---------- 23:12 09.11.2009 ----------
Siedziałam przy komputerze od godziny 18ej aż do teraz (z mała przerwą na kolację
), żeby przeczytać wszystkie wpisy, bo dosłownie mnie zamurowało. Evunia, ja też jestem w takim związku. Kochamy się strasznie, wiemy to oboje, ale są sytuacje, które nie wiadomo skąd się biorą, że nie chcemy się znać. Kurcze, mój facet zachowuje się dokładnie tak jak Twój! Sytuacja z soboty-pojechałam z mamą i ciotką do kuzyna, którego nie widziałam chyba z rok. Bawiłam się świetnie, aż do czasu. Mianowiecie-dzwoni mój facet. Wychodzę z telefonem do drugiego pokoju (nie lubię prowadzić publicznie rozmów), mówię mu, że fajnie się bawię, że cały czas się śmiejemy. No i się zaczęło. Skoro jest tak wesoło to dlaczego on nic nie słyszy w telefonie, że lepiej bawię się z kuzynem niż z nim, że może wcale nie jestem tam gdzie mówię, skoro panuje taka cisza, i na koniec, że pewnie mnie kuzyn posuwa. Nie mogłam tego słuchać i po prostu się rozłączyłam. Kiedyś bym mu się tłumaczyła, wyjaśniała każdą wątpliwość, teraz zupełnie bez emocji odkładam słuchawkę. Pisał jeszcze obraźliwe smsy, dzwonił (po wcześniejszej rozmowie wyciszyłam telefon, bo nauczona doświadczeniem wiedziałam, że nie da mi spokoju a ja nie miałam zamiaru psuć sobie wieczoru z rodziną) aż w końcu po raz pierwszy podczas trwania naszego związku odważyłam się zupełnie wyłączyć telefon. Po włączeniu moja skrzynka odbiorcza mało się nie zapchała od jego chamskich smsów. Było mi przykro i tyle. Nie płakałam jak dawniej, nie rozpaczałam i co najważniejsze nie szukałam w sobie winy. Sama po sobie widzę, że nie ranią mnie juz jego obelgi. Tak jak ktoś w tym wątku napisał, dzięki niemu stałam się twardsza. Na drugi dzień zachowywał się jakby nigdy nic, powiedział tylko, że było mu przykro usłyszeć, że ja się świetnie bawię a on siedział sam w domu, no a potem zaczął się nakręcać. Ja mu powiedziałam, że nie zamierzam go przepraszać za czas miło spędzony z rodziną, bo powiedział mi, że czeka na to. Zresztą coraz częściej mówię mu, że nie będę go przepraszać za wytwory jego chorej wyobraźni. Jego jazdy już mnie nie ruszają, słowa nie ranią. I z tego się cieszę. Jest fajnym i bardzo kochanym gościem, gdy nie ma tych swoich napadów. Jednocześnie widzę, że bardzo się stara zmienić, że są sytuacje, które kiedyś nie dawały mu spokoju, powodowały jego 'nakręcanie się' a teraz nie wzbudzają w nim już tak silnych emocji. Cieszę się, że się zmienia, mówi, że ma dla kogo (chyba o mnie mu chodzi
). Mam nadzieję, że u mnie będzie dobrze.
Tobie Evunia życzę podjęcia trafnej, najlepszej dla Ciebie decyzji. Poświęciłaś swojemu mężczyźnie baaardzo dużo czasu a zmian w jego zachowaniu nie zauważasz (chyba, że na gorsze-coraz dłuższe milczenie). Myślę, że tak trochę chciałabyś, żeby tak do końca i ostatecznie to ktoś inny rozwiązał tą sprawę za Ciebie, bo sama nie wiesz jakie rozwiązanie będzie dla Ciebie najlepsze
Życzę siły i pozdrawiam
---------- 23:22 ----------
Przypomniało mi się jeszcze coś. Kiedyś, gdy jeszcze rozpaczałam z powodu zachowań mojego mężczyzny, powiedziałam mu, że ja tak życ na pewno nie będę, że chcę spokoju i szczęścia, żeby zastanowił się czy warto mu się tak zachowywać. Zapytałam też dlaczego mówi te wszystkie straszne rzeczy. Odpowiedział mi wtedy, że to ze strachu, że boi się, że go zostawię, że zrobię coś głupiego, że boi się, że już go nie kocham lub, że wkrótce przestanę. Powiedział też, że wie, że żadna z tych rzeczy na pewno się nie stanie, że wierzy w moją miłość, w to, że go nigdy nie skrzywdzę, ale nosi w sobie strach o to wszystko i czasem wybucha. I chyba właśnie od tamtej pory przestałam tak panikować podczas jego 'napadów' i wychodzi mi to na dobre