nie moge wytrzymac siedzac w tym wynajmowanym mieszkaniu, gdzie nie mozemy urzadzic sie tak jak chcemy, ma rozowy korytarz, w sciane strach cos wbic, dookola obce miasto, obcy sasiedzi, prawie zero kolezanek, no chyba ze jak cos potrzebuja, wyzalic sie, poradzic to sie zjawia, a tak, od rana do nocy sama w domu, dostaje na glowe, mam tendencje do depresji, wystarcza 3 dni w domu bez otwierania gęby do nikogo, mąż wraca, idzie sie myc i spac, jak sie budze rano juz go nie ma i tak w kolko, dlatego uciekam do nich, do miasta w ktorym sie wychowalam, w ktorym znam wiecej ludzi i kazdy kąt...nie wytrzymuje dlugo, zreszta maz chce zone miec w domu wiec wracam, tulam sie, mam rzeczy swoje i tu i tu...
w domu rodzinnym nie mam swojego pokoju ani swojej nawet szafy, moje rzeczy sa i w pokoju siostry i w szafie w pokoju brata i tam gdzie mieszkam z mezem, BRAK KORZENI...
przepraszam za ten słowotok, chce wyrzuci te mysli, poukladac, odnalezc sie i poradzic sie, jak widzicie to z boku?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Justa » 28 gru 2009, o 16:17

Bianko, ja teraz tak na szybko - bardzo mi się smutno zrobiło, jak przeczytałam Twój ostatni post...
Jedyne, co mogę Ci teraz ofiarować, to :pocieszacz: :kwiatek2:
Myślę ciepło o Tobie..
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez bratek_m » 28 gru 2009, o 18:47

Bianko, wroc do psychologa, tak poprostu pogadac o wszystkim i niczym, nie na terapie, bo domyslam sie ze za duzo nerwow Cie to kosztuje, tylko zwyczajnie pogadac,
z tego co piszesz wyglada ze na rodzine nie masz co liczyc,
ja na Twoim miejscu przyzyczailabym sie do tej mysli, starala sie z nią pogodzic (wiem ze to trudne, ale ja nie lubie się łudzić), wtedy zaczelo by byc Ci lżej.
Caluje :*
bratek_m
 
Posty: 59
Dołączył(a): 15 wrz 2008, o 20:21

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 28 gru 2009, o 22:34

Niefajnie zachował się Twój tato. Bardzo niefajnie.
Mnie by korciło, żeby spytać, o co się rozchodzi.

A myślałaś o jakimś małym zwięrzątku domowym ? Tak dla dotrzymania towarzystwa w 4 pustych ścianach skoro bliższe znajomości z sąsiadkami raczej nie wchodzą w rachubę ? Zawsze to milej odezwać się do żywego stworzonka niźli do żelazka.


:kotek: :piesek:
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Bianka » 29 gru 2009, o 14:47

---------- 22:54 28.12.2009 ----------

Bratku wybiorę się do mojej psycholog, chcialam przerwac terapie na czas ciazy ze wzgledu na silne emocje ktore moglyby zaszkodzic ale teraz widze ze nie dam rady, ze i tak mam silne emocje niestetu fundowane przez rodzine...

Podniebna myslalam o zwierzu ale ze wzgledu na to moje czeste przemieszczanie się o ktorym pisalam nie jest to chyba najlepszy pomysl, do tego maz ma rodzicow w dwoch roznych czesciach Polski, zwierzatko mogloby byc problemem:( ale kiedys jak byc moze zapuscimy te korzenie, stworzymy dom napewno bedziemy miec, moze nawet nie jedno...

Pytalam ojca czemu mnie nie zabrali, odpowiedz brzmiala: jechalismy o 6 rano :?
ja na to: no i?
ojciec: nie chcielismy Cie tak wczesnie budzic...
czyt.: napewno nie dalabys rady wstac i bysmy sie spoznili przez Ciebie...

---------- 23:45 ----------

http://www.youtube.com/watch?v=8us3432l ... B2&index=7

---------- 13:47 29.12.2009 ----------

Dzis znow mała dyskusja na temat mojego dawnego pokoju ktory zawsze zajmuja dzieci siostry, sa tam stare meble, rozmowa byla o tym jak mozna go zmienic, oczywiscie mialabym ja ze starymi gratami sie uporac ale pokoik przygotowac nie dla siebie ale pod dzieci, powiedzialam ze albo zrobie dla siebie ten pokoj albo goscinny, tak zeby jak wszyscy jestesmy zebym miala swoj pokoj i zebym nie byla nigdzie juz przerzucana...no nie spotkalo sie to z entuzjazmem, final byl taki ze w zasadzie w tym domu juz nie mam miec swojego pokoju, w przeciwienstwie do mojego rodzenstwa..bo mam swoj dom gdzie indziej, nigdy nie mialam tez szafy i mowie ze chcialabym wreszcie miec te swoje rzeczy w jednej szafie a nie w kilku przypadkowych szafach a w zasadzie to w torbie podroznej ( moje rodzenstwo takowe ma, mimo iz jest radziej w tym domu) tez uslyszalam ze lepiej nie..dojdzie do tego ze wszystkie swieta bedziemy spedzac u rodziny męża :(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 29 gru 2009, o 17:44

Może nie doczytałam,ale jak Twoje relacje z rodziną męża? może u nich znajdziesz to,czego nie daje Ci rodzina ?
Ja szukałabym nowych znajomości,nie wiem chodzisz do szkoły rodzenia ?na basen ?na jakieś inne zajęcia ? w większych miastach młode mamusie organizują wspólnie swój czas (ma to nawet swoją nazwę,kurczę,zapomniałam jaką) -też warto spróbować...
Pomyśl co Cię interesuje ?czym zajmowałaś się gdy byłaś młodsza ? może spróbuj od nowa...zajmie to Twój czas,myśli, może przestanie Ci z czasem tak bardzo zależeć na aprobacie rodziny....
Wiesz,ja bym się od nich jednak odseparowała,chociaż na jakiś czas...
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Bianka » 29 gru 2009, o 18:01

Z rodziną męża mam dobry kontakt, ale może też dlatego ze teściowa i dziadkowie mieszkaja 300 km od nas:) i widzimy sie dosc rzadko, a teść mieszka w drugą stronę 450 km od nas:)

Teściowa moja to dosc niezrownowazona osoba, ale na krótkie spotkania od czasu do czasu jest ok:) dziadkowie sa kochani...

myslalam o szkole rodzenia i chcialabym taka znalezc tylko tam chyba sie przychodzi parami i po zajeciach wychodzi, wiec nie wiem czy uda sie zawrzec jakies znajomosci hmmm
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 30 gru 2009, o 16:00

Nie musisz chodzić do szkoły rodzenia parami,mam koleżanki,samotne mamy,które chodziły same....Bianka,nie szukaj dziury w całym :) A szukałaś na forach tematycznych ? jest mnóstwo dziewczyn w podobnej sytuacji (żony żołnierzy,marynarzy,samotne matki)
pozdrawiam Cię ciepło
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Bianka » 30 gru 2009, o 18:25

Nie miałam na myśli konkretnie że parami:) tak po prostu mi sie skojarzylo ze wszyscy po zajeciach po prostu rozchodzą się do domów:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 225 gości

cron