Salome - ostatnio zaczęłam zapuszczać włosy, mama robi mi maseczki na wzmocnienie i poprawę struktury włosa, podcinam regularnie końcówki, nie farbuję włosów, nie suszę suszarką(tylko w niektórych przypadkach, ale to raz na miesiąc się zdarza) - ogólnie dostałam jobla na punkcie dbania o swoje włosy. Być może dlatego, że kiedyś miałam włosy za pośladki, tak ok. do 1/4 uda, a potem ściełam, bo chciałam mieć fryzurę na "chłopaka", do tego były gęste, mocne, jedyna rzecz, której byłam pewna, że mi zazdroszczą, coś, co było (i nadal jest) mi najdroższe. Jak widzę ile mi teraz włosów wypada z nerwów, jakie są słabe, cienkie, to aż płakać mi się chce...
Jeśli chodzi o tuszę, to do 5 klasy podstawówki byłam takim szczypiorkiem, potem przez leki przytyłam. W 2kl gimnazjum byłam strasznie gruba, potem zaczęłam chudnąć. Teraz niby też chudnę, ale boję się przytyć i stąd ta moja obsesja. Boję się nawet brać leki na astmę, pomimo, iż lekarka mnie zapewniała, że leki XXI nie zawierają substancji powodujących zwiększanie masy.
A tak ogólnie, to mam straszną obcecję na punkcie idealizmu. Szlag mnie jednym słowem trafia, kiedy nie moge mieć w wyglądzie czegoś idealnego. Ciągle mi nie pasuje, że mam to za małe, to za duże, tu nie jest dobrze, tam nie jest tak, jak powinno. To jest chyba choroba. o.O
Szafirowa, prince - problemów ze snem jako takich nie mam. Kiedy czuję się senna, idę spać, czyli zwykle około 22-23 już się kładę, bo o 5 wstaję. Jedyny wyjątek jest wtedy, kiedy się czymś zdenerwuję przed snem, dlatego zwykle wieczorami unikam rozmów. Schizofrenia, myślę, że raczej nie mam. Wszystkie te objawy podciągam pod nerwicę, którą lekarze tylko stwierdzają, a nie dostaję nic na uspokojenie, a te całe ziołowe herbatki i tabletki nie działają na mnie....
Ogólnie jestem dziwna, a raczej tak mi się zdaje i mam cholerny problem ze swoją osobowością.