---------- 22:32 25.10.2009 ----------
Dotrwalam do strony 13 wiec wybaczcie jesli sie powtarzam ..wyjade sobie z moimi "kubusiowymi madrosciami" bo tak jakos mnie najszlo
Omijajac drazliwe slowa takie jak "wojna" czy "idee" post autorki rozumiem jako zwrocenie uwagi na zlo jakie wyzadzaja zdrady,na propagowanie pewnej wartosci jaka jest wiernosc i nie wtrynianie sie w czyjes zwiazki.
Mnie to pasi.
Wiele z was buntuje sie na okreslenia tj"wspolna wartosc" ,woli mowic o ufaniu sobie,o szczerosci wobec siebie...
wszystko pieknie,tylko ja mysle,ze jedno drugiego wcale wykluczac nie musi.
jestem za jednym i za drugim(wazne aby umiec sluchac siebie i dobrze jest miec jakies wspolne wartosci,jakis punkt odniesienia poniewaz wiele spraw nie rozbija sie li tylko o mnie ale tez o innych ludzi,ktorzy zyja na tym swiecie)
dla mnie zdrada jest bardzo podobna do jazdy po pijaku-kazdy sie bije w piers ,ze nigdy po kielichu nie wsiadzie do auta jednak czesto po kilku glebszych sztywne zasady nam miekna.
Wowczas,czesto przeceniamy swoje mozliwosci narazajac zycie i zdrowie swoje ,rodziny i innych.
Jednym slowem nie da sie racjonalnie ocenic sytuacji..tak tez uwazam jest podczas flirtu,romansu,numerku..rzadko kto przemierza ten odcienek bez szfanku.
Jak tu byc uczciwym wobec siebie,kiedy nie myslimy racjonalnie ?
a powody takiej jazdy czesto sa blache,bo nie chce nam sie wydawac na taksowke.bo tak nam wygodniej,bo musimy byc jutro w pracy.
Ale prawda jest taka ,ze ZAWSZE mozna znalezc inne rozwiozanie.
Tak samo w zwiazku od kryzysu do zdrady jest jeszcze dluga droga mozliwosci
i o tym WSZYSCY powinni pamietac.
Nie mam wplywu na Twoje decyzje ale pamietaj moze bolec nie tylko ciebie..to jest nie fajne!
I mysle,ze to wlasnie warto zaznaczac!
i jak dla mnie (tak jak pisala podniebna) w tej "anarchii emocji" warto miec jakis punkt odniesienia-czerwona lamke,ktroa moze a noz sie zaswieci gdy wlasna przestanie dzialac.
Wracajac do szczerosci i zaufania sobie... zdrada to taka swinia,ktora czepi sie kazdego.
W zdradzie uczestnicza tez malolaty,ktorym imponuja starsi faceci z kasa i fura,co ich obchodzi ,ze maja jakies zony..zreszta sa tak naiwne ,ze lykaja wszystko co im koles wcisnie.Czy kazdy czlowiek jest na takim samym etapie rozwoju inteligencji np. emocjonalnej?czy zawsze byl?
To tak jak z instrukcja do piekarnika-jeden spojrzy na kurki i powie "ok kumam" drugi powie "nie no ja musze sprawdzic".
Czy to znaczy,ze mamy teraz palic wszystkie instrukcje,lamac znaki drogowe,bo to czyni z nas malo inteligentne istoty,ktore nie potrafia samodzielnie myslec??
Nie wszyscy sa tak oswieceni wiec czemu mamy nie korzystac albo przynajmniej brac pod uwage tego co juz powstalo? nie mowie lykac bezkrytycznie ale
rozwazyc.
I jeszcze mysle ,ze o szczerosci obiektywnej wobec siebie latwiej jest nam mowic gdy chodzi o zjedzenie tabliczki czekolady natomiast gdy zahaczamy o innych ludzi i ich potrzeby sprawa sie komplikuje bo kazdy ma swoja prawde(nie wszyscy potrafia wyjsc poza swoj egoizm wiec wszystko co robia beda uznawac za sluszne)
Pisaliscie o "biedych niekochanych" dziewczynach,ktore wiklaja sie w takie zwiazki ,bo w domu bylo tak i ta..ok ale jak dla mnie to jest przyczyna (dlatego ciezko jest kogos jednoznacznie ocenic-zgodze sie)ale uwazam ,ze nalezy nazywac rzeczy po imieniu i glosno mowic co sie z czym wiaze.
To tak jak z jazda po pijaku-mozesz dojechac a moze "uszkodzic"siebie lub co najgorsze innych
niewinnych
wiec nikt sie nie dziwi,ze ludzie nazywaja to glupota,brakiem wyobrazni itd.
a na dobranoc moja mala historyjka
Pewnego ranka wyszlam z domu i ogarnelo mnie takie oto przeswiadczenie ,ze dzis znajde kase
Poniewaz mam szczescie do znajdowania roznych rzeczy pomyslalam "ok" i poszlam.
Wracalam do domu i skrecilam w uliczke,ktora zazwyczaj nie chadzalam,tak jakos...i nagle kolo samochodu patrze lezy kasa!Ha i to ile!Niekogo nie bylo wiec pomyslalam "MOJA!" zlapalam zwitek i pobieglam do domu,zadzwonilam do chlopa i uradowana powiedzialam,ze mozemy pojechac nad morze (tak bardzo tego chcielismy
) i dalej.."ze to dobra karma,ze znak,ze pozytywne myslenie itd"
Dopiero po roku siedzac na lawce taka mnie mysl naszla..ze moze cholera to nie tak
moze ktos tam na gorze(na dole, z boku whatever)wie ,ze potrafie byc beznadziejnie uczciwa..i ze pomysle,ze postaram sie dociec czyja to kasa,ze zerkne na samochod,na dom ktory stoi obok,ze zadzwonie, zapytam..moze tam jest wlasciciel,ktory bardziej tych pieniedzy potrzebuje...
Moja prawda i szczerosc wobec siebie wcale nie byla juz taka oczywista,potrzebowalam na to wiele miesiecy..fakt, nie ma pisanych nakazow,przykazan itp. pt: "sprawdzaj do kogo naleza znalezione rzeczy" ale sa inne funkcjonujace w spoleczenstwie wartosci i po cos one sa..mysle ,ze nie po to aby nas umniejszac ,pokazywac,ze niedamy rady byc "tac i tacy",tylko wlasnie po to aby nam bylo troszke latwiej.
dobrej nocy wszystkim kubusiom o malym i duzym rozumku
---------- 22:57 ----------
a.. i jeszcze..kiedys ktos postaral sie byc bardziej dociekliwy i umial wyjsc poza swoj egoizm ,tym samym uchronil mnie glupia,zaslepiona i napalona od (doslownie) hotelowego pokoju..wdzieczna mu jestem.
"nigdy nie mow nigdy" ale miej swiadomosc jakie moga byc konsekwencje