---------- 12:39 27.10.2009 ----------
staralam sie mlodego zaakceptowac, nawet jakis czas temu nasze relacje byly pozytywne , ale problem w tym, ze mamusia za pomoca malego stara sie kierowac naszym zyciem, ciezko z moim partnerem pracowalismy, zeby maly nie czul sie gorszy, czy nad zmiana jego zachowania. niestety jego matka psuje wszystko, maly slyszy rzeczy typu, oni cie nie chca, zobaczysz jak teraz bedzie zle. zawsze po takim weekendzie jest mase problemow i to co zostalo wypracowane bierze w leb i wcale sie nie dziwie, bo maly ma metlik w glowie. ja jednak nie mam sily z tym walczyc, rozmowy z mamuska nic nie daja. maly ma okropne ataki szalu i buntu, wtedy cierpi na tym moje dziecko. wiele rzeczy robi sie pod dyktando malego, bo np. nie pojedziemy do znajomych, czy rodziny, bo maly nie ma ochoty, a sam w domu nie zostanie, wiec w efekcie albo jade sama, albo musimy zmienic plany, tak samo jest z zyciem codziennym, bo jak nie to juz wpada w szal. moj partner rozmawia z nim godzinami, tlumaczy, wyjasnia, opowiada, nigdy nie podnosi glosu i tu go za to ,podziwiam. niestety niewiele to pomaga, bo nie ma wspolpracy matki, a wrecz jest gorzej. ja nie mam sily na walke z tym wszystkim, a wiem tez, ze ,niewiele moge zmienic, chocbym miala nie wiem jakie nastawienie do malego.
wiem, ze musze chronic moje dziecko, przed cala ta sytuacja. moj partner znakomicie zdaje sobie sprawe z bledow jakie popelnil, sam jest pod opieka psychologow. niestety bez wspolpracy matki nic nie mozemy zrobic. maly z nia nie mieszka bo nie chcial, nie akceptowali sie z nowym partnerem matki. ona wybrala nowy zwiazek, wiec maly zamieszkal z ojcem. matka nie akceptuje tej sytuacji, nie chce rezygnowac ze zwiazku, ale nie akceptuje, ze maly mieszka z ojcem, msci sie wiec na nas, a w efekcie krzywdzi wlasnego syna.
dla mnie jednak najwazniejsze bedzie dobro mojej krolewny i chocby nie wiem co bede ja chronic przed ta chora sytuacja.
---------- 20:58 04.11.2009 ----------
no i problem sie sam rozwiazal, nie mamy szans na odpowiednie mieszkanie w naszych okolicach przez najblizszych kilka lat, zeby razem zamieszkac, na inne okolice moj partner sie nie przeprowadzi, bo maly sie nie zgadza, a on jak stwierdzil, ze musi go sluchac. postawil dobro swojego syna nad dobro corki. wlasnie sie rozstalismy.