Paskuda, serce mi się ściska, jak czytam Twoje posty. To co przeżywasz Ty i Twoje dzieci jest naprawdę straszne
Jednak muszę Ci coś napisać.
Dziewczyno, z tego co piszesz wynika dla mnie, że już masz, albo jesteś na najlepszej drodze do depresji. Jednocześnie jesteś mądrą i silną osobą, bo tyle czasu wytrzymujesz to piekło na ziemii i wciąż dostrzegasz problem/problemy. Nie mniej w każdym Twoim poście (prawie każdym) piszesz, że nie wiesz co masz zrobić. Myślę, że dobrze wiesz, ale nie masz odwagi, żeby to zrobić. Powinnaś go kopnąć w tyłek i uciekać z dziećmi gdzie pieprz rośnie. Ja wiem, że łatwo mi się mówi, ale przecież sama wiesz, że tak dalej nie może być. Nie możesz żyć w strachu i nie chcesz, żeby Twoje dzieci tego doświadczały. Zasługujesz na wolność i na szczęście i Twoje dzieci również. Tylko musisz dać sobie szansę. Może rodzina zwróci większą uwagę na Twoje problemy jak podejmiesz radykalne kroki, czyli odejdziesz od męża. Piszesz, że najchętniej byś uciekła, może powinnaś tak zrobić. Uciec od krzyków, od tyranii, od agresji, zmienić otoczenie. Uciec razem z dziećmi oczywiście.
Trzymam kciuki, żeby Ci się udało i wierzę w to, że dasz radę
A na razie pisz tutaj jak najwięcej wyrzucaj z siebie to wszystko co Cię boli