niezdecydowany ... ??

Problemy z partnerami.

niezdecydowany ... ??

Postprzez magdalenka7 » 5 gru 2009, o 13:57

Witam! Jestem tu pierwszy raz koleżanka poleciła mi tą stronkę. Może mój problem nie jest aż tak wielki ale postanowiłam napisac, bo trwa już 2 lata a napewno jest tu ktoś bardziej doświadczony i prędzej niż ja zrozumie tego faceta o którym będzie post. Więc może zacznę od początku tak w skrócie. 2 lata temu poznałam faceta, na początku nie zwróciłam na niego uwagi, łaził za mną, żebym podała mu numer, nie chciałam podała mu moja koleżanka. Napisaliśmy parę smsów i to wszystko aż do pewnego spotkania kiedy rozmawialiśmy ze sobą patrząc sobie cały czas prosto w oczy. Od tego wieczora zaczęłam myślec o nim inaczej, zaczęłam go zauważac, bo zobaczyłam cos w jego oczach czego nie widziałam u innych. NIe wiem jak to nazwac, ale napewno to cos pozytywnego. Od tamtej pory widywaliśmy się częściej, pisalismy. Nawet jak nie bylismy sami to stalismy wpatrzeni w siebie. Kiedy zaczęłam coś czuc do niego próbowałam sie bronic, bo byłam po rozstaniu z chłopakiem, które bardzo przeżyłam i bałam się kolejnego zranienia. I tak mijały dni, po jakimś czasie kontakt zaczął się urywac, pisał rzadko nie spotykaliśmy się. Później znowu się zaczęło częste odzywanie się. A teraz widujemy się codziennie kiedy jest mi smutno mam jakiś problem spotkam się z nim i wszystko wydaje się inne, lepsze. Lubię spędzac z nim czas, wszyscy z boku patrząc na nas twierdzą, że to nie jest zwykłe koleżeństwo. On zna moich rodziców, ja jego. Moja mama ostatnio pytała się go czy nadal jest moim kolegą powiedział jej, że teoretycznie kolegą a praktycznie to nie wie. Jakieś 2 tygodnie temu powiedział, że zakochał się w dziewczynie, zapytałam w której to spojrzał mi się prosto w oczy uśmiechnął się i nic nie powiedział. Twierdzi, że jestem o niego zazdrosna i widac, ze mu sie to podoba. A ja chociaż boję się do tego przyznac nawet przed samą sobą naprawdę go kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go więcej nie zobaczyc, nawet jeśli ma zostac tylko kolegą. Jakiś czas temu powiedział, że on mi nic nie obiecuję i że czas pokaże jak to będzie. Może mi się wydaje, ale po jego zachowaniu wiidac, że mu zależy tylko się czegoś boi. Twierdzi, że jestem jedyną kobietą, która tak dużo o nim wie, bo żadnej tyle nie powiedział. Wiem, że nie pozwoli nikomu mnie skrzywidzic, bo sam mi to powiedział. ale ja już sama nie wiem co powinnam dalej zrobic :(
magdalenka7
 
Posty: 2
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 13:33

Postprzez lili » 5 gru 2009, o 14:20

nic?
cieszyć się i nie kombinować za bardzo?
8)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez KMN » 5 gru 2009, o 14:28

Aco myslisz ze powinnas zrobic? Skad wiesz ze on sie czegos boi? Wyobrazasz sobie sytuacje w której on jest "kolega" i widzisz go z inna dziewczyna? Jakbys sie wtedy czuła? Moze dziewczyna o której mówił ze sie zakochał to Ty? A on wie że Ty cos do niego czujesz? Piszesz co on mówił do Ciebie, a czy powiedziałas mu jak Ty odbierasz tą sytuacje, albo jak chiałabys aby było?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Re: niezdecydowany ... ??

Postprzez matylda » 5 gru 2009, o 17:12

magdalenka7 napisał(a):A ja chociaż boję się do tego przyznac nawet przed samą sobą naprawdę go kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go więcej nie zobaczyc...


Nie powinnaś się bać... tam gdzie jest miłość nie ma miejsca na strach...

I może warto z nim porozmawiać? Wyjaśnić sobie, jaki relacje są między wami? Z tego co piszesz wynika, że rozmawiacie codziennie, więc na pewno będzie okazja... :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez raziel » 5 gru 2009, o 22:53

To chyba naturalne, że tam gdzie jest miłość jest strach. Boimy się, że ktoś nas zrani odchodząc, boimy się, że my kogoś zranimy, boimy się, że ktoś przyjdzie i wszystko zepsuje.

Boisz się? To super :) To znaczy, że ci zależy i myślisz o tym, że to potrwa dłużej.

Nie myśl za dużo i po prostu ciesz się, że masz zakochanego w sobie faceta :) I jeszcze z poczuciem humoru :D

Takie moje wrażeni:. Gdy o nim piszesz to czuć tą tkliwość, serdeczność i intymność :)
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez magdalenka7 » 13 gru 2009, o 16:27

---------- 15:17 08.12.2009 ----------

spędziliśmy razem weekend u niego. Jego rodzice są dla mnie bardzo mili, niechcący słyszałam ich rozmowę w kuchni jak jego tata mówił do mamy, żeby poszła i zapytała się synowej czy chce kawę. On się o mnie troszczył, to był naprawdę cudowny weekend, bo mogłam byc przy kimś kogo kocham :) oboje chyba musimy sobie wszystko przemyslec. Zapytałam się kim dla niego jestem, odpowiedział, że on już się sam pogubił. Nie wiem dlaczego, ale jestem dobrej myśli, kiedy go nie ma przy mnie jest mi smutno, tylko on potrafi mnie rozbawic

---------- 15:27 13.12.2009 ----------

wszystko się spieprzyło :( mam dosc tego, że raz jest dobrze a za jakiś czas on przestaje się odzywac, a jak się odzywa to z pretensjami.... nie wiem o co mu chodzi, w środę byliśmy u mojej przyjaciółki siedząc z nimi miałam wrażenie, że mnie tam po prostu nie ma ... gadali między sobą, fakt przyjaciółka próbowała mu przetłumaczyc ze nie jestem o niego zazdrosna, a on robił wszystko żebym była, ale mu się nie udało. Powiedział jej, że ona nie będzie słyszała tej rozmowy jak będziemy wracali do domu. Przez całą drogę żadne z nas się nie odzywało, odwiozłam go do domu zapytał czy wejdę na kawę powiedziałam, że nie. Wolałam wrócic do domu i w samotności pomyślec, zanim weszłam do domu po policzku spływały mi łzy. W czwartek cały dzień sie nie odzywał, dopiero późnym wieczorem, w piątek nie odbierał telefonów dopiero jak zadzwoniłam z zastrzeżonego to odebrał. Wczoraj cały dzień próbowałam się z nim skontaktowac, nie pomyślał, że mogę się o niego martwic łaskawie napisał w nocy ze niedawno z pracy wrócił, dał mi do zrozumienia, że ma do mnie pretensje, że nie rozumiem że on pracuje. Dzisiaj też jest w pracy zapytałam go czy mozemy się później na chwile spotkac, chce mu powiedziec jak ja się w tym wszystkim czuje i zapytac czego on właściwie chce. Tylko pytanie czy on się odezwie ? pół dnia przepłakałam i całą noc, nic mi sie nie chce robic, najchętniej zamknęłabym się w pokoju i nie wychodziła :( ja go naprawdę kocham i nie poradzę sobie jeśli i on mnie zrani :( to jedyna osoba na tym świecie dzięki której widzę sens mojego życia :( co będzie jeśli i to strace ? :( boję się :(
magdalenka7
 
Posty: 2
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 13:33

Postprzez zizi » 13 gru 2009, o 20:49

:pocieszacz:

co stracisz??

złudzenia?marzenia?

wiem...smutno Ci

jakoś to będzie :pocieszacz:

sama się przekonasz.....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 174 gości

cron