Useless napisał(a):Ludzie maja wieksze problemy a ja tyłek zawracam jakbym nie miała co robić. Jakbym się nudziła. Aż mi wstyd. Może czas wycofać się do swojej skorupy.
Ale co Ty mówisz, Useless? Ja się z tym absolutnie nie zgadzam! Nie da się zmierzyć wielkości problemów, nie da się ich zważyć... tylko Ty wiesz, czy jest on DLA CIEBIE lekki czy ciężki. Skoro tutaj jesteś, skoro piszesz... znaczy, że jest ciężki.
Useless napisał(a):Nie mogę znieśc myśli, że nigdy się od niego nie uwolnię, bo jest przecież jego i moj syn.
Ja myślę, jako że bardzo mocno wierzę w magiczne działanie czasu - że mimo kontaktów, jakie z racji dziecka będą musiały być... że to mentalne uwolnienie też przyjdzie. Musi przyjść. Zawsze przychodzi. Trzeba czasu. Może trzeba to z siebie powyrzucać. Może trzeba napisać do niego list i to wszystko wygarnąć... ale wcale mu go nie dawać. Może jeszcze coś innego... nie wiem co, trzeba odnaleźć samemu. Chowanie się do swojej skorupki to (wg mnie) nie jest dobry pomysł.