...a może wypowiemy małą wojne?

Problemy z partnerami.

Postprzez Aszika » 22 paź 2009, o 15:12

jak jak się spotykałam kiedyś z facetami różnymi to brałam od nich dowód osobisty i sprawdzałam czy żonaty

do tego sprawdzałam palce czy nie ma śladów po noszonej obrączce hehe

nie brałam się nigdy za żonatych ani zajętych facetów , bo sama nie chce by ktoś się wibjał do mojego związku więc ja też tego nie robię :)
Avatar użytkownika
Aszika
 
Posty: 16
Dołączył(a): 22 paź 2009, o 14:33
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Marcia » 22 paź 2009, o 22:03

Aszika, to teraz trzeba by sprawdzac zobowiazania kredytowe, poziom bilirubiny, badania genetyczne, testy na HIV, kile, rzesistki, hemofilie(jesli planujesz dzieci)charakter matki, stosunek ojca do niego, stosunek ojca do matki, dostac zaswiadczenie o nikaralnosci, poszperac w krajowym rejestrze dlugow, niewiadomo jak przy nowych dowodach sprawdzic ilu dzieciom wisi alimenty,zaliczyc urologa, psychologa i prychiatre zeby czuc sie w miare pewnie......... a na koniec by sie okazalo ze jak sika na stojaco to potem nie idzie nadazyc w dezynfekcja tych kropek, wiec i tak jakas niemila niespodzianka by tu zaskoczyla :haha:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez tenia554 » 22 paź 2009, o 22:06

Marcia ładnie to ujęłaś .
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 23 paź 2009, o 22:55

Sanna napisał(a):http://dzieci.pl/breedingAid,11468551,title,Wiem-ze-tata-zdradza-mame,wychowanie_artykul.html

Zeby dyskusja nie umarła.
Dla mnie to chyba najistotniejszy powód dla którego nie wyobrażam sobie wchodzenia w związek z kimś kto ma rodzinę.

Dyskusja umiera;)
Przeczytałam. Zdanie:

- Dziecko musi zdawać sobie sprawę z faktu, że nigdy nie będzie terapeutą swoich rodziców. – tłumaczy Krystyna Zielińska, psycholog dziecięcy.

Jakby kurne felek taki dzieciak nastoletni wiedział, z czego ma sobie zdawać sprawę, a z czego nie... kiedyś może tak, ale ile szkody wyrządzi przeczytany (tajny) sms, to szkoda gadać.

Pamiętam - miałam chyba 10-11 lat, a mam poszła do szpitala. Była tam może dwa tygodnie... tata często zostawał dłużej w pracy, bo w jakieś tam ekipie pogrywali w brydża. Była w tej ekipie kobieta. Pamiętam, jak szedł z nią, a ona trzymała go "pod pachę". Miałam bardzo niedobre skojarzenia, ale nie umiałamy mamie o tym powiedzieć, a ojcu - wcale

... to tak a'propos;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Aszika » 23 paź 2009, o 23:25

no taka wymagająca to ja nie byłam hehe :)

ale wtedy młoda byłam 18 lat miałam i rózne fazy :D
Avatar użytkownika
Aszika
 
Posty: 16
Dołączył(a): 22 paź 2009, o 14:33
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Bibi » 24 paź 2009, o 12:39

Gratuluję założycielce tematu - Marcia udało Ci się wywołać interesującą dyskusję!
Ja przeczytałam cały temat (na przestrzeni kilu dni) i parokrotnie szeroko otwierałam oczy ze zdumienia.
W efekcie spróbowałam poruszyć problem w rozmowach ze znajomymi - rezultat był podobny jak tu, na forum - skrajnie różne opinie.
To mi pokazało po raz kolejny, choć niełatwo mi to przyjąć do wiadomości, że jednak chyba nie istnieją uniwersalne zasady, co do których wszyscy by się zgadzali. Hmm - całe życie człowiek się czegoś uczy.
Ja w takie "ogólnoludzkie zasady" wierzę, a ich podstawę stanowić może chyba stwierdzenie - nie krzywdźmy się wzajemnie.
Uprzedzę pytanie - co to znaczy krzywdzić kogoś?
Mnie chodzi o sytuację w której mam świadomość, że kogos mogę skrzywdzić swoim postępowaniem (jak w sytuacji poruszonej przez założycielkę tematu).

Dodam, że byłam kiedyś "tą trzecią" - mając świadomość, że to co robię jest sprzeczne z tym, w co wierzę - a jednak tak postąpiłam i uważam, że pokierował mną egoizm. Pomijając fakt, że sobie samej wyrządziłam krzywdę.
A jednak była to też sytuacja, która dużo mnie nauczyła - o mnie samej, o życiu, o niektórych meżczyznach.
I tak samo jak w czasach przed tą sytuacją, tak i teraz - uważam że nikt nie ma prawa potępiać nikogo - w myśl słów "Kto z was jest bez grzechu..."
Ja wiem, że ja, mimo wyznawanych zasad postąpiłam źle (sądziłam że takie zasady są ogólnie oczywiste, a jednak nie).
I mimo tego, że byłam "tą trzecią", a może właśnie dlatego - nie poczułam się dotknięta słowami Marci w żaden sposób - Jej apel (choć można powiedzieć - że nic nie da, więc jest zbędny, albo naiwny) moim zdaniem nikomu nie ubliżył, nie namawia by komukolwiek szkodzić, a gdyby ktokolwiek chciał się kierować zawartą w nim propozycją - nie ma szans by stała mu się krzywda.
Oczywiście rozumiem (a przynajmniej próbuję zrozumieć), że to co dla mnie jest rozsądne i oczywiste dla kogoś może być totalnie odjechane i bez sensu. ;)

Pozdrawiam
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Postprzez Marcia » 24 paź 2009, o 22:21

uff... Bibi, dzieki za to rozgrzeszenie, bo juz sie troche boje tutaj pisac : :szczotka:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez caterpillar » 25 paź 2009, o 23:57

---------- 22:32 25.10.2009 ----------

Dotrwalam do strony 13 wiec wybaczcie jesli sie powtarzam ..wyjade sobie z moimi "kubusiowymi madrosciami" bo tak jakos mnie najszlo :wink:

Omijajac drazliwe slowa takie jak "wojna" czy "idee" post autorki rozumiem jako zwrocenie uwagi na zlo jakie wyzadzaja zdrady,na propagowanie pewnej wartosci jaka jest wiernosc i nie wtrynianie sie w czyjes zwiazki.

Mnie to pasi.

Wiele z was buntuje sie na okreslenia tj"wspolna wartosc" ,woli mowic o ufaniu sobie,o szczerosci wobec siebie...
wszystko pieknie,tylko ja mysle,ze jedno drugiego wcale wykluczac nie musi.

jestem za jednym i za drugim(wazne aby umiec sluchac siebie i dobrze jest miec jakies wspolne wartosci,jakis punkt odniesienia poniewaz wiele spraw nie rozbija sie li tylko o mnie ale tez o innych ludzi,ktorzy zyja na tym swiecie)

dla mnie zdrada jest bardzo podobna do jazdy po pijaku-kazdy sie bije w piers ,ze nigdy po kielichu nie wsiadzie do auta jednak czesto po kilku glebszych sztywne zasady nam miekna.
Wowczas,czesto przeceniamy swoje mozliwosci narazajac zycie i zdrowie swoje ,rodziny i innych.
Jednym slowem nie da sie racjonalnie ocenic sytuacji..tak tez uwazam jest podczas flirtu,romansu,numerku..rzadko kto przemierza ten odcienek bez szfanku.
Jak tu byc uczciwym wobec siebie,kiedy nie myslimy racjonalnie ?
a powody takiej jazdy czesto sa blache,bo nie chce nam sie wydawac na taksowke.bo tak nam wygodniej,bo musimy byc jutro w pracy.

Ale prawda jest taka ,ze ZAWSZE mozna znalezc inne rozwiozanie.
Tak samo w zwiazku od kryzysu do zdrady jest jeszcze dluga droga mozliwosci :!: i o tym WSZYSCY powinni pamietac.

Nie mam wplywu na Twoje decyzje ale pamietaj moze bolec nie tylko ciebie..to jest nie fajne!

I mysle,ze to wlasnie warto zaznaczac!

i jak dla mnie (tak jak pisala podniebna) w tej "anarchii emocji" warto miec jakis punkt odniesienia-czerwona lamke,ktroa moze a noz sie zaswieci gdy wlasna przestanie dzialac.

Wracajac do szczerosci i zaufania sobie... zdrada to taka swinia,ktora czepi sie kazdego.
W zdradzie uczestnicza tez malolaty,ktorym imponuja starsi faceci z kasa i fura,co ich obchodzi ,ze maja jakies zony..zreszta sa tak naiwne ,ze lykaja wszystko co im koles wcisnie.Czy kazdy czlowiek jest na takim samym etapie rozwoju inteligencji np. emocjonalnej?czy zawsze byl?

To tak jak z instrukcja do piekarnika-jeden spojrzy na kurki i powie "ok kumam" drugi powie "nie no ja musze sprawdzic".

Czy to znaczy,ze mamy teraz palic wszystkie instrukcje,lamac znaki drogowe,bo to czyni z nas malo inteligentne istoty,ktore nie potrafia samodzielnie myslec??

Nie wszyscy sa tak oswieceni wiec czemu mamy nie korzystac albo przynajmniej brac pod uwage tego co juz powstalo? nie mowie lykac bezkrytycznie ale rozwazyc.

I jeszcze mysle ,ze o szczerosci obiektywnej wobec siebie latwiej jest nam mowic gdy chodzi o zjedzenie tabliczki czekolady natomiast gdy zahaczamy o innych ludzi i ich potrzeby sprawa sie komplikuje bo kazdy ma swoja prawde(nie wszyscy potrafia wyjsc poza swoj egoizm wiec wszystko co robia beda uznawac za sluszne)

Pisaliscie o "biedych niekochanych" dziewczynach,ktore wiklaja sie w takie zwiazki ,bo w domu bylo tak i ta..ok ale jak dla mnie to jest przyczyna (dlatego ciezko jest kogos jednoznacznie ocenic-zgodze sie)ale uwazam ,ze nalezy nazywac rzeczy po imieniu i glosno mowic co sie z czym wiaze.

To tak jak z jazda po pijaku-mozesz dojechac a moze "uszkodzic"siebie lub co najgorsze innych niewinnych
wiec nikt sie nie dziwi,ze ludzie nazywaja to glupota,brakiem wyobrazni itd.

a na dobranoc moja mala historyjka :wink:

Pewnego ranka wyszlam z domu i ogarnelo mnie takie oto przeswiadczenie ,ze dzis znajde kase :D Poniewaz mam szczescie do znajdowania roznych rzeczy pomyslalam "ok" i poszlam.
Wracalam do domu i skrecilam w uliczke,ktora zazwyczaj nie chadzalam,tak jakos...i nagle kolo samochodu patrze lezy kasa!Ha i to ile!Niekogo nie bylo wiec pomyslalam "MOJA!" zlapalam zwitek i pobieglam do domu,zadzwonilam do chlopa i uradowana powiedzialam,ze mozemy pojechac nad morze (tak bardzo tego chcielismy 8) ) i dalej.."ze to dobra karma,ze znak,ze pozytywne myslenie itd"
Dopiero po roku siedzac na lawce taka mnie mysl naszla..ze moze cholera to nie tak :? moze ktos tam na gorze(na dole, z boku whatever)wie ,ze potrafie byc beznadziejnie uczciwa..i ze pomysle,ze postaram sie dociec czyja to kasa,ze zerkne na samochod,na dom ktory stoi obok,ze zadzwonie, zapytam..moze tam jest wlasciciel,ktory bardziej tych pieniedzy potrzebuje...

Moja prawda i szczerosc wobec siebie wcale nie byla juz taka oczywista,potrzebowalam na to wiele miesiecy..fakt, nie ma pisanych nakazow,przykazan itp. pt: "sprawdzaj do kogo naleza znalezione rzeczy" ale sa inne funkcjonujace w spoleczenstwie wartosci i po cos one sa..mysle ,ze nie po to aby nas umniejszac ,pokazywac,ze niedamy rady byc "tac i tacy",tylko wlasnie po to aby nam bylo troszke latwiej.

dobrej nocy wszystkim kubusiom o malym i duzym rozumku :wink:
:misiu:

---------- 22:57 ----------

a.. i jeszcze..kiedys ktos postaral sie byc bardziej dociekliwy i umial wyjsc poza swoj egoizm ,tym samym uchronil mnie glupia,zaslepiona i napalona od (doslownie) hotelowego pokoju..wdzieczna mu jestem.

"nigdy nie mow nigdy" ale miej swiadomosc jakie moga byc konsekwencje :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Marcia » 26 paź 2009, o 00:51

Car, ale to pieknie napisalas!piekne podsumowanie, az spac bede leciutko jak piorko. dzieki, bo nie jest latwo a takie "namawianie" do dobrego to bardzo mily prezent. dooobranoc :papa:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez Amir » 26 paź 2009, o 03:26

CAT napisala: po to aby nam bylo troszke latwiej (o wartosciach vs normach spolecznych)i proszę mię tu na kolanach przed tą mądrą osobą, jako i amir, dla którego cat być guru od stuleci
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez caterpillar » 26 paź 2009, o 11:08

eee tam jak sie gotuje obiad to rozne rzeczy do glowy przychodza :wink:

dobrego dnia :szczotka:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez cvbnm » 26 paź 2009, o 11:35

ciesze sie ze wam sie podoba i czujecie taka energie

choc wg mnie zdradzajaca cierpi co innego, niz rozwalanie komus zycia. jej wlasne zycie jest rozwalone. poczucie odpowiedzialnosci za inna rodzine moze jednak komus pomoze. ja optuje za chronieniem siebie....
a bycie szlachetnym zawsze jest wspaniale i godne polecenia
cvbnm
 

Postprzez caterpillar » 26 paź 2009, o 12:16

cvbnm ,bo kazdy ma swoja prawde

zlodziej kradnie bo powie,ze go panstwo robi w ch..a,pracy nima,w domu dzieci glodne a koles co mu zlodziej kroi sprzet z magazynu to i tak przecie bogaty.

gdy ja kupuje kamere od zlodziej tez sobie tlumacze-cholera nigdy nie bylo mnie stac,bo rodzice chlali a ja zamiast do szkoly musialem gazety sprzedawac,w maju dziecko ma komunie ja tak bardzo chce to uwiecznic..a inni to kradna miliony.

wlasciciel magazynu powie-co za darmozjad!Ja cale zycie ciezko pracuje,wyrzekalem sie tylu rzeczy aby miec teraz dom i dobra prace a tu ktos przylazi bezczelnie i sobie bierze.

...kazdy ma swoja prawde ale czy to jest przepustka aby robic to co dla mnie jest najlepsze??
ja odnosze wrazenie ,ze niestety wlasnie tak swiat funkcjonuje dlatego jest jak jest.

i jeszcze jedno..piszecie tu o zdradach jak o wielkich milosnych romansach ,tragediach romantycznych wyjetych niczym z Szekspira natomiast ja smiem twierdzic ,ze w wiekszosci jest to kierowne nadmiarem emocji,zwyklym egoizmem ,zachlysnieciem sie i czesto lenistwem(tak lenistwem) bo jakby jeden z drugim troche popracowal(ba !chcial!) nad soba nad zwiazkiem nad poczuciem wartosci ,nad przerostem poczucia wartosci, mysle,ze zmniejszylo by to prawdopodobnie zagrozenie zdrada.

wczoraj na onecie pojawil sie teks chyba pt. "spowiedz" o zdradzie mezczyzny i mimo tego,ze autor tekstu staral sie pieknie to opisac dla mnie brzmialo to jak mydlana opera i uwazam ,ze tak wlasnie jest w wiekszosci zdrad..wszystko jest piekne,nowe ,ma mega wymiar duchowy..az tu nagle dochodzi do tego,ze trzeba dokonac wyboru..zejsc na ziemie i zmierzyc sie z prawda i bywa roznie.

cierpienia nie da sie wratosciowac(chyba) ale szczerze..mam taka kolezanke ,ktora zakochala sie w swoim pierwszym chlopaku i po latach wzieli slub,potem przyszlo na swiat dziecko,to byl jej pierwszy i jedyny facet,wielka milosc i co? i dupa po roku malzenstwa okazalo sie ze ma kochanke,po 10 latach razem,gdy wreszcie zaczeli wspolne zycie-jej prawda (ona nie miala wyboru oni tak,zrobili jak zrobili ale to nie zmienia faktu,ze ona cierpi).
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez cvbnm » 26 paź 2009, o 12:28

coz

poczucie ze sie jest odpowiedzialna za zone i jej cierpienie nie pomoze cierpiacej "trzeciej" zas te ktore z premedytacja chcialy odbic faceta, na pewno do tego doprowadzily. (wiec sie raczej ciesza)

mysle ze to raczej poprawia nastroj wszystkim tym, ktore nigdy nie byly w lozku z zonatym. na pewno lepiej sie czuja wiedzac, ze sa szlachetne.

poza tym, zeby sie wziac za bary z zyciem, rzeczywistoscia nie trzeba zdradzac ani tego unikac. to samo warto robic w malzenstwie. bloby naiwnoscia sadzic ze wystarczy byc w malzenskim zwiazku a nagle stajemy sie dojrzali i odpowiedzialni.

calkowita odpowiedzilanosc za zdrade ponosi facet, wg mnie.
on ZDRADZA.
kochanka nie zdradza.

ale jesli to co napisalas pomoglo choc jednej kochance, to sie ciesze.
a moze wlasnie uratowalas jakas zone.
cvbnm
 

Postprzez caterpillar » 26 paź 2009, o 12:46

cvbnm ja zupelnie nia mam zamiaru nikogo pietnowac czy wspierac..zupelnie nie o to mi chodzi...
chodzi o to ,ze czesto przez zwykla glupote mozna narobic niepotrzebnego smrodu.

ja wiem ,ze to co mowimy to jedno a czesto,zycie pokazuje jeszcze inne oblicze i ja to rozumiem!

dlatego tez porownalam zdrade do jazdy po pijaku (i tak jak z kierowcami,jedni beda sie tym chwalic, inni sie nikomu nie przyznaja a jeszcze inni niebedoa mogli spac po nocach,bo tak narazali siebie i innych a jeszcze inni wogole nie wsiada do auta)

"to samo warto robic w malzenstwie. bloby naiwnoscia sadzic ze wystarczy byc w malzenskim zwiazku a nagle stajemy sie dojrzali i odpowiedzialni"

i o to mniej wiecej mi chodzi.

jednak nie zgodze sie ze TYLKO facet jest odpowiedzialny za zdrade(w duzej mierze on, fakt)
ale..to tak jak z mentalnoscia pasera(no co wkoncu on nie kradnie!)

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 155 gości