przez Arkadia » 25 paź 2009, o 13:27
Nadzieja i wiara w to, że będzie lepiej pozwala mi żyć. Spróbuję zacząć wierzyć w siebie i będę starała się zaakceptować siebie i to jak wyglądam.
Zacznę doceniać małe rzeczy, małe szczęścia, to co mam i to co mogę jeszcze zrobić w swoim życiu. Nie poddam się tak łatwo.
Jeśli mi przyjdzie żyć bez włosów, to kupię perukę i i tak będę w niej ładnie wyglądać, nikt się nie domyśli. A pozostałości włosów będę ratować jak się tylko da.
Dalej muszę walczyć z przeciwnościami losu. Zrozumiałam, że tak naprawdę nikomu oprócz moich rodziców na mnie nie zależy. To jest dla mnie wstrząs bo myślałam, że mam w moim chłopaku przyjaciela. Wytrzymał ze mną 4 miesiące. To mało, okazał się chamem.
Ja starałam się być dla niego dobra, przyjeżdżałam do niego, wspólne rozmowy, też go wspierałam bo miał różne problemy, doradzałam, robiłam kolecje, zapraszałam na obiad, gotowałam dla niego jak rodzice byli na wczasach, on mimo to że pracuje nie kupił nic, nawet do żywności się nie dołożył jak mieszkał ze mną te parę dni.
Też nie jestem bez winy bo płakałam często, byłam smutna i pokazałam mu, że jestem słaba psychicznie.
Żałuję tego, że mu zaufałam, teraz mnie obsmarował do swojej rodziny, najgorsze rzeczy pewnie na mnie nawymyślał. Całą winę zwalił na mnie. A on też był słaby w jakimś sensie, w przeszłości też miał depresję, ale wyleczył się i teraz nazywa mnie nienormalną.
Do tego zabolało mnie to jak powiedział mi o swoim typie dziewczyny i że ja mam taka się stać. Kiedy miałam przyjść na te jego urodziny to powiedział mi jak ma mnie widzieć ubraną: „kozaczki, futerko, mini spódniczka, duży dekolt, w pełnym makijażu, zrób coś z włosami”. Wkurzyłam się i nie dałam rady przyjść, poczułam się jak jakaś pani do towarzystwa, jakbym to ja miała być jego prezentem urodzinowym, przedmiotem…..
Dobrze wie, że ja się tak nie ubieram, już od pewnego czasu chce wymusić na mnie to żebym zmieniła styl i ubierała się na lafiryndę, zaczęła chodzić na solarium, waliła tapetę na twarz i zrobiła kolczyk w pępku…….. A moje zdanie i moje uczucia go nie obchodzą.
Kilka postów wczesniej napisałam ze „mam kochanego chłopaka”. Widocznie pisałam to pod wpływem chwili, kiedy tylko mowil ze mnie kocha.
Pokazał jaki jest. Wylał mi kubeł zimnej wody na głowę.
Trochę chaotycznie to wszystko piszę, ale myśli mi się kłębią w głowie.