Cześć Prince,
1. Przede wszystkim Twoje "wybaczcie mi, księciuniowi, bo szmata ze mnie zaćpana" jest trochę bez sensu. Co niby miałbym Ci wybaczyć? Nie okradłeś mnie, nie pociąłeś w ciemnym zaułku mojego miasta, nie zgwałciłeś mojej koleżanki, więc za niby masz przepraszać? Nie będę bawił się w domorosłego psychanalityka, ale takie Twoje podejście jest bardzo widoczne w Twoich postach.
2. Druga sprawa to takie Twoje ukrzyżowanie (choć oby nie krzyżowe uzależnienie
) między dwoma skrajnościami. Z jednej strony masz nick Prince, piszesz o sobie per "księciunio", a z drugiej obrażasz głównie sam siebie (bo wbrew wszelkim pozorom najbardziej chamsko do Princa w tym topicu odzywał się Prince a nie Pukapuk, prawda?
).
Mam wrażenie, że bardzo chciałbyś, abyśmy uratowali Ciebie od bycia szmatławym śpunem i pomogli nadal być Księciuniem - a tak to się tego niestety kolego zrobić nie da (z szkoda: sam bym tak chciał).
Jeśli chcesz z czegokolwiek wyjść, musisz odrzucić obie skrajności i po pierwsze "znormalnieć". Przestać być z jednej strony męską wersją Księżniczki z Wieży, a z drugiej brudnym, syfiastym ćpunem. Jak to zrobisz, po pierwsze zobaczysz PROBLEM - chociażby w jakimś stopniu zaawansowane uzależnienie, braki emocjonalne i coć tam jeszcze. Tak naprawdę uciekamy - bo mnie to też dotyczyło - właśnie przed tą chwilą, bo jak się otworzy oczy, to pierwsze widoki naprawdę bolą. Czasami bardzo bolą.
Dopiero jednak kiedy otworzysz oczy, będziesz mógł przejść przez ten ból o własnych siłach, z pomocą ludzi z reala oraz czasami tutaj. Jak miną pierwsze bóle porodowe
zaczniesz realnie układać swoje sprawy - tak już porządnie, na maxa, po męsku, jak facet.
Dobra, dość ględzenia.
Najlepszego!
Maks