witajcie. nie wiem co mam myslec i strasznie mi zle. bardzo kocham mojego chlopaka. roznie bywalo ale zawsze bylam pewna ze go kocham i ze innego nie chce. on ma bardzo trudny charakter (trudny dla mnie, bo jestem otwarta, rozgadana, okazuje uczucia, potrzebuje milych slow, ciepla, czulosci) on jest totalnym introwertykiem, nie lubi mowic o uczuciach, nie lubi jak ciagle go pytam czy mnie kocha (mialam ne pytac ale on mial mowic, niestety tego tez nie lubi, jak cos takiego slysze to sie boje ze po prostu juz mnie nie kocha). na swoj sposob sie przede mna czasami otwieral, ale nigdy gdy bywalo gorzej.
problem polega na tym, ze od jakiegos czasu czesciej sie ode mnie odsuwa. np nie odbiera tel, albo mowi ze nie ma ochoty rozmawiac (kiedy cos zrobie nie tak, poklocimy sie to jestem w stanie jakos to zrozumiec, ze jest zly i czekam az mu przejdzie, ale zdarza sie tak ze mowi ze to nie przeze mnie, ze ma jakies swoje problemy ktorymi musi sie zajac, i do mnie sie nie odzywa, ale gdy trwa to tydzien? dodam ze potrafi byc wtedy strasznie nieprzyjemny i uwaza ze ja mam jakies pretensje nienormalne). nie wiem co mam wtedy robic strasznie sie boje ze mnie juz nie kocha i albo ze mnie zostawi z jakiegos powodu o ktorym ja nawet sie nie dowiem. boje sie go olac, boje sie tez mu truc bo uzna ze ma dosyc takiej histeryczki. raz sie juz rozstalismy przez moje ciagle pretensje, ale potem wrocil bo stwierdzil ze mnie kocha i chce zebysmy jeszcze raz sprobowali. zazwyczaj jak ma te swoje akcje "chce byc sam nie mam nic do powiedzenia" to ja do niego pisze, dzwonie bo nie moge wytrzymac, martwie sie, denerwuje. zawsze w koncu odbiera, spotykamy sie i okazuje sie ze on uwaza ze jest wszystko ok i po mnie spodziewa sie luzu usmiechu i w ogole radosci na calego. ja potrzebuje takie sytuacje predzej czy pozniej wyjasniac a on nie chce prawie nigdy tlumaczyc albo rozmawiac ze mna (mozemy o tym teraz nie rozmawiac? tylko "teraz" jest zawsze!) mam wrazenie ze albo ja mam problem z glowa albo on. z tego co napisalam to wyglada jakbym ja byla hiseryczka a chlopak czasem byl zajety a ja nie chce mu dac spokoju. ALE on czasem potrafi byc okropny, np mialam dosc powazna sytuacje (dosc niebezpieczna i bardzo stresujaca, nie bede sie w szczegoly zaglebiac) a on mial wtedy ten swoj humor. laskawie ze mna porozmawial ale spotkac sie nie chcial nawet na troche bo nie ma ochoty. nie wiem czy jakbym do szpitala trafila to by sie pofatygowal jakby akurat nie mial ochoty ;/ obserwatorzy takich sytuacji uwazaja ze on mnie zle traktuje, ze jak ja moge kochac, ale ze to sa glownie dziewczyny to sobie roje, ze moze po prostu nie rozumieja sytuacji, moze facet powinien mi to wszystko wytlumaczyc (albo psychiatra;/)
pytalam sie go nie raz czy on chce mnie do siebie zniechecic? uwaza ze nie i nie wie o co chodzi. mowie mu ze jak chce byc sam, jak mu nie zalezy to niech to powie i zakonczy to wszystko, bo takimi gierkami tego nie osiagnie. on uwaza ze jestesmy razem i nie chce niczego konczyc. mam czasem wrazenie ze ja daje i daje i daje z siebie wszystko, a kazdy jego przykry tekst, kazda jego ignorancje, obojetnosc, chamstwo jakos sobie tlumacze, szukam winy w sobie.
oczywiscie jak jest dobrze to jest super, widze ze mu zalezy (nie raz mi to okazywal, w rozny sposob) dlatego zawsze mam nadzieje ze moj kochany chlopak nie jest zdolny zeby mne tak traktowac ze jest jakies wytlumaczenie wszystkiego i ze bedzie dobrze. jesli chodzi o moja wine, to mysle ze przez caly zwiazek ciagle troche sie balam, ciagle mi bylo malo nawet jak sie staram szukalam dziury w calym (dawno temu juz mnie raz zostawil i balam se ze to sie powtorzy). najsmieszniejsze jest to ze z perspektywy czasu np czytam stare jego jakies wiadomosci i widze czarno na bialym ze mnie tak kochal a wiem ze wtedy tego nie wiedzialam. moze go do siebie zniechecilam albo zniechecam tym ze ciagle mi malo? ale latwiej by bylo to rozwiazac jakby byla komunikacja miedzy nami.chcialabym umiec sie na niego wsciec i olac to az do momentu kiedy normalnie ze mna porozmawia i naprawde nie truc mu, zeby zatesknil, ale nie umiem... jak nie wiem na czym stoje to natychmiast chce poruszyc niebo i ziemie zeby wszystko wyjasnic i naprawic... tak strasznie sie czuje samotna