Wracam - gdy tylko mam problem :)

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 7 wrz 2007, o 15:30

Ja mam 33 lata i nie mam depresji. Jeszcze rok temu nie lubiłam dzieci i nie uważałam, ze mi są do czegokolwiek potrzebne. troche mi sie zmieniło.
kurcze ludzie są róźni, nie wszystkie kobiety płaczą na filmach, nie wszystkie są zazdrosne, nie wszystkie chcą ślubu, jak z bajki, nie wszystkie kochaja dzieci... - to jest wlaśnie fajne.

ale strzeliłam banałem, haha

Czmiggler? jak tam?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Barbie* » 7 wrz 2007, o 15:44

No i nie muszą być takie same.
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez czmiggler » 7 wrz 2007, o 16:34

---------- 16:23 07.09.2007 ----------

To ja Wam teraz powiem...
Napisała smsa - że pojechała do miasta oddalonego o 60km - tak na zakupy...sama
POwiedziałem,że chcę się z nią dzisiaj spotkać - ona,ze nie wie czy będzie miała sile- że jutro i że da mi znać.
Ja wiem jedno - nie mam już siły - na gadanie - i się wkurwiłem - ale porządnie - dzisiaj choćby się waliło i paliło to do niej pojadę - chuj - niech się dzieje co ma się dziać - ja nie bedę siedział w domu jak ten dupek - albo dojdziemy do porozumienia - albo nie - mam w sobie tyle desperacji, nie wiem zawzięcia, że albo dzisiaj podejmiemy konkretne decyzje i zastanowimy co z cała tą pojebaną sytuacją zrobić, albo każde z nas pójdzie w inną stronę. Ja już nie mam siły czekać - mozę i jestem w gorącej wodzie kąpany - ale jak się chce z kimś być to się wie - a jak się nie wie to się robi tak,żeby dowiedzięć. Jedno zajebiście proste pytanie: Chcesz czy nie - jedna odpowiedź - tak lub nie. Mnie tu naprawdę zaraz chuj jasny strzeli! NIe możemy się zachowywać jak dzieci z piaskownicy - po takim czasie bycia razem, albo się wie czy chce się iśc dalej razem przez życie albo nie - ja swoje zdanie mam - chcę to naprawiać, a ona mi tylko , że "nie jest gotowa na spotkanie" - to co ja jestem zjawisko na które trzeba być gotowym, czy chłopakiem który przez ostatnie 4 i pół roku razem przechodził z nią przez życie, razem się śmiał, razem uśmiechał...a teraz ma o naszym całym byciu razem zadecydować jakiś gość - który na chilę się pojawił i tylko kurwa namącił - a było tak spokojnie tak dobrze tak miło - skoro się kocha - naprawdę się okcha to się to Wie i kurwa jak ze sztandarem idzie się mając na ustach "KOCHAM CIĘ" i nic mnie nie powstrzyma. To takie bajki troche - jak z epoki lodowcowej - przyszedł inny i...się go zlewa a nie zaczyna zastanawiać.

---------- 16:27 ----------

i jeszcze Wam powiem, że nie sztuką jest być ze sobą jak jest dobrze - tak to każdy głupi potrafi - pięknie pięknie - spotykania w restauracji i kinie. Ale życie to nie bajka - przez 4 i pół roku i 3 lata współnego mieszkania człowiek powinien zrozumieć czym jest miłość, że to nie tylko ja w garniturze a ty w makijażu - to także wspólne troski i zmartwienia - tak jasne najlepiej uciec - bo po co się przejmować....po co myśleć nad wspólną przyszłoscią - później....nie kurde nie później - teraz

---------- 16:34 ----------

Przeczytajcie pierwszypost - zobaczcie od czego się zaczęło....miał być stras przed poprawką...
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez agik » 7 wrz 2007, o 16:34

Łożesz, jestem w szoku!!!

masz kurde, swiętą rację- masz prawo wiedzieć, na czym stoisz!
Bo jeśli to jakiś odłamek kry tylko, to też musisz o tym wiedzieć! By móc zdecydować, czy teraz Ty chcesz!

Brawo, nie jesteś juz na kolanach!

nadal trzymam kciuki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 7 wrz 2007, o 16:57

ja się wypowiem pierwszy raz,choć czytam od jakiegoś czasu ten wątek...
Wiem że powinnam napisać coś innego,bardziej pocieszającego,ale przecież nie o to tu chodzi...Myślę że ona tak naprawdę nie chce z Tobą być,na pewno jest jej ciężko podjąć decyzję,bo trudno 5 lat związku spuścić w kiblu,szczególnie po wszystkim co razem przeszliście.Mam wrażenie,że ona boi się tego ostatniego decydującego słowa,być może ma jeszcze jakieś wątpliwości,ale raczej na zasadzie "jak z nim zerwę to mogę tego pożałować,może okazać się to pomyłką"albo zerwie z Tobą i będzie z tamtym i jeśli tamto okaże się niewypałem to też może żałować.Myślę że z jej strony to unikanie jest pewną formą asekuracji-tak jakby trudno było odejść jej od Ciebie,lecz jednocześnie trudno zrezygnować z tamtego faceta.
Może lepiej zrobisz przypierając ją do muru,bo ile można zwodzić drugą,jeszcze do niedawna bliską osobę?Tylko spróbujcie niezależnie od decyzji odnośnie związku porozmawiać-co było nie tak?co jej się nie podobało tak naprawdę?Taka szczera,wyjaśniająca wszystko rozmowa.Masz prawo wiedzieć.
Nie dziwię się Twojej irytacji,kto lubi być trzymany w niepewności?Nawet nie wiesz czy jest coś co możesz naprawić,a jeśli tak to co...Myślę że miała już dość czasu aby poukładać wszystko w swojej głowie-teraz powinna Tobie powiedzieć jak to widzi.
Powodzenia i trzymaj się ciepło,niezależnie od tego co nastąpi życie będzie trwało dalej,pamiętaj że zawsze znajdziesz tu wsparcie i poradę :pocieszacz:
Mocno mocno trzymam kciuki aby jednak moje przypuszczenia się nie sprawdziły :)
Goszka
 

Postprzez czmiggler » 7 wrz 2007, o 17:22

dlatego chcę, żeby się określiła czy chce tylko odpocząć czy chce zadawać mi tak wieeelki ból. Wszystkie rzeczy spakowane - wszystko - w jednym kartonie - zdjęcia - karteczki i chodź teraz bardzo mi przykro , tak strasznie - że zaraz chyba umrę- będę musiał jej to oddać i zapytać wprost co mamy z tym zrobić. Robię to tylko i wyłącznie z ogromnej miłośc jaką ją darzę - dla naszego dobra i choć cieżko mi to zrozumieć to wiem, że nie wolno się dalej zwodzić....
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez Goszka » 7 wrz 2007, o 17:27

poza tym-jeśli coś jest nie tak-to się to sygnalizuje...ja nie wiem...powinna już znacznie wcześniej coś powiedzieć,jeszcze zanim przestaliście razem mieszkać.Tak z dnia na dzień nie przestaje się kochać.Zawsze jest przyczyna.Zawsze.
Kiedy masz zamiar z nią porozmawiać?
Goszka
 

Postprzez czmiggler » 7 wrz 2007, o 17:30

Dzisiaj - uwierz mi, że to jest z dnia na dzień. Jeszcze dwa tygodnie temu - nawet tydzień temu było wszystko w porządku!!!!!
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez Goszka » 7 wrz 2007, o 17:31

To coś musiało być wcześniej.A ona po prostu Ci tego nie powiedziała :? dawno poznała tamtego gościa?
Goszka
 

Postprzez agik » 7 wrz 2007, o 17:32

ależ z ciebie raptus.
To trochę, jak ultimatum, ale ona naprawdę może się wiecznie zastanawiać...
a dla Ciebie to nie dobre.
Jeszcze raz przemyłś, co chcesz powiedzieć
Trzymam kciuki.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez czmiggler » 7 wrz 2007, o 17:33

wydaje mi się, że około 1,5 tygodnia temu...chcę powiedzieć, żę musimy podjąc jakieś decyzje - można się zastanawiać - ale w jakimś kierunku, coś naprawiać, takie trwanie pomiędzy nie jest dobre. Dam jej te wszystkie rzeczy i poprosze tylko aby nie pozwoliła aby zostały u niej już na zawsze....
Ostatnio edytowano 7 wrz 2007, o 17:37 przez czmiggler, łącznie edytowano 1 raz
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez Goszka » 7 wrz 2007, o 17:36

czmiggler napisał(a):wydaje mi się, że około 1,5 tygodnia temu...

no właśnie-ale wydaje Ci się,czy ona tak powiedziała?
Druga sprawa...wiesz-może jestem zbyt podejrzliwa-ale może tak naprawdę ona zna go trochę dłużej niż półtora tygodnia?Ojjj,coś mi się wydaje że to nie zmęczenie jest tą istotną przyczyną całego bałaganu a raczej tamten gostek.
Wiem że to głupie,ale ja bym już tam sobie z nim pogadała :evil:
Ostatnio edytowano 7 wrz 2007, o 17:37 przez Goszka, łącznie edytowano 1 raz
Goszka
 

Postprzez agik » 7 wrz 2007, o 17:36

EEE no, to co to za laska?
Kurde, nie miała czasu, zeby sie zakochać, chyba?

to juz sama nie wiem... :oops:

ale jeśli by Cie teraz nie chciała, to po co Ci taka dziewczyna?

Naprawdę nie jesteś wkurzony, na nią?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez czmiggler » 7 wrz 2007, o 17:38

nie wiem chyba jestem - chyba zaczynam być...
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez Goszka » 7 wrz 2007, o 17:39

ja się wcale nie dziwię.I masz w końcu prawo wybuchnąć.Bo ileż można???No ile?
Goszka
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 41 gości