przez alutka_87 » 11 gru 2009, o 01:38
Nie wiem jak się czuje...Jakieś takie wielkie nieokreślenie.
Od 1,5 miesiąca w końcu pojawiłam się na zajęciach. Nie zauważyłam by ktoś za mną tęsknił, za to zauważyłam, że choć tylko 2 osoby wiedziały, już chyba wszyscy wiedzą o przyczynach nieobecności. Może bali się podejść. No nic, najważniejsza teraz nauka, kupa zaległości ale nadrobię... Bo CHCĘ.
W pracy...też się jakoś odsuwają ode mnie, psują się relacje ze wszystkimi, jak zwykle gdy jestem na lekach. Zbyt bezpośrednia, zbyt drażliwa, czepliwa, za natrętna. Za wulgarna jak na mnie? Może też. Boje się, że jeszcze trochę a zostanę sama, choć wśród ludzi. Wszystkie emocje odczuwam zbyt wyraźnie, najgorsze, że za bardzo odkrywam te złe. I bardzo przerażają mnie te myśli, że najchętniej rzuciłabym wszystko w cholerę i zniknęła z tego świata. Te myśli są tak realne... W końcu jedną jedyną "próbę" miałam będąc na lekach, co prawda w sytuacji naprawdę traumatycznej dla mnie wtedy, ale coś w tym jest... Boje się swoich własnych reakcji, do czego mogę być zdolna. Mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy, po jakimś czasie nauczę się "kontrolować".
Rozpisałam się, wiem, że nie powinnam, ale nie mam komu się wygadać. Po prostu mi źle.
I zbliżają się Święta, Sylwester.... Nie cieszę się na tą myśl.
Dobranoc,
ja sama nad ranem pewnie dopiero będę w stanie zasnąć.