Ehh, wiem, wiem.. Macie rację, nic nie będzie lepiej, jak bedę dalej pić. Tylko gdyby mi ktoś mógł powiedzieć - jak długo mam czekać żeby w końcu poczuć ulgę na trzeźwo? To picie jest teraz przez to... że na trzeźwo nie umiem wytrzymać. Haha, ładny powód... Jakbym wiedziała np., że po miesiącu niepicia będę się już normalnie czuła w tej chorej rzeczywistości... Jakbym... A najgorsze jest to, że ciągle w mojej główce siedzi myśl, że na trzeźwo tego nie wytrzymam.
A co do pamiętania, caterpillar. Ja czasami nie pamiętam co jadłam na obiad, jaki jest dzień tygodnia itd. Nie chodzi o to, że non stop nagrzana jestem i mam po prostu urwane filmy, tylko na trzeźwo mam takie dziury. Ze studiami jest to samo. Uczę się czegoś (o ile już dochodzi do tego procederu) - a potem nic.
Poza tym dochodzi fakt, że mam wrażenie, że informatyka nie jest dla mnie. Tak jak wcześniej byłam na technologii chemicznej i miałam wrażenie że to nie jest dla mnie. A jeszcze wcześniej na ekonomii, i to też nie było dla mnie.
Bo tak - alkohol chyba jest dla mnie.
Jak przestanę pić, to się chyba wszystko wyklaruje. Przynajmniej powinno.
Póki co... umówię sie do psychologa. Zobaczymy co mi powie.
Btw. wczoraj zasnęłam z ostrym helikopterem po tej cytrynówce...
Postaram się nie pić.