W rozterce.
Gdy byłam małą dziewczynką, jedynym możliwym i właściwym modelem wydawał mi się model życia mojej świętej mamy tzn. bycie samotną, rozwiedzioną matką żyjącą nadzwyczaj skromnie, od 1-go do 1-go, skrzywdzoną przez podłego faceta.
Od kilku lat marzyłam, żeby pojechać na narty w Alpy. I wreszcie pojechałam. Ot tak, po prostu. I czuję się .... zakłopotana.
A teraz myślę, mocno myslę - jakie są moje kolejne marzenia, moje prawdziwe marzenia? Może one też się spełnią? Czy to możliwe? Czy to może zdarzyć się
mnie?
Logika podpowiada- a czemu nie? Jeśli spełniło się marzenie o nartach w Alpach, to równie dobrze mogą spełnić się i inne. Logicznie muszę się z tym tokiem rozumowania zgodzić i czuję ..... przestrach, zakłopotowanie, chęć ukrycia się i wypłakania .
Jakie śmieszne mogą być strachy 36-letnich dziewczynek
. Strach przed szczęściem.