SYLWESTRA

Problemy z partnerami.

SYLWESTRA

Postprzez Salome » 2 gru 2009, o 12:57

Mam taki problem. Chciałabym wyjsc gdzies na Sylwestra. Jak wiadomo lokale drogie i troche szkoda wywalic tyle kasy na jedną noc.
W koncu oddam dziecko do dziadków - 2 raz przez prawie dwa lata. Dlatego chcialabym sie wyrwac z domu. Siedze tu co dziennie od rana do wieczora z przerwa od czasu do czasu na jakies zakupy lub wizyte u rodzicow.
Moj partner niby to rozumie, ze ja chcewyjsc, ale...
Tu pojawia sie problem. Nie mamy gdzie... Znajomi znajac zycie nie beda nic robic u siebie...wiec moj partner najchetniej zaprosilby ich do nas...bo jak nie to w przeciwnym razie nie pojdziemy noigdzie...i krzyczy na mnie, ze bym to zrozumiala...ze jak ja nie zaprosze to mnie nigdy tez nikt nie zaprosi...ale ja mam dosc wlasnego mieszkania...chce wyjsc "pooddychac"
Kolo sie zamyka. W sumie byliby to tylko ludzie jego znajomi, bo moi nie mieszkaja tu, tylko w innych miastach, a nawet 2 małżeństwa w innych krajach i tam beda sie bawic, bo tu spedzaja weekendy, albo wakacje. Inni maja dzieci, karmia piersia to tez sie nie rusza. To wywoluje wszystko konflikt miedzy nami. Wiem, ze jak nigdzie nie wyjdziemy to bedzie obwinial mnie, ze nie zaprosilam tu ludzi...
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez caterpillar » 2 gru 2009, o 13:48

salome dobrze Cie rozumiem..ja tez bym wolala WYJSC z domu

ja natomiast mam tak ,ze sylwka od 4 lat spedzam w domu, bo to jest taki czas gdzie moj facet musi byc w pracy heh..wiec oddanie dziecka i tak na niewiele sie zda.Na szczescie nie mam cisnienia jesli chodzi o sylwestra bo balow to ja nie lubie natomiast okazja do fajnej imprezy zawsze sie znajdzie :P

Moze pomyslcie o wypadzie gdzies do duzego miasta, jakis tani nocleg i sylwek na rynku ..we dwoje.

Skoro impreza sie nie kroi moze samemu gdzies zorganizowac..albo przebolec te pare groszy i wyjsc( w sumie w domu tez trzeba cos zrobic,kupic ,tez jakis wydatek)

Albo opcja taka ,ze sylwek w domu a po sylwestrze za jakis czas wychodzicie gdzies sami na cala noc...

no nie wiem..rozumiem ,ze jest okazja do wyjscia tylko mysle ,ze wcale nie trzeba czekac caly rok..moze warto poprosic raz na jakis czas tesciow i wyjsc na np. koncert czy do kina.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 2 gru 2009, o 20:21

Zamiast zapraszać znajomków do siebie moglibyście też [z tymi, którzy byliby oczywiście zainteresowani] wynająć lożę w jakimś niedrogim, acz prezencyjnym lokaliku. Porównując z "domówką" wcale nie wychodzi wiele drożej.
Bo rzeczywiście stosunkowo za rzadko wychodzicie... (jak się domyślam, macza w tym paluchy nałóg telewizorowy .?.)
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez pozytywnieinna » 3 gru 2009, o 19:13

nie wiem jak sobie radzisz z siedzeniem w domu, ja nie potrafie, dusze sie... czuje sie jak w klatce, wiezieniu... wczesniej duzo pracowalam teraz nie mam nic... jestem w agonii i nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez caterpillar » 3 gru 2009, o 19:58

pozytywnieinna
moze to taki pierwszy etap (ja tez tak mialam) z czasem jednak nauczylam sie doceniac to,.ze to ja a nie nikt inny moge pobyc z dzieckiem...potem kazdego roku "bedzie go co raz mniej".

czasem jest nudno i brak pomyslow ale gdy tylko jest pogoda wychodze do ludzi i jezdzimy gdzie sie da...dziecko nie musi byc kula u nogi :wink:

mysle ,ze wszystko zalezy od naszego nastawienia..ja tam sie ciesze,ze zwolnilam,ze nie dotycza mnie te wszystkie pierdoly,caly ten stres zwiazany z praca ,oczywiscie, moj dzien potrafi byc meczaca ale juz nie gonie,nie spiesze sie i odnajduje przyjemnosc w drobnych rzeczach.
Dotarlo do mnie ,ze to cholernie fajne miec taki czas w zyciu, takiego "offa" od tej doroslosci od roznych dziwnych relacji.

Podczas robienia ludzikow z kasztankow tez mozna sie wiele nauczyc :D

I najfajniejsze jest,ze nadal jestem kim bylam.

Dawniej dzien wypelniala nam praca a teraz sami jestesmy odpowiedzialni za jego organizacje :bezradny:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 222 gości

cron