Dziękuję za pamięć o mnie
Nie piszę nic bo jestem bardzo zajęta, sporo czasu spędzam poza domem.
Zajęć na uczelni mam niewiele, natomiast spędzam tam dużo czasu stojąc w kolejkach do ksero ( a wierzcie mi, że trzeba stać od godziny do dwóch...), czy poszukując książek do pracy magisterskiej. Ruszyłam z rozdziałem metodologicznym (napisałam pierwsze 4 strony) no i stanęłam bo brakuje mi przekrojowej wiedzy nt. badań jakościowych (jest tyle rodzajów wywiadów, że... no to nie takie łatwe określić się choćby w wyborze techniki badawczej, muszę doczytać więcej).
Poza tym pracuję w świetlicy środowiskowej, ostatnio często dwa dni w tygodniu (umawiałam się na jeden, no ale albo zastępuję koleżankę, albo obie jesteśmy potrzebne tego samego dnia bo organizujemy akurat wycieczkę).
Wróciłam też do pracy wolontaryjnej z pacjentami (to jest samopomocowa grupa wsparcia dla osób chorujących psychicznie).
A kiedy mam wolny dzień, to w całości go wykorzystuję na pracę w drugim wolontariacie (pracuję w interwencji kryzysowej one-line), właściwie to wykorzystuję na to każdy wieczór. Bardzo mnie ta praca angażuje i fascynuje. No ale też wymaga ode mnie stałego doczytywania się w fachowej literaturze, uczestniczenia w superwizjach itd. Odkąd to robię, czuję się naprawdę dobrze bo żyję z poczuciem głębokiego sensu, no i stale jestem z kimś w kontakcie. Teraz sobie uświadamiam, że niewiele czasu ostatnio spędzam w zupełnej samotności.
A za kilka dni wyjeżdżam na kilka dni, więc znów będę w działaniu.
Czekam też z niecierpliwością na decyzję odnoście stypendium naukowego. Od tych pieniędzy zależy realizacja moich kolejnych planów więc trochę się stresuję.
Cały czas chodzi mi też po głowie zapisanie się wreszcie na prawo jazdy, zdaję sobie jednak sprawę z tego, że będzie to wymagało ode mnie trochę pracy/nauki/zaangażowania i dlatego nie wiem czy podołam...
Jestem też bardzo zadowolona ze swoich kilku ostatnich spotkań z terapeutą, bardzo mnie one zainspirowały do wejścia na takie rejony w sobie, na które do tej pory przyglądałam się jedynie z pewniej odległości. I taka jestem tym wszystkim zaciekawiona.
A dzisiaj kupiłam sobie buty (kozaki)
Zjeździłam miasto wzdłuż i wszerz (zajęło mi to 7 godzin!) W wielu fasonach butów cholewki okazywały się na mnie za długie i za szerokie, ponieważ jestem niska i drobna, a bardzo chciałam mieć buty, do których mogłabym wkładać spodnie do środka... heh, no i się udało
Aha, no i wreszcie spełnię jedno ze swoich starych marzeń, a mianowicie będę bywalcem w DKF-ie, ponieważ dowiedziałam się o tym, że rusza taki klub, którego lokalizacja, dzień i godziny projekcji filmów są idealnie wpasowane w mój tydzień
Dziękuję, że jesteście
mel.