nie wiem co dalej robić

Problemy z partnerami.

Postprzez Asik35 » 26 paź 2009, o 15:55

Nie wiem jak to jest być w tak chorym związku...ale myślę sobie,że skoro jest teraz źle,to gdy odjedziesz, NA PEWNO nie będzie gorzej.
Najtrudniej zrobić pierwszy konkretny krok, jeśli nie umiesz tego zrobić dla siebie, zrób to dla dzieci...to co teraz one przeżywają będzie miało wpływ na ich przyszłość i jeśli tego nie zmienisz, to pewnie pójdą za Twoim przykładem, a tego przecież nie chcesz ! dużo odwagi życzę.
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez paskuda » 26 paź 2009, o 15:58

najgorsze sa te dni kiedy on udaje ze jest dobry :( zaczepki caly czas sa ale nie robi mi wiekszych awantur... ale co z tego jak ja i tak wiem ze wróci to co było, że ta cisza jest tylko chwilowa :(
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez Asik35 » 26 paź 2009, o 16:22

Skoro nie wierzysz, to po cholerę jeszcze z nim jesteś ? a ja myślę,że jednak masz nadzieję i uczepiłaś się jej....ja Ci życzę, byś otworzyła oczy i zobaczyła prawdę...co musiało by się zdarzyć, żebyś pędem wystawiła jego walizki za drzwi?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez paskuda » 26 paź 2009, o 16:45

nie wiem co musialo by sie stac wiem ze sie nie zmieni chyba czekalam na to ze sam sie wyniesie teraz wiem ze to nie nastapi :/
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez Asik35 » 26 paź 2009, o 16:55

Spróbowałabym poszukać wsparcia....są przecież specjalne instytucje powołane do tego, grupy wsparcia dla kobiet,są organizowane warsztaty, wyjazdy..a co z rodziną i przyjaciółmi ? Wsparcie innych ludzi być może da Ci siłę,by uwolnić się od tyrana...pewnie znasz stronę kobieceserca.pl.
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez paskuda » 26 paź 2009, o 16:59

siostra mnie troche wspiera. mama trzyma strone meza a przyjaciół nie mam bo nie wolno mi było mieć... wiem ze sa instytucje wszystko wiem a boje sie cokolwiek zrobić :(
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez Asik35 » 26 paź 2009, o 17:20

A nie boisz się,że on Cię kiedyś dogoni biegnąc za Tobą z nożem? albo Twoje dziecko?przykro mi,ale nie potrafię Cię zrozumieć :(
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez paskuda » 26 paź 2009, o 17:22

nie oczekuje waszego zrozumienia... sama siebie nie potrafie zrozumieć :(
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez Sanna » 26 paź 2009, o 18:26

A w Twoim mieście nie ma jakiejś poradni gdzie byłaby grupa terapeutyczna, jakaś grupa wsparcia która dała by Ci siłę, żeby odważnie sięgnąć po szansę na szczęście i spokój w życiu?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez paskuda » 27 paź 2009, o 11:25

---------- 17:42 26.10.2009 ----------

z tego co sie dowiedzialam jest pani psycholog ktora zajmuje sie osobami dotknietymi przemoca ale nie chce isc do kogos z mojego miasteczka nie potrafie...

---------- 10:25 27.10.2009 ----------

kolejny beznadziejny dzień, znów nie mogłam spać choć miałam spokój męża nie było cały czas myślałam nad tym co robić... wyglądam jak zombi 8) nie chce mi sie nic robić najchętniej uciekła bym gdzieś daleko zdala od ludzi i od problemów :shock: moja sis wczoraj stwierdziła że temat mojego męża zrobił sie strasznie nudny :? w koło to samo sprzeczki awantury zaczepki zero zmian... i chyba siostra ma racje to sie stało nudne dla obserwatorów dla kogoś kogo bezpośrednio to nie dotyczy :roll: wczoraj cały dzień ryczałam nie mogłam sie powstrzymać a dziś chce mi sie śmiać :) przecież ja chciałam dobrze, chciałam spokoju chciałam być szcześliwa to nie moja wina że jest jak jest... proponowałam wspólną terapie nie zgodził sie... próbowałam mu wytłumaczyć co czuje nie chciał mnie słuchać nie próbował mnie zrozumieć... może jestem coraz bliżej rozwiązania :)
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez magdi » 27 paź 2009, o 12:00

Paskuda, serce mi się ściska, jak czytam Twoje posty. To co przeżywasz Ty i Twoje dzieci jest naprawdę straszne :cry: Jednak muszę Ci coś napisać.

Dziewczyno, z tego co piszesz wynika dla mnie, że już masz, albo jesteś na najlepszej drodze do depresji. Jednocześnie jesteś mądrą i silną osobą, bo tyle czasu wytrzymujesz to piekło na ziemii i wciąż dostrzegasz problem/problemy. Nie mniej w każdym Twoim poście (prawie każdym) piszesz, że nie wiesz co masz zrobić. Myślę, że dobrze wiesz, ale nie masz odwagi, żeby to zrobić. Powinnaś go kopnąć w tyłek i uciekać z dziećmi gdzie pieprz rośnie. Ja wiem, że łatwo mi się mówi, ale przecież sama wiesz, że tak dalej nie może być. Nie możesz żyć w strachu i nie chcesz, żeby Twoje dzieci tego doświadczały. Zasługujesz na wolność i na szczęście i Twoje dzieci również. Tylko musisz dać sobie szansę. Może rodzina zwróci większą uwagę na Twoje problemy jak podejmiesz radykalne kroki, czyli odejdziesz od męża. Piszesz, że najchętniej byś uciekła, może powinnaś tak zrobić. Uciec od krzyków, od tyranii, od agresji, zmienić otoczenie. Uciec razem z dziećmi oczywiście.

Trzymam kciuki, żeby Ci się udało i wierzę w to, że dasz radę :pocieszacz:
A na razie pisz tutaj jak najwięcej wyrzucaj z siebie to wszystko co Cię boli :cmok:
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez paskuda » 27 paź 2009, o 12:14

masz racje Magdi brak mi odwagi...
myśle że wszystko ma swoje granice a mój mąż przekroczył ich wiele... czy za mało abym odważyła sie odejść? a może zbyt dużo i boję sie że jeśli odejde spełni swoje obietnice :?
jedno mi utkwiło bardzo głęboko "Całe życie będziesz mnie słuchać i całe życie będziesz płakać... płacz czemu nie płaczesz? przecież tylko to potrafisz..."
nie bede płakać nie przy nim... nie zobaczy już moich łez... jestem przygotowana na wszystko teraz tylko czekam... ktoś zapyta na co ty jeszcze czekasz!? czekam na to aż skończy sie cisza aż drobne zaczepki które mnie nie wzruszają znów przerodzą sie w większe... i będę mogła zrobić ten pierwszy krok po którym łatwiej przyjdą mi kolejne...
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Postprzez Asik35 » 28 paź 2009, o 16:20

Wzmocnij się, szukaj ludzi, którzy dadzą się wsparcie (widziałaś ile grup wsparcia istnieje chociażby w necie ??). Znajdź pracę, albo jakieś dodatkowe zajęcie,wychodź z domu, spróbuj zaprzyjaźnić się z kimś....nie żyjesz na bezludnej wyspie,no, chyba,że pan i władca zamyka Cię w domu....ale wtedy zawsze możesz zadzwonić po pomoc (sorki, poniosło mnie...)
Układaj sobie życie obok niego.małymi kroczkami ucz się samodzielności....Zadbaj dziewczyno o siebie....
Czy to wymaga jakiejś szczególnej odwagi ??

Tak na marginesie-ja zaczęłabym od zmiany nicka,bo ten zupełnie do Ciebie nie pasuje :) !
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez magdi » 28 paź 2009, o 16:40

Popieram zmianę nika :D , chociaż myślę, że jest on wynikiem samopoczucia naszej Paskudy

I zgadzam się, trzeba wyjść z domu do ludzi. Jeżeli nie masz z kim zostawić dzieci to poszukaj zajęć w których możesz brać udział z dzieckiem.

A jeśli chodzi o pracę to Fundusze Europejskie, albo mówiąc prościej UE wspiera mamy powracające na rynek pracy. Moja firma organizuje cykl spotkań pt. Mama może wszystko. Niestety są one w Wawie, ale poszperam w naszych materiałach i postaram się coś skrobnąć w tym temacie, tylko pewnie nie dzisiaj bo dopadło mnie choróbsko i ledwo siedzę w pracy. Muszę iść do domu i zalec obok mojego również chorego synka, ale odezwę się obiecuję.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez paskuda » 28 paź 2009, o 17:20

z szukaniem pracy w moim miasteczku jest ciężko mała dziura w której tylko znajomości pomogą a niestety ja ich nie mam... w domu mnie nie zamyka ale mam dość awantur o to że gdzieś wyszłam lub za długo mi zeszło :(
co do nicka to on mi przypomina o kimś kto mi bardzo pomógł zrozumieć co sie dzieje w moim życiu i go nie zmienie :roll:
paskuda
 
Posty: 55
Dołączył(a): 19 paź 2009, o 01:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 599 gości

cron