Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 18 paź 2009, o 12:05

Paskudne choróbsko. I jeszcze ten jego paskudny bagaż... to taki człowiek potem pokrzywiony.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 26 paź 2009, o 22:12

---------- 19:32 18.10.2009 ----------

Ciężko jest, smutno mi, nie wiem, jak moje życie dalej się potoczy. Może już nic mnie nie spotka, może mój limit miłości na to życie został wyczerpany. Nie umiem się otworzyć na inną miłość - za wcześnie, ale i też nie sądzę, by mi się jakoś nawet w przyszłości powiodło w tym temacie.
Ale przecież nie mogę brnąć dalej w ten krzywdzący mnie związek.

---------- 21:12 26.10.2009 ----------

W nocy smsy od niego:
Pierwszy: Czy stało sie to czego się obawialiśmy? - Nic nie odpisałam

Drugi: Nie wiem co zawiodło, ale mamy za silne charaktery i jedno drugiemu nie odpuści. Nie zwalam winy na nikogo, po prostu przestaliśmy o sobie myśleć.
Nic nie odpisałam.
Nawet jakbym miała cos napisać mu, nie mam pojęcia co miałoby to być. I to jego pisanie w moim imieniu, skąd niby wie co ja czuję, co ja myślę. Przeczytałam i tak sobie pomyslalam, co za bzdety i poszłam dalej spać.
Słuchajcie, zero emocji - jak nie ja.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 27 paź 2009, o 11:02

Czyli co? Koniec?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 9 lis 2009, o 09:23

---------- 11:41 27.10.2009 ----------

Nie wiem sama, zresztą poprzednio też pisał, i to już wtedy dobitnie, że to koniec i że wszelki kontakt zrywa ze mną, żebym nawet nigdy nie próbowała się z nim kontaktować. I od tego czasu 3 razy się odzywał (raz telefon, potem smsy).

---------- 08:23 09.11.2009 ----------

Dól, strasznie mi ciężko. Chcę być z nim, ale mam straszną blokadę. Tęsknię okrutnie, ale nie zadzwonię...
Skąd ten straszny dół.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 9 lis 2009, o 11:36

Cześć Evuś, dawno Cię nie było. Ciężko... no ciężko. Jakoś trzeba to przeżyć i na pewno przeżyjesz. A co dalej z Wami? To definitywny koniec, czy kolejna pauza?

Trzymaj się Dziewczyno!


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 9 lis 2009, o 11:40

ewka napisał(a): A co dalej z Wami? To definitywny koniec, czy kolejna pauza?


Nie wiem nic, czy to koniec czy pauza,
Nigdy zresztą nie wiedziałam, za każdym razem gdy się nie odzywał, myślałam, że koniec, a podświadomie, że to pauza.
Teraz jest tak samo, chociaż bardziej przemawia za mną ten koniec.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 9 lis 2009, o 11:48

A jak wolałabyś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 9 lis 2009, o 12:11

Sama już nie wiem.
Zrobiłam sobie ostatnio takie listy "za" i "przeciw" gdybym była z nim w związku i gdybym odeszła.
I dalej nie wiem czego chcę.

Z jednej strony gdybym z nim była dalej nie byłabym tak strasznie samotna, miałabym wspólne śniadania, niespodzianki, całą gamę okazywania miłości.
Gdyby to jednak był koniec to nie byłoby krzyków, wyzwisk, pobić, kontroli, strasznej zazdrości...

Wiesz Ewka, ja na pewno się nie odezwę, nie wyciągnę do niego ręki, bo jest we mnie straszna blokada. Nie wiem skąd ona taka silna się wzięła we mnie. A zresztą nawet gdybym się odezwała do niego, to wiem doskonale, że to pogorszyłoby moją pozycję, że on wtedy czułby się strasznie pewny (zresztą też jest), że może pomiatać mną, robić co mu się żywnie podoba, bo ja i tak przylecę.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Lelula » 9 lis 2009, o 12:26

Evuniu! śledzę Twój wątek od poczatku!

trzymaj się i bądź SILNA!

Zacznij się szanować, kochać i zacznij ŻYĆ- dla siebie i Córki!

trzymam mocno kciuki!

Odzywaj się, na forum jest wiele osób, którym jesteś bliska i które bardzo się o Ciebie troszczą!

przytulam mocno!
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez Jaga82 » 10 lis 2009, o 00:22

---------- 23:12 09.11.2009 ----------

Siedziałam przy komputerze od godziny 18ej aż do teraz (z mała przerwą na kolację :) ), żeby przeczytać wszystkie wpisy, bo dosłownie mnie zamurowało. Evunia, ja też jestem w takim związku. Kochamy się strasznie, wiemy to oboje, ale są sytuacje, które nie wiadomo skąd się biorą, że nie chcemy się znać. Kurcze, mój facet zachowuje się dokładnie tak jak Twój! Sytuacja z soboty-pojechałam z mamą i ciotką do kuzyna, którego nie widziałam chyba z rok. Bawiłam się świetnie, aż do czasu. Mianowiecie-dzwoni mój facet. Wychodzę z telefonem do drugiego pokoju (nie lubię prowadzić publicznie rozmów), mówię mu, że fajnie się bawię, że cały czas się śmiejemy. No i się zaczęło. Skoro jest tak wesoło to dlaczego on nic nie słyszy w telefonie, że lepiej bawię się z kuzynem niż z nim, że może wcale nie jestem tam gdzie mówię, skoro panuje taka cisza, i na koniec, że pewnie mnie kuzyn posuwa. Nie mogłam tego słuchać i po prostu się rozłączyłam. Kiedyś bym mu się tłumaczyła, wyjaśniała każdą wątpliwość, teraz zupełnie bez emocji odkładam słuchawkę. Pisał jeszcze obraźliwe smsy, dzwonił (po wcześniejszej rozmowie wyciszyłam telefon, bo nauczona doświadczeniem wiedziałam, że nie da mi spokoju a ja nie miałam zamiaru psuć sobie wieczoru z rodziną) aż w końcu po raz pierwszy podczas trwania naszego związku odważyłam się zupełnie wyłączyć telefon. Po włączeniu moja skrzynka odbiorcza mało się nie zapchała od jego chamskich smsów. Było mi przykro i tyle. Nie płakałam jak dawniej, nie rozpaczałam i co najważniejsze nie szukałam w sobie winy. Sama po sobie widzę, że nie ranią mnie juz jego obelgi. Tak jak ktoś w tym wątku napisał, dzięki niemu stałam się twardsza. Na drugi dzień zachowywał się jakby nigdy nic, powiedział tylko, że było mu przykro usłyszeć, że ja się świetnie bawię a on siedział sam w domu, no a potem zaczął się nakręcać. Ja mu powiedziałam, że nie zamierzam go przepraszać za czas miło spędzony z rodziną, bo powiedział mi, że czeka na to. Zresztą coraz częściej mówię mu, że nie będę go przepraszać za wytwory jego chorej wyobraźni. Jego jazdy już mnie nie ruszają, słowa nie ranią. I z tego się cieszę. Jest fajnym i bardzo kochanym gościem, gdy nie ma tych swoich napadów. Jednocześnie widzę, że bardzo się stara zmienić, że są sytuacje, które kiedyś nie dawały mu spokoju, powodowały jego 'nakręcanie się' a teraz nie wzbudzają w nim już tak silnych emocji. Cieszę się, że się zmienia, mówi, że ma dla kogo (chyba o mnie mu chodzi :D ). Mam nadzieję, że u mnie będzie dobrze.
Tobie Evunia życzę podjęcia trafnej, najlepszej dla Ciebie decyzji. Poświęciłaś swojemu mężczyźnie baaardzo dużo czasu a zmian w jego zachowaniu nie zauważasz (chyba, że na gorsze-coraz dłuższe milczenie). Myślę, że tak trochę chciałabyś, żeby tak do końca i ostatecznie to ktoś inny rozwiązał tą sprawę za Ciebie, bo sama nie wiesz jakie rozwiązanie będzie dla Ciebie najlepsze :)
Życzę siły i pozdrawiam :pocieszacz: :kwiatek2:

---------- 23:22 ----------

Przypomniało mi się jeszcze coś. Kiedyś, gdy jeszcze rozpaczałam z powodu zachowań mojego mężczyzny, powiedziałam mu, że ja tak życ na pewno nie będę, że chcę spokoju i szczęścia, żeby zastanowił się czy warto mu się tak zachowywać. Zapytałam też dlaczego mówi te wszystkie straszne rzeczy. Odpowiedział mi wtedy, że to ze strachu, że boi się, że go zostawię, że zrobię coś głupiego, że boi się, że już go nie kocham lub, że wkrótce przestanę. Powiedział też, że wie, że żadna z tych rzeczy na pewno się nie stanie, że wierzy w moją miłość, w to, że go nigdy nie skrzywdzę, ale nosi w sobie strach o to wszystko i czasem wybucha. I chyba właśnie od tamtej pory przestałam tak panikować podczas jego 'napadów' i wychodzi mi to na dobre :)
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Evunia » 10 lis 2009, o 09:20

Jaga
ja już chyba wszystkie etapy przechodziłam, nie tylko jego zachowań, ale również moich. Od wściekłości do obojętności. Było tak, że jego wyzwiska bolały okrutnie, potem nie zwracałam uwagi na to i czułam się niby lepiej, ale on widząc, że to na mnie nie działa, po jakimś czasie wymyślał co innego, np szarpania, gdy to przestało na mnie działać, to i bicie się pojawiło, było też kłamanie przed moimi znajomymi, wymyślanie na mój temat niestworzonych rzeczy - to też przeżyłam i wiele wiele innych rzeczy.
On swoją poprzeczkę testowania mnie podnosił i podnosił i za każdym razem myślałam, że to już chyba szczyt możliwości, że to już koniec, że więcej chyba nie można człowiekowi zafundować, ale okazywało się, że się mylę i to jak boleśnie.
Pewnego razu złapałam się na tym, że to nie ja znalazłąm sposób na niego, tylko on na mnie, bo zaczynałam się wycofywać z życia, robiłam to co on chciał, a ja myślałam, że fajne rozwiązanie na problem znalazłam (bo np. byłam mistrzynią w odbieraniu telefonów od niego, byłam mistrzynią zapewniania go o mojej miłości, byłam mistrzynią we wszystkim - ale ta "mistrzyni" to tak naprawdę podporządkowany człowiek).

Oj i u mnie były takie chwile, że myślałam, że znalazłam już sposób na niego, że teraz jest super, że przetrzymałam najgorsze, że on się uspokoił. Ale jak się myliłam, bo za jakiś czas nadchodził moment, że on coś nowego wymyślał, coś, co mnie zaczynało szokować. itd...[/quote]
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez natalki » 10 lis 2009, o 18:27

Wiesz, wydaje mi się że facet nie jest stabilny emocjonalnie albo poporstu ma kogos i teraz wyszukuje dziury w całym, żeby Cię obarczyc. Sama teraz mam ciche dni, ale to z mojego powodu. Nie chcę rozmawiać po tym jak zostałam oskarżona o podobne rzeczy jak Ty. Mam ochote się odzywać ale pamiętam tez jak mnie bolało jak mi mówił to wszystko. Nie pozowole sobie na to bo nic w życiu złego nie zrobiłam. Nie wiem w głowie też mi sięn nie mieści jak facet który zapewania o miłości po jakimś czasie zaczyna nazywac Cię od najgorszych. Poporsu radze zrobić to samo Nie odywaj się pokaż mu że nie potrzebujesz go w swoim życiu tak jak on to sobie wyobraża. Pozdrawiam
Avatar użytkownika
natalki
 
Posty: 21
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 15:34

Postprzez Jaga82 » 10 lis 2009, o 22:02

Tak szczerze mówiąc to mnie też przeszła taka myśl przez głowę jak u natalki-że Twój facet Evuniu, najzwyczajniej w świecie ma kogoś innego, stąd coraz dłuższe okresy jego milczenia. Mieszkam za granicą i wiem, że takie rzeczy są na porządku dziennym, niestety. Oczywiście nie każdy zdradza, ale na pewno zdecydowana większość. Jednak to Ty znasz go najlepiej i wiesz czy jego milczenie to faktycznie zachowanie spowodowane chorobą czy kryje się za tym coś więcej.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez ewka » 11 lis 2009, o 12:18

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 11 lis 2009, o 18:20

Tez tak myślałam, ale on czy będąc tu czy tam, zawsze takie jazdy mi robił, obwiniał bez powodu, nie odzywał się. Nasiliło sie to jeszcze bardziej, jak wyjechał. Zreszta byłam tam kilkakrotnie i niczego nie zauwazyłam - wręcz przeciwnie. On mieszka pod kołem biegunowym, bardzo mało ludzi, praktycznie sami faceci - no ale może powiecie jakas tam się znalazła. Może. Ale czy mając kogoś w czasie "odzywania się" dzwoniłby do mnie co godzinę? Czy wysyłałby mi praktycznie co pół godziny smsy, zapewniałby jak strasznie mnie kocha, co wieczór godzinami siedziałby na skypie ze mną? Będąc u niego poznałam takiego starszego pana, kolegę, a właściwie przyjaciela mojego faceta. bardzo miły, dobry człowiek i wiele od niego słyszałam na temat mojego faceta. Opowiadał mi jak to mój mnie musi bardzo kochac, bo od opowiadania o mnie przez mojego, on ma juz głowę kwadratową. Mówił też, że nigdy nie widział tak wielkiej miłości jaką młody mnie otacza.
Wiem też, ze ten starszy Pan cieszy sie wielkim autorytetem u mojego faceta. Zreszta oni cały czas przebywaja ze sobą. Pracują razem, mieszkają, gotuja obiady. Kiedys pamiętam, jak mój facett przestał sie do mnie odzywać, ten przyjaciel napisał do mnie smsa - Ewuś, nie wiem co on znowu nawywijał, ale zapewniam ciebie, że on bardzo cie kocha i bardzo cierpi. Nie chce widzieć, jak obydwoje się ranicie.
I wiecie co, ja mu wierzę, facet naprawde porządny i dobry, więc jakby cos się działo by mi powiedział.
Aha, będąc tam (a było to co 3-4 m-ce, pobyty trwały około 3 tyg.) nie zauważyłam niczego niepokojącego. Mój wszedzie chciał ze mną chodzić i jak to mówił, "żeby wszyscy zobaczyli moja piękną Ewunię".

Ale czy to już ważne? chyba nie, bo przecież sama chciałam tez skończyć to wszystko, wyjść z tego choregop związku. tylko, że tak bardzo teraz cierpię, nie moge znaleść sobie miejsca, nie umiem osiągnąć spokoju ducha. Wiem, ze związek mnie niszczył, że zatracałam siebie, że byłam ciągle kontrolowana - ale taka straszna pustka w sercu moim jest.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości