kłopotliwa nerwica

Problemy związane z depresją.

Postprzez alutka_87 » 14 paź 2009, o 01:48

może trochę masz racji ale i trochę się nie zgadzam... tak, na pewno coś mi mówią te objawy.... to się nie bierze z nikąd, ma swoje źródła, ale na pewno to nie kwestia taka, że np czegoś nie wiem. Często wiem, mam wiedzę, ale co z tego jak na samą myśl o tym, że mam się odezwać nagle brakuje mi słów w głowie, nagle przestaje wiedzieć... Choć przecież wiem! naprawdę, to nie ma nic do rzeczy....
Co do presji... nie wiem, może rodzice za mało mi dawali poczucia wartości, za bardzo wyniosłam z domu ten strach przed powiedzeniem czegoś, bo zaraz ktoś mnie skrytykuje, wyśmieje... Generalnie każde moje zachowanie "ponad" było od razu sprowadzane na właściwy poziom. Nawet jeśli chodzi o relacje z młodszym bratem, on mógł wszystko bo był młodszy, prosty argument, młodszy - w sensie, że wyrośnie z tego wiec nie ma co z nim walczyć, trzeba ustąpić. A ja walczyłam, i dostawałam za to tylko po dupie... Zawsze byłam kłótnikiem w domu, ale co z tego jak nikt nie traktował mnie poważnie, nie liczył się ze mną.... Doszło to takich sytuacji, że się krępowałam wszystkiego, na każdą krytykę chowałam się w sobie, cierpiałam, znienawidziłam życie...
Bełkocze zresztą bez sensu, nieważne już nic, co było to było, nie wymażę, nie zmienię, nie odwrócę...

A tymczasem wpadłam tu na chwilę bo nie mogę spać... za dużo myśli w głowie. nie mogę spać do późna, na drugi dzień do późna nie mogę wstać... wiecznie zmęczona, niewyspana, w głowie ciągle te koszmary które mi się śnią prawie co noc ostatnio. Budzę się przerażona, nie wiem co się dzieje, dochodzę po tym do siebie jakiś czas.

w nie najlepszym stanie dziś jestem... zresztą nie tylko dziś, ale tylko dziś przez myśl mi przeszło wziąć nóż i się okaleczyć... pewnie nie potrafiłabym, ale sama myśl o nożu przy mojej ręce jest przerażająca, bo nie wiem skąd się do licha wzięła w mojej głowie? nie pierwszy raz, już raz próbowałam, ale nie potrafiłam. zresztą... wystarczą mi jedne ślady na ręce.... ślady które niosą za sobą straszne wspomnienia, tak przykre, że wolę nie myśleć.

podjęłam decyzje zapisać się do psychiatry. tylko gdzie? nie odważę się pójść tam gdzie wcześniej, tam się czuję spalona... jakbym się bawiła tymi wizytami, psychotrop przez 2 miesiące a potem lekarz już do kąta bo już niepotrzebny... jak widać 2 miesiące to za mało, 2 razy się musiałam o tym przekonać....

tylko jak ja wytrzymam te czekanie na wizytę... miesiąc, dwa? przez ten czas może się tyle zmienić w moim życiu, może już nawet nie być tego życia.... może nie będzie już co z niego ratować, może po 2 miesiącach czekania jednak mi odbije i jednak nie pójdę, bo stwierdzę, że nie ma po co...

czuje się jak wariatka pisząc to co piszę ale co za różnica czy ktoś mnie uważa za wariatkę czy nie.... widać po prostu źle reaguje na rozstania i samotność bo w takich chwilach mi najbliżej do wariatki...tak jak teraz, kolejny raz.... chyba lepiej jak zostanę już sama na zawsze, choć wtedy na pewno zwariuje.....
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez josi » 14 paź 2009, o 18:46

Tez nie moglam spać wczoraj i tez dzisiaj przez to jestem do niczego...

Tak, ja wiem ze to nie przez niewiedzę te objawy. Na to się składa pewnie dużo różnych rzeczy. Choc musze Ci powiedziec, ze gdy teraz myślę o takich chwilach jak opisujesz, to widzę to tak, że ja "za bardzo chciałam", no bo skąd ten konflikt, skad te silne nerwy przed momentem gdy mialam sie wypowiedziec? Gdybym tak bardzo nie chciala, to nie byloby problemu. Ale jak teraz przestac za bardzo chciec... Mi pomogło obserwowanie tych, ktorzy mówią spokojnie i z sensem, pamietam taką osobę na studiach. Miala pewnie latwiej niz ja, po prostu miala pewnie "mocniejsze nerwy", ale wiedzę miala też większą niż ja. I pomyślalam, że jak zacznę skupiać sie na poszerzaniu wiedzy, to moze tamta moja schiza, lek przed wypowiadaniem sie zejdzie na drugi plan, troche o nim zapomne. Czyli mowiac prosciej, chcialam dzialac w myśl motta "pokora mnie wyzwoli". Do dziś czuję że to jest prawda. Choc to wszystko (nerwica) jest chyba troche bardziej skomplikowana. Ale wydaje mi się to dobrą metodą.

Do psychiatry zapisz się i potem juz nie myśl czy iśc czy nie, zawsze mozesz odwolac wizytę. Do tego czasu pisz sobie rozne twoje spostrzezenia, pytania itp.
Czyli masz rozstanie za sobą... więc musisz zadbac jeszcze bardziej o siebie i być dla siebie dobra...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez alutka_87 » 21 paź 2009, o 19:14

---------- 14:56 15.10.2009 ----------

No i zapisałam się na wizytę... Czuję się trochę spanikowana, bo idę już w poniedziałek (nawet jutro już mogłabym iść... ale pracuje akurat). Nie wiem czy zdążę do tego czasu się przygotować, pozbierać myśli... wcześniej chodziłam w inne miejsce i tak czekałam ponad miesiąc zawsze....

Boję się. Ale pewnie jak są tak szybkie terminy (a umowę z NFZ mają) to i jakoś usług jest słaba....Czy ja w ogóle mam powody by iść do psychiatry? każdy ma problemy i nie biegnie z tym do lekarza od razu...Dobra, mam powody, kwestia tylko czy lekarz rzeczywiście je dostrzeże. Bo z tym różnie. Ale jak dostrzeże i poleci mi terapię grupową?.....

---------- 04:35 18.10.2009 ----------

Chyba naprawdę coś ze mną nie tak...wróciłam z pracy ok północy, zamiast iść spać... pije sama piwo (miałam przypadkiem dwa) siedzę bez sensu przed kompem, jak już nie było z kim gadać na gg weszłam na czata.... tylko się zdołowałam bo same propozycje seksualne od każdego, co mnie kompletnie nie interesuje, mam gdzieś facetów, w każdym sensie i pod każdym względem.

...Nie wiem dlaczego tak uciekam przed snem... bo wiem, że i tak szybko nie zasnę, bo boje się koszmarów które mam co noc? bo źle gdy nie ma obok kogoś bliskiego do kogo można się wtulić i poczuć bezpiecznie... a może odwlekam chwilę gdy będę musiała wstać i rozpocząć nowy dzień...

(...)

Tęsknie i nic na to nie poradzę.

---------- 01:05 19.10.2009 ----------

Szperałam w kompie i znalazłam zapomniany "regulamin" sprzed pół roku... napisałam to gdy ostatecznie zakończył się mój toksyczny związek, gdy po raz kolejny przez tego samego człowieka zawalił mi się świat. Ale zamiast płakać pod wpływem emocji, siadłam przed kompem i zaczęłam pisać. nie wiem po co to wklejam...nie mogę się jednak opanować....Może znów zacznę się do tego stosować bo ostatnio nieco się zapomniałam...

1.Jestem fajną atrakcyjną wartościową dziewczyną i żaden palant który nie umie tego docenić tego nie zmieni, jego strata!!!!
2.Samotność nie jest niczym złym, to stan przejściowy w którym mogę rozwijać swoje zainteresowania i spełniać się w tym czego ja zechcę a nie ktoś mi wmówi
3.To ode mnie zależy z kim będę i kiedy – nie muszę się wdawać w przypadkowe ani patologiczne związki aby dowieść o swojej wartości przez samo bycie z kimś
4.Koniec z brakiem szacunku wobec mnie – jeśli ktoś tego nie rozumie to już jego problem – widocznie nie zasługuje na mnie
5.Kochać nie zawsze znaczy być szczęśliwym – ważne by kochać z głową !!
6.Nadrzędnym celem życiowym jest życie samo w sobie, życie dla samej siebie
7.Podstawą szczęścia jest moje szczęście, nie czując się dobrze sama z sobą żaden facet tego nie zmieni!!!
8.Koniec z przewartościowywaniem kosztem niedowartościowania – jestem człowiekiem tak samo jak inni, ani gorszym ani lepszym
9.Błędne priorytety – nawet najlepszy facet nie zastąpi szczerej rozmowy z przyjaciółką
10.Zdrowy egoizm – koniec z poświeceniami, wyrzeczeniami użalaniem się nad sobą – nikt nie przeżyje za mnie życia i to ode mnie tylko zależy jak nim pokieruję i jakie ono będzie!!!

---------- 19:14 21.10.2009 ----------

To nic, że i tak nikt mi nie odpisze..:?

Dotarłam w końcu dziś do psychiatry, a więc od dziś Xetanor i doraźnie Zomiren... dodatkowo mam się zapisać do psychologa na diagnozę. Obym tym razem dotrwała do końca terapii i dała sobie pomóc...Będzie dobrze

(swoją drogą dziwny ten psychiatra był bo powiedział sam z siebie, że od jednego czy dwóch piwek raz na jakiś czas nie umrę :lol: )
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez KMN » 21 paź 2009, o 20:35

a on jakas diagnoze postawił? co jeszcze powiedział?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez alutka_87 » 21 paź 2009, o 21:04

Stany nerwicowe i depresyjne. Ciężko postawić konkretną diagnozę po jednym spotkaniu, więc po badaniach u psychologa się okaże czy leki wystarczą czy psychoterapia będzie konieczna (domyślam się, że tak) .. No i leku mi w sumie też nie wymyśliła z kosmosu bo już to brałam i dobrze reagowałam, z tym że w innej poradni byłam wcześniej.
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez josi » 2 lis 2009, o 22:13

Przypomnialo mi sie jeszcze odnośnie tych "ataków", że nie mialam ich bezposrednio po jakims intensywnym wysilku fizycznym, zauwazylas tez cos takiego u siebie?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 487 gości

cron