nio właśnie? kto rzucił, ile czasu bez papierosa i jak sobie z tym radzicie,wspomagacie się czymś czy sami z siebie?
Dziś są 3 tygodnie jak nie palę.
5 próba rzucenia w ogóle;paliłam 7,5 roku. Zaczęło się od poważnych kłopotów rodzinnych 8lat temu.Wówczas papieros był,zdawał mnie się środkiem uspokajającym. Towarzyszył mi podczas matury, egzaminów na studia. Gdy byłam wściekłą i miałam dosyć wszystkiego. W szpitalu psychiatrycznym - gdzie byłam trzykrotnie, ostatnio na przełomie października/listopada 2006 - motyw ten sam,próby samobójcze. Zawsze przy zmianach leków,nieodłączny papieros...
Bardziej z wieczora niż rankiem.Na przystanku pkp,pks i miejskich autobusów.Raczej na zewnątrz niż w pomieszczeniu. W rodzinie sporo palaczy, w tym ojciec. U mnie paczka szła w pół - do tygodnia.
Dlaczego rzuciłam? Wpływ ma na to chłopak. Znajomi - ci niepalący.
Rzuciłam ale nie tak bez wspomagaczy - bo zbiegło się to z kolejną zmianą leków (hehe, na żadnych długo nie pociągnę) - dlatego lecę na plastrach. Dwójeczka,czyli średni poziom. Skończę to opakowanie które mam to chcę przejść na trójkę - poziom najsłabszy,ostatni.
O rzucaniu wie psycholog u której jestem na terapii (z innego powodu niż to)
Ma to dla mnie wymiar nie tylko zdrowotny - bo zerwał się kolejny most z pewnym przykrym i trudnym zdarzeniem sprzed 8laty,moim zdaniem przyczyną nałogu...
Najtrudniejsze teraz - czegoś mi brakuje w dłoniach,był tam papieros a teraz? Miętolę więc cokolwiek mi wpadnie w ręce...