Witam wszystkich
Jakis czas temu poznalem dziewczyne. Zaczolem sie z nia sptykac. Po pewnym czasie zakochalem sie z odwzajemnieniem.
Moja dziewczyna miala problemy ze soba. Czesto miala stany depresyjne, płakała. Myśle ze to wszystko pochodziło z jej domu. Miała niskie poczucie wąłsnej wartosci utwierdzone przez jej rodziców. Oprócz tych problemów miała jescze jeden-nadmiernie wypadały jej włosy na punkcie których miała obsesje. Jej rodzice neiakceptowali mnie, uwazali ze maja kseizniczke a to była zwykła szara myszka. Pomimo tych wszystkich problemow chialem z nia byc, przy niej i z nia bylem szczesliwy. Nasz związek enibyl usłany różami, czasmi ja tez zawiniałem, czesto sie sprzeczlismy, czasmi jej zachowanie było nie dos niesienia, niechla nigdzie wychodzic te obeseje i zalamnai....dotego jeszcze dochodzili jej rodzice któzy mieszali jej w głowie. Chizłem jej pomóc ale czasmi było to niedowytrzymania....wkoncu nadeszły moje urodzyny które chiałem spedzic z moja dziewczyną. Ona zadzwoniła do mnie i powiedziała ze neiprzyjdzie poczym rzuciła słuchawka. Puźniej wyjasniła ze złapała doła i niemogął sie przemoc aby sie zmusic do udwania zadowolonej i szczesliwej.w eufori nawrzucałem jej przekre rzeczy, zerwalismy z sobą..
Byłem z nia 4 miesiace.. bardzo kochałem i jet mi teraz bardzo źle..niewiem czy to ona czy jej choroba.. niewiem co mam robic dalej...