przez Kolla » 26 paź 2009, o 20:21
Szkoda, że ten temat zamiera..
Jestem w totalnym dołku, nie umiem się pozbierać. Potrzebuje waszej rady, opinii, pomocy..
3 miesiące temu poznałam faceta-rozwodnika. Poznaliśmy się przez portal randkowy Był krotko po rozwodzie, choć rozstali się na dobre rok temu, a przez ostatnie 4 lata kilka razy się rozstawali. PO ostatnim rozstaniu spotykał się z kilkoma kobietami.
Na początku było super. Był czuły, delikatny, piekielnie inteligentny i błyskotliwy. Naprawdę wartościowy facet, któremu warto dać szansę. I tak się zachowywał. Mieszkamy 50 km. od siebie, widywaliśmy się w tygodniu i w weekendy. Z jego inicjatywy. Spędzaliśmy naprawdę fajny czas. Widać było, że tez mu zależy by cos w tej znajomości było. Byliśmy ze soba naprawde blisko fizycznie i psychicznie. Po 1,5 miesiąca cos zaczęło się psuć. Cos mi nie grało, choć nie wiedziałam dokładnie co. Odkryłam, że nadal ma swoje profile na 3(!) portalach randkowych i jest tam b. częstym gościem. Nie wytrzymałam i podszyłam się pod jedną z kobiet proponując spotkanie. A on…zgodził się…Wiem, że zrobiłam źle, ale nie wytrzymałam. Przynajmniej wiem na jak wygląda rzeczywistość. Od tego momentu było coraz gorzej. Zasiał we mnie straszną nieufność. Rozmawialiśmy o tym nie raz. Mówił, że to tylko z ciekawości, że chciał podbudowac swoją wartość, że chcę także wyłączności itp. W końcu powiedział, że naprawdę chciał się zaangażować, ale że nie jest gotowy na powazny związek i nie wie czy kiedyś będzie. Że nie odbiera tej naszej znajomości tak jak ja, a widzi, ze ja podchodze bardzo emocjonalnie, a on mi niczego nie obiecywał. Że dla niego to znajomość bez zobowiązań i niczego prócz pociągu nie czuje, choc jestem mu bliska i choć bardzo by chciał. Kurcze, a jak mam podchodzić, gdy sypiamy ze sobą, gdy dawał wszelkie znaki, że chciałby by coś w tego wyszło. Przeciez ja nie chciałam żadnej deklaracji, bo na to zdecydowanie za szybko, chce tylko uczciwości, wyłączności. A co z tego wyjdzie zobaczymy za jakiś czas. Tydzień temu mielismy powazna rozmowę. Przyznał, że nie był w porządku wobec mnie przez te portale, ale z żadna niby się nie spotkał. Stanęło na tym, że na jakiś czas „zwieszamy” znajomość (3-4 tygodnie w samotności, bez siebie i innych), może to da mu czas na poukładanie w głowie, na zrozumienie czego chce i czy chce spróbować, bo jestem fantastyczną kobietą na potencjalną partnerkę. Spytałam czy się rozstajemy i by to nazwac po imieniu, ale stwierdził, ze to tylko zawieszenie, że jest dobrej myśli, że potrzebuje czasu. Ale jeśli będziemy chcieli się skontaktować, pogadać to jak najbardziej można.Ja to czuję inaczej-chce byśmy odsunęłi się od siebie, to potem rozstanie będzie łatwiejsze dla mnie.
Mija tydzień bez żadnego kontaktu z jego strony. Ja tez się nie odzywam. Widzę, że on nadal jest aktywny na portalach.
Ja też jesem po rozwodzie, tez jestem pokiereszowana przez życie i tez się boję. Jego zostawiła żona dla innego (ale nie wiem co było tak naprawde powodem, ze to zrobiła)
Co o tym sądzicie? Czy myślicie, że on może przemyśleć sprawę i zdecydowac, że chce spróbować? Czy jest tak jak ja myśle,że to tylko złagodzenie bólu?
Ja naprawdę jestem w psychicznym dołku. Może nie jest tak źle, może to faktycznie czasowe, a ja już sobie wkręcam najgorsze..
Bardzo boli myśl, że po mnie spotka inna kobietę, w której się zakocha, że będzie gotowy na powazny związek ale już z inna, kolejna kobietą.
Czasem mam ochotę już teraz napisać, że to nie ma sensu, a czasem chcę poczekać do godziny „0”, poczekac na jego ruch, co zrobi..Nie umiem się niczym zająć, skupić na niczym..
Proszę, jakie jest Wasze zdanie, co o tym sądzicie. Co ja mam robić?