nie mam siły

Problemy związane z depresją.

nie mam siły

Postprzez gullveig » 4 paź 2009, o 16:16

Witam wszystkich zebranych.
Tak jak (prawie) każdy , kto wypowiada się na tym forum, ja także mam problemy, z którymi sama nie potrafię dać sobie rady. Moim największym problemem jestem ja sama, a dokładnie mówiąc brak wiary w siebie. Przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy piszę te słowa...
Kiedy to się zaczęło? Nigdy nie byłam nie wiadomo jak przebojowa, ale kiedyś lepiej dawałam sobie radę sama ze sobą. Z czasem jednak zaczęłam tracić siły. coraz częściej zaczęłam wątpić sama siebie i utwierdzać się w przekonaniu, że jestem do niczego; na każdym kroku znajdowałam dowody, że tak właśnie jest... Jeszcze nie zacznę jakieś rzeczy, a już i tak słyszę w głowie, że i tak to mi się nie uda, i tak coś popsuję. Te myśli mnie po prostu paraliżują...
Nie jestem zadowolona z tego co robię. Uważam, że to albo nic wielkiego, albo że mogłam to lepiej zrobić. Przez to nie potrafię do końca się cieszyć tym co mam, np. rodziną a mam cudownego męża i przesłodką córeczkę.

Chciałabym odnaleźć wewnętrzny spokój - dzięki któremu będę cieszyła się z tego co posiadam i docenię to co sama robię ( bo ile jest warte to co ja robię...), pozytywną siłę, która pozwoli mi iść do przodu....
Liczę też, że uda mi się w końcu wyjść ze swojej skorupy, że nauczę się wyrażać moje uczucia, bo z tym to ja mam chyba jeszcze większy problem... :oops:
gullveig
 
Posty: 3
Dołączył(a): 4 paź 2009, o 15:32
Lokalizacja: Łódź

Postprzez oliwia » 4 paź 2009, o 18:23

gullveig od jak dawna tkwisz w takim stanie? Wiesz, nic nie bierze się z powietrza, to co czujesz, ten brak wiary w siebie musi mieć jakieś podłoze. Większość osób swoje problemy wynosi z dziecinstwa...może wlasnie tam warto szukać przyczyny?
Piszesz, że masz wspaniałą rodzinę i to powinno dawać Ci motywacje do walczenia o siebie...
Pozdrawiam i mocno ściskam :pocieszacz:
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez markgrizzly » 8 paź 2009, o 11:09

Człowiek nie zawsze wie skad sie wziely takie a nie inne odczucia. czasem nie zauwaza lub wrecz blokuje zrodla negatywnych stanow emocjonalnych.

moim zdaniem, droga gullveig, powinnas stawiac sobie male ale wyrazne cele w życiu, ktore beda Ci sprawialy przyjemnosc, np. ze nauczysz sie piec tak wspaniale ciasto jak to ktorym czestowala Cie babcia w dziecinstwie. obecnosc takich celów i dążenie do nich da Ci poczucie że robisz coś sensownego, a keidy już uda Ci się je osiągnać to trudno będzie zanegować ich wartość.

jesli chodzi o odnalezienie spokoju to wygospodaruj czas dla siebie i spedz go na relaksacji, np. po dlugim dniu w pracy zrob herbate, przygotuj ciasteczka i samotnie przejrzyj kobiecą prasę. pokaż samej sobie że jesteś warta tego żeby zauważać i realizować swoje potrzeby, pozwoli Ci to o nie walczyć, czyli swobodnie wypowiadać, także uczucia.
Avatar użytkownika
markgrizzly
 
Posty: 2
Dołączył(a): 4 paź 2009, o 17:28

Postprzez gullveig » 31 paź 2009, o 14:06

W głębi ducha widzę skulona postać, która nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu, zrobić cokolwiek. Paraliżuje ja strach przed porażką, boi się cokolwiek zacząć, poddaje się zanim zacznie działać. Czasami mam ochotę zamknąć się w ciemnej szafie, gdzie nikt mnie nie znajdzie i nie wychodzić z niej, ale boje się, ze jeśli raz zdecyduje się na ten krok, to będzie oznaczało przegranie ze swoimi słabościami, ze prawdą okaże się, ze nic nie jestem warta. I nie będę mogla znaleźć w sobie siły by żyć, przezwyciężyć swoje demony. Tak boje się popełniać błędy, ze je robię... Mam wrażenie, ze nikt nie zrozumie mojej niedoskonałości, słabości, jakie mam, jak każdy...
Czuje, ze wymaga się ode mnie perfekcji we wszystkim co robię - mam być dobrą matka, żoną, córką, pracownikiem...
Chce udowodnić wszystkim, ze jestem coś warta, ale mi to nie wychodzi...
gullveig
 
Posty: 3
Dołączył(a): 4 paź 2009, o 15:32
Lokalizacja: Łódź

Postprzez KMN » 31 paź 2009, o 19:43

"W głębi ducha widzę skulona postać, która nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu, zrobić cokolwiek. Paraliżuje ja strach przed porażką, boi się cokolwiek zacząć, poddaje się zanim zacznie działać"

gullveig wyobraź sobie ze masz dana sytuacje w ktorej sie stresujesz, boisz sie porazki, gdy widzisz jej obraz, wyobraź sobie ze za ta sytuacja jest nowa, ot chocby dla przykladu starasz sie o prace, masz pierwsza rozmowe w obrazie, umiesc obraz drugiej za tym obrazem tak by tylko krawedzie wystawały. w drugim obrazie masz wieksze doswiadczenia i stawka w pracy esjt tez wyzsza. Stworz z 5 takich obrazów jeden za drugim, w ten sposob tworzxysz sobie mozliwosci. Jedno sie nie uda, to zaraz jest druga opcja wktorej wiesz co zrobic bo jesli wczesniejsza sie nie udała to teraz masz wieksze mozlwiosci by w drugiej tego błedu nie powtorzyc. Działanie da Ci nowe umiejetnosci, nie traktuj błedów jako porazki tylko wałsnie jako doswiadczenei ze nastepnym razem trzeba zrobic cos inaczej, doswiadczenie ktore pozwoli Ci byc za kazdym razem lepsza, to Cie zmotywuje.

"Czuje, ze wymaga się ode mnie perfekcji we wszystkim co robię - mam być dobrą matka, żoną, córką, pracownikiem...
Chce udowodnić wszystkim, ze jestem coś warta, ale mi to nie wychodzi..."

Kto konkretnie wymaga od Ciebie perfekcji? dlaczego tak uwazasz? Moze po prsotu nie dostrzegasz tego jak inni naoprawde do Ciebie podchodza. Co bys musiała dostac/usłyszec by zmienic te poglady? Nie wiesz co inni o Tobie mysla tylko masz pewna opinie wewnetrzna a ta nie jest odzwierciedleniem osobowosci. Gullveig skad wiesz że to Ci nie wychodzi? Jak wygladałby Twoj swiat gdybys jednak nie miała racji i faktycznie okazaloby siez e to tylko Twoje przekonania a inni uwazaja Cie za osobe dobra? Jakie cechy by Ci to dało? Jak wygladałoby Twoje podejscie wtedy do zycia?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez Asik35 » 31 paź 2009, o 19:44

Zmiana postrzegania siebie to praca na długie lata i tak naprawdę to chyba nigdy nie będzie miała końca...pewnie rodzice wpajali Ci (może nawet nieświadomie),że jesteś gorsza od innych,wymagali dobrych ocen,posłuszeństwa,rzadko chwalili....w imię miłości...chcieli dobrze.Skąd ja to znam :/ jeśli całymi latami dostajesz takie przekazy to w końcu przyjmujesz je jako prawdziwe,choć takimi nie są....piszę o przyczynach,ale nie o tym chciałam- zmiana jest możliwa,tak jak już tu ktoś napisał-małymi kroczkami można się "przeprogramować".Jest sporo sensownie (!)napisanych poradników jak budować poczucie wartości.Jedno z ćwiczeń, bardzo popularne to każdego dnia,najlepiej przed pójściem spać,wypisać w specjalnie do tego celu prowadzonym zeszycie,same pozytywne rzeczy,które w ciągu dnia zrobiłaś...ja zaczynałam od drobiazgów,typu-ugotowałam zupę,zrobiłam piękny makijaż...
ja taki zeszyt prowadzę od ponad roku i kiedy wydaje mi się,że jestem całkiem do du...to wtedy czytam i widzę,że to nie tak jak myślę...
nie wiem jakimi ludźmi teraz otaczasz się..jeśli nadal słyszysz komunikaty,które dołują i powodują obniżenie samopoczucia,to będzie trudno o zmianę.Szukałabym tych życzliwych,uśmiechniętych,umiejących cieszyć się drobiazgami....chcąc nie chcąc będziesz od nich czerpać.
Co wg Ciebie oznacza słowo "jestem coś warta"...ja to widzę : aby być "coś warta"muszę zrobić to,to i to....Komu chcesz coś udowodnić ?sobie,rodzicom?przyjrzałabym się temu bliżej...
Niedoskonałości,słabości....kto ma ich nie zrozumieć ?tak jak piszesz- ma je każdy,jesteśmy tylko ludźmi,popełniamy błędy,uczymy się przez całe życie...co by się stało gdybyś choć na chwilę odpuściła, przestała nakręcać się na bycie idealną ?czy to nie TY sama jesteś tą osobą,która wymaga od siebie perfekcjonizmu? może inni wcale tego od Ciebie nie oczekują...?

W moim przypadku pomogła również terapia.
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości

cron