To nie chodzi o to, że on robi cośtam, i wobec tego Ty też możesz robić cośtam, bo przecież skoro on ... to Ty też musisz ?
Taki odniosłam wniosek po uważnym przeczytaniu wszystkiego co napisałaś w swoim temacie.
Problemy te są mi bardzo znajome, bo sama kiedyś byłam nieźle uwiązana w takim układzie - dzisiaj z perspektywy czasu nie nazywam tego już związkiem.
Ostatni wpis obrazujący zdarzenia z kilku ostatnich dni:
w sobotni wieczór on poszedł do chłopaków na domowe piwo. Deklarując, że nie będzie pił - co w tej sytuacji jest przecież trudne do uwierzenia
po godzinie napisał Ci sms, o słabej baterii. Po następnej godzinie poinformował, że się upił.
Ty każesz mu iść do domu i czekasz (?) aż się z tego domu u Ciebie zamelduje.
Po następnych dwóch godzinach ... (która to mogła być, może już północ ?) dzwonisz. Piszesz sms. Czekasz nadal - potem dzwonisz z zastrzeżonego numeru ...
I piszesz, że go nie gonisz ?
Uważam, że jesteście bardzo mocno zaplątni we wzajemny dramat toksycznych uzależnień.
To co on robi jest skrajnie patologiczne w moim odczuciu - przenigdy nie namawiałabym nikogo do pozostania w związku z taką osobą !
Ty przyzwyczajona do tej patologii w jego wydaniu starasz się przystosować i też nie wychodzi Ci to na dobre ...
Wiesz co ja bym zrobiła gdyby mój mężczyzna poszedł na piwo z kolegami i przestał się "meldować" co godzinę ?
Poszłabym spać.
Nie mówię, że cokolwiek w Waszym układzie jest Twoją winą.
Nie rozpatruję życia ani związków w kategorii winy czy kary.
Po prostu uderza mnie to, jak bardzo wszystko co opisujesz jest chore i jak bardzo na siebie nawzajem negatywnie oddziałowujecie.
Nie wiem co Ci poradzić Evuniu, bo rozumiem szczere wyznanie kochającego serca - piszesz, że chcesz z nim być.
Tylko zastanów się proszę ... czy ten, którego sobie projektujesz to na pewno on ?
Czy ten szanujący partner sprzed lat, to ten sam mężczyzna który jest teraz ? Mi się wydaje, że tamten, za którym tęsknisz i którego chcesz ... już nigdy nie powróci. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby było tak jak na początku Waszego związku.
I mylisz się Evuniu ... Wasz związek z pewnością nie trwa 12 lat.
Związek - to bardzo ważkie i znaczące określenie. Ono niesie w sobie przesłanie swojego znaczenia. Związek to miłość, zaufanie, szacunek.
Więc myślę, że Wasz związek, prawdziwy związek - trwał rok, może dwa ... mylę się ?
A pozostałe lata - to tylko strata czasu, strata Twojego życia.