Witam wszystkich
Od dłuższego czasu uczestniczę jako obserwator na tym portalu ale nadeszła pora abym podzieliła się z wami pewnym istotnym dla mnie i nie tylko problemem.
Zanim tutaj trafiłam myślałam nad rozwiązaniem długi już czas ale odnoszę wrażenie ze im dłużej myślę jak powinnam postąpić tym gorzej dla mnie pojawiają się ciągłe rozterki i mam wrażenie, że nic z tego nie wynika...nie dojdę do żadnej konkluzji.
Sprawa wygląda w ten sposób.
Jestem w związku 7 miesięcy, jest nam ze sobą dobrze choć wiem,że z jego strony uczucie jest o wiele większe i pojawiło się już na początku naszej drogi -po upływie 3 miesięcy stale mi to ukazuje i mówi- tak tak magiczne słowo "kocham Cię"-...ja tak naprawdę nie wiem do końca czy to jest to ale darze go szacunkiem, zaufaniem po prostu zależy mi na nim.
Problem jest związany ze mną chłopak nie ma świadomości mojej choroby. Przeszłam 2 epizody depresyjno-lekowe i od paru lat problemy emocjonalne w tym niezdiagnozowane zaburzenia odżywiania.
Mam raczej kruchą konstrukcje psychiczna choć czasami zastanawiając się ile w życiu przeszłam (pominęłam 2 wydarzenie bardzo bolesne o których nie chce wspominać) stwierdzam,że w pewnym sensie jestem też silna,twarda.
Moje pytanie-Czy to fair w stosunku do chłopaka ze" coś"... choć nie wiem czy to odpowiednie słowo na takie problemy... ukrywam za jego plecami?
Jak postąpili/y byście w takiej sytuacji? Pytanie do mężczyzn - jak zareagowalibyście na tę wiadomość? co dla was by ona oznaczała? ale tez jak zachowalibyście się w momencie gdy dowiedzielibyście się tak późno?
Może macie własne doświadczenia.
Będę wdzięczna za każdą radę i refleksję od Was.