A ja na przekór radosnym postom tu i na forum równoległym, złapałam chandrę. Rozłożyłam już sobie ją na kawałeczki, jak to ja, muszę wszystko porozkładać, pooglądać, przeanalizować -chociaż nie wiem po co, bo taka analiza nic mi nie daje. Chyba nie, już nie wiem.
Zaczęłam bardzo trudny rok. Wracam na studia, więc stres,bo mi już cała "stara" wiedza wywietrzała z głowy.Za chwilę ruszam do "prawdziwej" pracy.Finansowo - gryzę ścianę, w tym miesiącu bardzo, i po raz pierwszy odliczam dni do końca miesiąca (a to dopiero początek). Muszę znaleźć pracę, stanąć na nogi finansowo.Teraz pracuję w domu, dostaję różne zlecenia, ale nie jest to dobrze płatne zajęcie, raczej takie bardzo, bardzo "dodatkowe".
Praca dla samotnej matki, która chce wychowywać swoje dzieci a nie tylko kłaść je spać...ehhhh
Chyba się już nakręcam.
Nie mam teraz pieniędzy, więc nie mogę sobie choć trochę tego życia "osłodzić" zakupami. Brzmi to dziwnie, głupkowato może.Ale zakupy w dalszym ciągu są dla mnie substytutem, nie wiem, drugiego człowieka?
Heniu - wiadomo. Życia mi nie ułatwia (eufemizm).
I ta samotność. Przeraźliwa, dokuczliwa. Przy takich zwykłych problemach dnia codziennego, - jakoś tak szczególnie przykra. Nie ma kogoś, kto pożałuje, pomoże - powie nie martw się, poradzimy sobie, kto pomoże mi dźwigać ten dom, rodzinę, życie, jesienne deszcze. Tak, wiadomo, są rodzice, rodzina.
Ale...Wiecie.
Chociaż prawda jest też taka, że ja nigdzie praktycznie nie wychodzę...To nie jest tak że jestem brzydka jak noc, nie.Mój brat stwierdził ostatnio, że jedyny facet jakiego mogłabym poznać to listonosz, ewentualnie sąsiedzi... (ale listonosza zmienili i teraz jest to kobieta a sąsiedzi- żonaci, więc nie ma mowy).
Nie wychodzę, bo nie mam z kim zostawić dzieci. Gdy dzieci nie ma -nie wychodzę, bo siedzę non stop i pracuję -by jak one wrócą żyło nam się ciut lepiej... Błędne koło...buuuuuuuu
Głupia Marynia.
Ostatnio włączył mi się alarm w domu, w środku nocy. Przyjechała ochrona, wpuściłam ich do domu, prosiłam by przeszukali cały dom w poszukiwaniu złodziei, bandytów i innych(jestem panikarą).Panowie troskliwi, ciepli - a ja jak mała dziewczynka, rozbeczana ze strachu, ale bardziej dlatego bo nagle jakiś facet się zatroszczył, a ja przestałam udawać dzielną...
Ehhh...Przepraszam za te głupoty, piszę z serca, nie przefiltrowywując co wypada, co nie i jak to o mnie świadczy.muszę się pożalić, męczy mnie to, muszę to tu napisać. Kopniaków nie potrzebuję, wiem, wiem, wiem:***
Muszę się komuś wygadać, a do lustra to już by było bardzo żałosne.
I nie cierpię jesieni, zimy, zimna, bo jest mi tak strasznie zimno, ubieram 15 swetrów, w których wyglądam jak teletubiś, i jest mi niewygodnie a dalej mi zimno...
To chyba tyle.
Ale dałam popis.