Rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 9 wrz 2007, o 20:56

Jeszcze wracajac do tamtej zastanawiajacej rozmowy: dla mnie to jakaś sciema, np bo popatrz- wyprowadza się, ale drogi nie zamyka; moim zdaniem jeśli się mowi, ze nie wszystko jeszcze stracone, to raczej nie w momencie wyprowadzki. Nie za bardzo to rozumiem, szczerze mowiąc.
Probuje sobie wyobrazić, ze to ja jestem na miejscu Twojej żony. Idzie mi średnio, no bo sam popatrz- zakochała się serce ja szarpie do tamtego, więc wyprowadza się. No ale wtedy nie mowi, że nie wszystko stracone. No chyba, ze to faktycznie zmeczenie rutyną i odpoczynek od siebie będzie ratunkiem? Poprosiła o czas...hm

Nie wiem, jeśli czujesz, ze nie wszystko stracone- to walcz.
Nie proś, nie błagaj- tak nic nie wskórasz. Zajmij się czymś, tak na przeczekanie.

Pomyślę jeszcze o tym

A na razie trzymaj się
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 9 wrz 2007, o 21:00

gti napisał(a):Dowiedziałem się jakim to wspaniałym facetem jestem, że zostałem skrzywdzony, że nie walczyła o mnie tylko wybrała prostsze rozwiązanie, że wyprowadza się ( notabene do rodziców) by to wszystko przemyśleć na spokojnie bez emocji i nerwów i że nic mi nie obiecuje ale nie wszystko jeszcze stracone, że ona jeszcze decyzji nie podjęła i nie wie co ma zrobić, przecież przeżyliśmy ze sobą szmat czasu, mamy dwie wspaniałe córki i tego nie da sie tak przekreślić.

Coś mi to przypomniało. Kiedyś na tym forum pisał facet, z którym "tak nie do końca" rozstała się dziewczyna... i pewien facet napisał tak: wolałbym dostać kolanem w jaja, niż stać tak w rozkroku, że ani w lewo, ani w prawo. Sorry, ale to właśnie najbardziej oddaje obraz sytuacji.

Myślę, że kobiety odchodzą na dwa sposoby:
- nigdy nie miałam z tobą orgazmu (w sensie dowalenia na maxa)
- jesteś wspaniałym facetem (taka marchewka po zdzieleniu kijem)


gti napisał(a):na razie to chciałbym ją zatrzymać przy sobie i myślę że jestem w stanie wybaczyć.

To też nie jest łatwe, wiesz?

Masz rację... MUSISZ się poukładać, bo tego nikt za Ciebie nie zrobi. Niestety.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 10 wrz 2007, o 09:03

Dalej dumam nad Twoją sytuacją.
Szukam argumentow, co do poczucia winy.
Wiesz, tak myślę nad tą adoracja. Myśle sobie, że to moze bardziej o to chodzi, że jestes powściagliwy w wyrażaniu emocji.
Mowią, że odejście partnera jest jedna z najbardziej traumatycznych sytuacji w życiu. A w Twoich słowach cały ten dramat odbył się za pomocą "to było straszne". No mnie to akurat "przebodło " na wylot.
Ale myśle sobie też, ze 22 lata wspolnego życia, daje szanse, by się dowiedzieć, " że ten typ tak ma", i zauważenie tego faktu, nie jest powodem do odejścia.
Myślę sobie tez, ze ewcia bardzo trafnie (jak zwykle,hi) zauważyła, ze odejście ze slowami "jesteś, wspaniałym facetem" jest taka marchewką.
I tak naprawdę z tego małzeństwa nie ma już co zbierać.

Na razie tyle.

Trzymam kciuki, zebyś się podniósł, jak najszybciej.
Jeszcze Ci powiem, że jak mnie ktoś mowi, ze ja mam byc silna, to ja w to wierzę. I wszystko jest ok, do momentu, aż trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, kto ma to zrobić. Bo w momencie uświadomienia sobie, że ja- no, coż widze pewien kłopot.

Pisz, jeśli Ci to pomaga. Wysłucham
Za banały przepraszam, mozliwe, ze Cie wkurza sluchanie, ze nie Ty jeden jestes w takiej sytuacji i że ludzie wychodzą z tego.
Ale w tym też jest wielka nadzieja- innym sie jakoś udaje, to moze i Tobie się uda.

To jest właśnie to, co mogę dla Ciebie zrobić- podzielić sie tą moją nadzieja, ze po po prostu ułoży się.
Oraz zachęcić do wysiłku "ułozenia sobie życia".

A i jeszcze jedno, to że Cie teraz boli- to żaden wstyd.
tak tylko napisałam, jakby, co...;))

Pozdrawiam Cię serdecznie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 10 wrz 2007, o 09:36

agik napisał(a):Myśle sobie, że to moze bardziej o to chodzi, że jestes powściagliwy w wyrażaniu emocji.

Jestem raczej człowiekiem skrytym, małomównym i byłem raczej powściągliwy w wyrażaniu uczuć. I mam w związku z tym poczucie winy. To nie jest tak, że wina leży tylko po jej stronie.
Wydawało mi sie że tych lat wspólnego życia nic nie jest w stanie zakłócić. Jak mocno się jednak myliłem...
Ktoś tu pisał "mądry Polak po szkodzie". Tak, jestem teraz mądrzejszy i obecnie bym to swoje życie prowadził inaczej.
Na razie jednak żona się wyprowadziła, odpoczywamy od tego wszystkiego i od siebie samych.
I mam nadzieje, że to nam wyjdzie na dobre, że zrozumie swój błąd i będziemy w stanie jeszcze razem żyć. Ja nie potrafię tego wszystkiego przekreślić tak od razu, odciąć grubą linią i koniec. Za dużo nas łączy i ona o tym wie.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 10 wrz 2007, o 09:45

A ja rozumiem, ze nie potrafisz...
Rozumiem, ze po tylu latach, tak bardzo boli to puste miejsce po żonie.

Tylko, ze nie zmusisz jej do chcenia, a juz tym bardziej do miłości.
Jeśli widzisz szansę, ze wroci, że będziesz umiał wybaczyć- próbuj.
Tylko jaką cene jesteś gotów za to zapłacic?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 10 wrz 2007, o 10:03

gti napisał(a):Jestem raczej człowiekiem skrytym, małomównym i byłem raczej powściągliwy w wyrażaniu uczuć. I mam w związku z tym poczucie winy. To nie jest tak, że wina leży tylko po jej stronie.

No ale też Twoja skrytość nie objawiła się jakoś NAGLE, prawda? Poczucie winy... jasne, jak się wali to sobie czasami też dopisujemy tych win ileś tam - ale trzeba też prawdzie twardo spojrzeć w oczy i odkryć w sobie to, co jest winą rzeczywistą, a co pretekstem dla partnera. Jak dla mnie, to są to dwie zupełnie inne bajki.

Życie we dwoje nie polega na tym, że jak mi się przestaje podobać, to mykam z piaskownicy.


gti napisał(a):I mam nadzieje, że to nam wyjdzie na dobre, że zrozumie swój błąd i będziemy w stanie jeszcze razem żyć. Ja nie potrafię tego wszystkiego przekreślić tak od razu, odciąć grubą linią i koniec. Za dużo nas łączy i ona o tym wie.

Może wyjść na dobre... można zobaczyć i doskonale "dotknąć", jak ważni jesteście dla siebie i jak jest bez siebie.

Też mam nadzieję
:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 11 wrz 2007, o 22:05

Witam szanowne Panie i Panów ukrywających się pod żeńskimi nickami

Zaspakajając ciekawość informuję iż jeszcze żyję, pracuje, robię zakupy, piorę, gotuje, sprzątam, jednym słowem staram się żyć normalnie.
Gdyby nie ta psychika to byłoby OK
Nie chcę nikogo obrazić ale mój sarkazm wynika z z powodu kilku mail'i, które otrzymałem, notabene ciekawe dlaczego ludzi nie stać na pisanie na forum.
Poza tym nic nowego oprócz narastającego zwątpienia
Pozdrawiam T.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 11 wrz 2007, o 22:13

gti napisał(a):Nie chcę nikogo obrazić ale mój sarkazm wynika z z powodu kilku mail'i, które otrzymałem, notabene ciekawe dlaczego ludzi nie stać na pisanie na forum.

Haha, czyżbyś dostał jakieś propozycje żeńskie? Haha;) Sorki;) A może to jakaś troska po prostu?

Chyba, że chodzi o coś zupełnie innego....
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 11 wrz 2007, o 22:29

Jak bym dostał, to może bym się i cieszył.
Były to raczej "porady" osób bojących się to napisać publicznie.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 11 wrz 2007, o 22:31

Dlaczego w cudzysłowie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Biedrona » 11 wrz 2007, o 22:54

moze nie byly zbyt mile te maile?
cos czuje, ze jestes troche tym rozgoryczony...
pozdrawiam Cie i nie przejmuj sie mocno - nikt nie jest doskonaly.
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez gti » 11 wrz 2007, o 22:55

Odniosłem wrażenie ze piszą to ludzie którzy, nie mają zupełnie pojęcia na czym polega małżeństwo, 22 lata wspólnie przeżyte.
Nie obrażam nastolatków, ale wydaje mi sie, że to oni piszą, bez żadnego doświadczenia, skaczący z kwiatka na kwiatek, którym bardzo daleko do małżeństwa i prawdziwego związku opartego na uczuciu.
Mam nadzieję, że nie napiszą do mnie więcej.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 11 wrz 2007, o 23:09

gti napisał(a):Mam nadzieję, że nie napiszą do mnie więcej.

Ojejku, to rzeczywiście musiało być przegięcie;)
Wiesz, opinie mamy tutaj różne... radykalne i mniej radykalne. Trzeba ciut pożyć wspólnie z kimś, by zdanie było w miarę wyważone i spokojne - oprócz białego i czarnego mamy jeszcze setki szarości, no niestety, samo życie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 11 wrz 2007, o 23:18

Wiesz, cały problem w tym, ze tak mało mowisz...
mnie np trodno wywnioskować, czy chcesz jakichś porad, czy chcesz "przytulenia", czy chcesz, żeby ktoś powiedział"żonka do ciebie wroci, będzie jak w bajce"
Tak szukam na ślepo troche.
Wiesz, bardzo trudno jest powiedzieć cos madrego, jak sie ma tak mało danych.
Ale powiem Ci- nie podoba mi się Twoje zwątpienie...
Wolałabym, żebys walczył- obojetne albo o zycie z żona, albo w pojedynkę. ale walczył, a nie poddawał się zwątpieniu.

pozdrawiam Cię sedecznie.

Jak Cie denerwuja moje wpisy to tez mi powiedz, ja nie mam zwyczaju sie obrażać.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 12 wrz 2007, o 10:40

Chyba chcę wszystkiego po trochu.
A moje zwątpienie bierze się stąd, że tracę chyba powoli nadzieje na powrót naszego związku i trudno mi się z tym pogodzić.
T.

A Twoje posty agik nie denerwują mnie.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości