Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 11 lis 2009, o 20:49

Eva, a czy on nie miał jakoś tak niebawem już zjechać do kraju? Zacząłby terapię i może jakoś by było... szkoda mi, kiedy takie miłości się marnują.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 12 lis 2009, o 08:53

Ewka,
no miał przyjechać już na stałe, ale jak ostatnio był, to powiedział, że nie chciałby teraz wracać, tylko na wiosnę. Kilka powodów: chce trochę jeszcze dorobić na adaptację strychu w naszym mieszkaniu; kupił tam samochód, a żeby go do Polski przewieść, musi statkiem, a kursy statkami zaczynają się dopiero od marca (przez zimę warunki są bardzo niebezpieczne i dlatego rejsy są wstrzymane).

I jeszcze jedno - napisał mi wczoraj smsa - "Czy mam przylecieć do Ciebie na święta?"
Odpisałam pierwszy raz, że jeśli wtedy podejmie leczenie to czekam na niego; jeśli nie - to sam wie jaka moja decyzja.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale już się stało. W każdym razie moje zdanie zna.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 12 lis 2009, o 13:11

Evunia napisał(a):"Czy mam przylecieć do Ciebie na święta?"

No wzruszyło mnie to...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 12 lis 2009, o 14:00

Mnie bardziej ruszyło jak Evunia napisała, że facet posuwał się do rękoczynów. Czy osoba aż tak zaburzona może się zmienić? Czy to miłość czy uzależnienie? Ech...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Evunia » 12 lis 2009, o 14:05

No własnie - czy osoby z BPD używają przemocy w stosunku do innych, a jeśli tak, to czy poprzez terapię udało się komuś to wyeliminować?

Tak, tekst - Czy mogę do ciebie przylecieć na święta? - może wzruszyć, ale chyba już nie mnie. Wiem jedno, mam jak Wam pisałam wielką blokadę i wiem jedno - nie będzie się leczyć, NIE MA MNIE.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 12 lis 2009, o 14:08

Evunia napisał(a):nie będzie się leczyć, NIE MA MNIE.

Popieram.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 12 lis 2009, o 16:18

Evuniu, mnie raz z miłościo-nienawiści zdarzyło mi się okładać narzeczonego. W danym momencie było to silniejsze, ale zdarzyło się tylko raz. Przy kolejnych napadach agresję kierowałam na siebie, próbowałam się też usypiac tabletkami - chciałam zrobić coś żeby nie dopuścić do ataku na narzeczonego bo cały czas miałam jakąś tam wyczytaną w internecie świadomość, że moje działanie i emocje to moje zaburzenie, a on jest w takiej sytuacji ofiarą . Do czego zmierzam - z mojej perspektywy były momenty, gdy emocje rozsadzają , ale to nie znaczy że czlowiek jest zupełnie pozbawiony refleksji, inteligencji, umiejętności spojrzenia na sprawę z boku. Inna sprawa, że u mnie terapeuta powiedział, że to schyłkowe BDP ( bo z wiekiem u części osób to sie znacznie osłabia lub zupełnie mija).. Tak czy tak - pozbyłam się tych zachowań i osłabiłam bardzo siłę nienawistnych emocji konsekwetną terapią i ciągłym samokształceniem. Teraz jestem na etapie realizowania 8-tygodniowego programu praktykowania medytacji - m.in. po to żeby złe emocje ( od miłości do nienawiści) nie ciskały mną jak liściem na wietrze. Tylko Ty wiesz czy twój partner wykazuje w tym wszystkim jakąś autorefleksję i widzi potrzebę terapii?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 13 lis 2009, o 10:17

Jednak można, a to daje nadzieję. Chylę czoła, Sanno.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 13 lis 2009, o 11:05

Dziekuję Ewa :).
Hmm... ale wiem że to tylko moje doświadczenie, może zupełnie inne niż to partnera Evuni, może mój przypadek to zupełnie błaha sprawa w porównaniu z tym co siedzi w gowie partnera Evuni?

Tak czy siak, niezbędna jest jednak świadomość , ze to ze mną, a nie ze światem dookola jest coś nie tak, no i chęć zmiany siebie.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Abssinth » 14 lis 2009, o 17:26

szkoda mi, kiedy takie miłości się marnują.


taaaa
milosc, rekoczyny, wyzywanie od najgorszych....

to nie byla milosc. Chyba, ze ja sie myle...?

Ewa, prosze Cie, obudz sie ze swojego swiatka Harlequinow i seriali brazylijskich.

tego typu komentarze moga kogos popchnac do powrotu do kogos, kto przejawia glownie niszczace dzialanie. Do powrotu do kogos, kto juz uzyl przmocy. Do powortu do bycia ofiara.

Czy dla Ciebie najwazniejsze jest po prostu, zeby ktos byl obok? Niewazne jaki?

.......................
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 15 lis 2009, o 09:48

Cześć Eva, jak się miewasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 16 lis 2009, o 10:26

No u mnie pomalutku.
Napisał smsa, że chce przyjechać na święta i obiecuje wtedy pójść do psychiatry, że zgadza się na to. Wraca na stałe marzec/kwiecień i wtedy terapia.
No zobaczymy. Wiem tylko jedno - nie ma leczenia, nie ma mnie, Już nie będę się łudziła, że wszystko się ułoży itd, bo on bedzie miły (przez jakiś czas).

Kiedyś też tak obiecał, a okłamywał, że na terapie chodzi (był tylko kilka razy, potem kłamał mnie) - ale tak mi się wydaje, że ta psycholog byłą kiepska. Zresztą może się mylę.
Teraz dostałam namiary od dziewczyn z Forum na dobry ośrodek blisko naszego miejsca zamieszkania i tutaj widzę nadzieję.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 16 lis 2009, o 18:52

No to super! Cieszę się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 24 lis 2009, o 09:09

Witajcie, opisze Wam ostatnie moje dni życia w związku (po powrocie)

Mój zaraz po 2-3 dniach od pogodzenia zaczął mi mówić, że musimy się traktować poważnie, że ważny jest luz i tolerancja, bo jak tego nie ma to nie można egzystować. Wow, pomyślałam, co za odmiana? To w końcu nie bedzie mnie kontrolować, coś przemyślał.

Potem mi niby w żartach napomknął, że jak babę się traktuje byle jak to wtedy lata za nim, a jak facet dobry, to babie siada na mózg i chojrakuje.

Sobota - powiedział, że wieczorem idzie do chłopaków, bo zrobili sami piwo domowym sposobem, pić nie bedzie, bo ćwiczy i szkoda mu tracić białka :) Moja zgoda, no pewnie, idź, przecież masz jedyny wolny wieczór.
Sobota wieczór - sms - Ewa, bateria mi padnie zaraz w telefonie, proszę cię nie denerwuj się, przyjdę do domu to ci zadzwonię, jak naładuję
Za godzinę nast. sms: oj Ewa, ale się nadźgałem, nie mam siły. To mu odpisałam, żeby poszedł do domu. Minęły dwie godz, nie oddzwania, zadzwoniłam do niego z 3x, sygnały były, nie odbierał, napisałam sms - haloo,
Dalej cisza, zadzwoniłam znowu, nic, potem z zastrzeżonego numeru - sms od niego: 40 lat a zachowujesz się jak dzieciak, dzwonisz z zastrzeżonego, zatem Dobranoc ci życzę!

Ale się wkurzyłam! Zadzwoniłam zaraz - nie odebrał. Mówię Wam myślałąm, że czaszka mi się rozpadnie.

Rano sms - Zważyłem się poszedłem spać. bo rano na ryby jedziemy, a ty wyluzuj bo jak tego chcesz to masz święta z głowy. Ps. właśnie top jest ten luz i tolerancja o której tyle mówimy i żądamy, nie truj mi już dupy...

Moje telefony aby wyjaśnić, że nie o taki luz i tolerancję chodzi, że jak obiecuje to niech oddzwania, niech traktuje mnie poważnie. Że jak kiedyś ja na szkoleniu nie zdążyłam odebrać telefonu to wyzwał mnie od k... i przez 2 miechy się nie odzywał. Jego odpowiedź coś w stylu, że on był tylko u kolegów i spokojnie sobie pił, a ja na szkoleniu bo wiadomo co tam się dzieje, chlanie i kurestwo.
Potem, żebym nie przesadzała bo przeciez kocha mnie nad życie. A jak że jeśli tak chce luzu i tolerancji, to żeby wiedział że to w dwie strony idzie i że ja w takim razie z koleżankami idziemy się pobawić w piątek - jego odpowiedź - ok, nie ma sprawy.

Niedziela po południu - jestem u rodziców, wszystko jest ok, z moim kilka razy już rozmawiałam przez telefon. Wieczór - nie słyszałąm jak dzwonił, nie odpisałam na smsa, bo po prostu nie słyszałam. Oddzwaniam po godzinie i słyszę: Co? jak rodzinka w komplecie to zaś nasty raz masz mnie w hu.. Nie odzywaj się do mnie, Jak jesteś w domu to wtedy i tylko wtedy ci się miłość włącza bo tęsknota i samotność.
i jeszcze jedno, byłem w domu u kumpli i piłem a nie łaziłem po barach a więc i ty nie musisz waszych swędzących tam ciągnąć. Chlejcie, ale w domu. Koniec kropka.
Odpisałam - to jest właśnie ten twój luz i tolerancja.

Wczoraj wieczór, dzwonię do niego, nie odbiera, dzwonię drugi raz, nie odbiera, myślę, pewnie jest na siłowni. Za jakiś czas oddzwania co się stało? A ja że nic, że tak dzwoniłąm z tęsknoty i że gdzie był jak dzwoniłam. Jego odpowiedź - nie ważne, nie musisz wiedzieć, jak nie odbierałem to albo nie mogłem bo np. byłem zajęty albo nie miałem zasięgu (ale sygnał był). Ja do niego, że chyba może powiedzieć gdzie był, jak on rozumie partnerstwo?, gdybym ja mu tak odpowiedziała, byłaby straszna kłótnia. To on do mnie z wrzaskiem, że właśnie to jest ten luz i tolerancja! A ja, że niech zobaczy jak u rodziców byłam i nie słyszałam że dzwoni, że jakiego szału dostał, a on do mnie - że taka prawda, że ja o nim pamiętam jak sama w domu siedzę, a jak u starych to mam go w dupie, że nie bedzie ze mną gadać, bo go wkur... i się wyłączył, Zadzwoniłam znowu, on z wrzaskiem znowu to samo, żebym zobaczyłą jak to jest jak się kogoś w dupie ma i znowu się wyłaczył, potem wyłaczył telefon.
Aha - z nim jakiś kolega siedział w samochodzie, bo usłyszałam, że tamten wychodził z auta i się żegnali. Czyli darł się na mnie w obecności tego kolegi.

Słuchajcie, czy ja przesadzam, czy ja jestem jakaś chora, czy wymagam za dużo. Strasznie mnie to irytuje, że on te zasady stosuje jednostronnie, ja mam obowiązki a on prawa. Już nawet nie wiem, czy chcę by na święta przylatywał, jak ma to tak wyglądać.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Szafirowa » 24 lis 2009, o 09:46

Chora ?
Bardzo być może.
Chora na zaślepienie, na bezgraniczną cierpliwość, na naiwność, chora na toksyczną miłość Evuniu.

Jak przeczytałam wszystko co napisałaś, to :shock: oczy wyszły mi z orbit, po czym spadły na podłogę, gdzie będę ich zaraz gorączkowo poszukiwać ...

Co się jeszcze musi wydarzyć, co jeszcze musisz usłyszeć, odczuć, czego jeszcze musisz doświadczyć, żeby zyskać świadomość jak bardzo chory jest "układ" w którym tkwisz ??
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: hozufih i 81 gości

cron