wczorajszy dzień totalnie mnie zdołował. nic umówiłam się z nikim nowym.
Obudziłam się rano i sama myśl,że wbiurzę nie będe już sama ,przysparzało mnie o ból żołądka..
po tych słowach szefa .."nie widzę cię w biurze"coś we mnie pękło.. nie jestem gotowa na tego typu krytykę..to pierwsza praca z dala od rodzinnego interesu ,i taka uwaga boli.. bo nie uważam siebie za kretynkę.. dałabym sobie radę.. co ja tam mam robić skoro szef we mnie nie wierzy?..
nie wyobrażam sobie tych wyjazdow za granicę w pojedynkę.. w zimie..
Cały ten wyjazd do austrii marketingowy eh szczerze? nie mam ochoty ,a . muszę jechać z szefem skoro pokoje są zabukowane ,jeśli nie pojadę będe musiała oddać kasę za hotel ,co jest dla mnie jasne..
nwet nie mam w co się ubrać .. chciałam sobie co s kupić..ale prezes zapomniał o mojej prośbie wypłacenia o 2 dni wcześniej wypłaty....mam nie całe 20 zł w portfelu jakoś nie widzę jak mamz tego kupić w miarę porządną garsonkę i buty:-/..
a jak będe w czymś ubrana w czym bede się źle czuła. bo mam taką jedną garsonkę która niestety jest za duża dla mnie bo schudłam.. to wiem,że będesię czuła kijowo i nie będe przekonująca w rozmowie.. bo dla mnie to ważne jak wyglądam.. skoro nie jestem pięknością to przynajmniej schlduny ubiór..
wogóle nie jestem pewna czy znajdę inną pracę...a od października studia... ciekawi mnie co tam będzie.. mam nadzieję,że się jakos zaaklimatyzuje..:-/
nie oceniajcie mnie zbyt surowo wiem ,że źle robię.. ,ale poprostu nie wiem co dalej.. wytłumacze sie jakoś z tej nieobecności . a prezez i tak odciągnie mi ten dzień z wypłaty..trudno..
