Poznalem kobiete 3 tyg. temu - piekna i madra:). Nasze spotkania przebiegaly wedlug mnie w miare pozytywnie, duzo sie smialismy, duzo rozmawialismy, generalnie oki, sporadycznie jakies nieporozumienie...
Dosc szybko pokazalem jej ze chce byc blizej niej. Ona raczej nie wiedziala czy tego chce czy nie. To ja inicjowalem jakies tam caluski itd..
Ostatnio ogladalismy razem film, przytulila sie do mnie... a po jakims czasie rzucial sie z calusami... nigdy tak wczesniej goraco nie bylo:)
Po czym po okolo 1 h wyskoczyla z tekstem czy wiem ze dzisiaj widzimy sie ostatni raz.... no to powiedzialem ze wiem tylko nie wiem dlaczego...
A ona ze nie czuje sie przy mnie wyjatkowo jak by nie byla ta jedyna, ze ze spotkan przychodzi wkurzona. Po czym chce sie znow do mnie tulic.
Po jakims czasie mowi ze juz sama nie wie, ale tak bedzie najlepiej bo ona nie szuka chlopaka na sile, a po tym co sie dzis stalo nie ma odwrotu.
Po tej rozmowie spedzilismy paredziesiat minut jak gdyby nic - bawilismy sie i smialismy przy tym, wyszedlem z jej mieszkania mowiac czesc....
Kobiety wiecie jak sprawe zinterpretowac, bo ja zupelnie nie rozumiem o co chodzi....czy to jakis przypadek famme fatal? Nie znam jej na tyle ze by czuc ze to ta jedyna i robic nie wiadomo co, ale jest niewatpliwie interesujaca osoba...[/list]