Ironia losu

Problemy z partnerami.

Postprzez Bianka » 20 paź 2009, o 23:49

Rozumiem swoje problemy po prostu i w niczym mi nie pomaga ze mnie ktos okreslil DDA...problemy rozwiązuję osobno, ponad tą nazwą która nie wiem co ma określić, ja jestem DDA i mój mąż też i jesteśmy baaarrrdzo różni więc nie widzę sensu w tej szeeeroookiej ramie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 21 paź 2009, o 00:09

Myślę, że dla kogoś nieotwartego i nieznającego określenia DDA... samo wyznanie i tak nic nie wniesie do życia i do wzajemnej relacji - chyba, że zechce się wtajemniczyć, to wtedy tak. Z kolei ktoś otwarty i znający określenie... komunikowanie mu jest niepotrzebne, bo jeśli zna DDA to WIE, jak może być czasami coś pokręcone. I że w zasadzie DD-coś dotyczy każdego z nas - przynajmniej mnie się tak wydaje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez forsycja.24 » 21 paź 2009, o 00:11

OJ... ile odpowiedzi. Dzięki.
Lili ... on nie powiedział "nie kocham" powiedział, że to nie jest tak silne uczucie... Kiedyś powiedział, że kocha... pod wpływem silnych emocji.

Jeżeli chodzi o jego rozwój umiejętności kamerkowych... złapałam go jeszcze raz na tym, że kłamie i włazi na skype z pokazem dla dorosłych :)..od tego czasu spokój. Powiedział, że nie chce abym przez niego cierpiała. I w sumie mogę powiedzieć, że nie dał mi powodów abym mogła przypuszczać, że coś kręci. A jestem dobrym obserwatorem i takie rzeczy szybko wychwytuję.
Cały czas myślę o tym aby odejść, dla sprawdzenia jego i siebie, bo wiem, ze on pierwszy tego nie uczyni.. Mam wrażenie, że bada moje granice... coś na zasadzie..."ilę muszę z siebie dać aby ze mną była" a wiadomo, że faceci są leniwi i nie będą dawać więcej niż muszą.
Spróbuję przez kilka dni więcej wymagać i brać od niego niż dawać. Jeżeli to nie przyniesie pozytywnych skutków wyprowadzę się. To takie moje dzisiejsze postanowienia.
A pytanie czy chce być wymagającą kobietą lub stać się taką.. Początkowo wydawało mi się to dziwne i nienaturalne, nie taki wzorzec wyniosłam z domu. Teraz jednak myślę, że to nie jest takie złe, kwestia przestawienia sposobu myślenia.
Jeszcze tego tak dobrze nie umiem..ale spróbuję przez te kilka dni zmobilizować się jak najbardziej do tego...zobaczymy. Przecież tak jest, że mężczyźni muszą słyszeć od nas jasne komunikaty..chcę tego, pragnę tego, oczekuję tego, zrób to... ciężko im idzie z domyślaniem się... No cóż...mogę tu jeszcze gdybać. Zobaczymy...
A co do nowo powstałej dyskusji na temat DDA... dla mnie to określenie w ogóle nie było wcześniej znane. Dopiero gdy poznałam mojego teraźniejszego towarzysza życia zrozumiałam, że to jest bardzo wyczuwalne i ma znaczenie, szczególnie gdy w grę wchodzą głębokie uczucia.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez ewka » 21 paź 2009, o 00:11

Myślę, że dla kogoś nieotwartego i nieznającego określenia DDA... samo wyznanie i tak nic nie wniesie do życia i do wzajemnej relacji - chyba, że zechce się wtajemniczyć, to wtedy tak. Z kolei ktoś otwarty i znający określenie... komunikowanie mu jest niepotrzebne, bo jeśli zna DDA to WIE, jak może być czasami coś pokręcone. I że w zasadzie DD-coś dotyczy każdego z nas - przynajmniej mnie się tak wydaje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 21 paź 2009, o 13:03

Jeżeli to nie przyniesie pozytywnych skutków

mianowicie jakich?
cvbnm
 

Postprzez tenia554 » 21 paź 2009, o 13:10

Znajomość tematu,pozwala zrozumieć siebie i innych z tym problemem.A jeśli rozumieć to i odpowiednio reagować na negatywne zachowania.Łagodzić,a nie zaostrzać problemu,a więc łagodzić skutki.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez zizi » 21 paź 2009, o 19:09

Forsycjo :pocieszacz: nie podejmuj pochopnie decyzji o odejściu..........

łatwiej jest coś zburzyć......niż odbudować

czasem,żeby runął związek wystarczy kilka słów :cry:

piszesz,że On troszczy się o Ciebie,jest dobry,czuły.....tylko,że nie mówi TYCH SŁÓW....

a czy Ty czujesz ,że jesteś dla niego ważna??

czujesz się kochana??

wiadomo,że czułe słowa pieszczą.....są cudowne....

może rzeczywiście On ich się nie nauczył.......nie słyszał ich w dzieciństwie.....teraz blokuje się ......nie umie tego mówić....

a im bardziej Ty go naciskasz....im bardziej czekasz....tym mu jest trudniej....

nie wiem,jaką jestescie parą.....ale mówiłaś,że wg znajomych pasujecie do siebie....

szkoda by było tak odejść..............

powiedzieć pa....

i czekać co On zrobi......

to taka zagrywka.... :cry:


ja po latach kryzysu ....prób odbudowania związku.....wiem,że chyba najważniejsza jest szczera rozmowa....

mówienie !
i
słuchanie !

nie uciekanie......(ileż to razy ja uciekałam)
nie gra
sztuczki(ileż to razy robiłam coś oczekując reakcji ex)

naljepiej wprost porozmawiać....

jak najspokojniej....
bez atakowania

Przytulam Cię i życzę powodzenia i szczęścia w przyszłości...i żebyś czuła się kochana :serce2:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez forsycja.24 » 22 paź 2009, o 22:51

Pięknie mi piszecie. Jesteście jedynymi osobami z którymi mogę "porozmawiać" na ten dręczący całą mnie temat. Jakoś nie mam zaufania do moich znajomych.. a rodzice, mama, raczej mnie nie zrozumie.
Dziś kupiłam książkę "Toksyczna miłość"... odnalazłam w niej swój przypadek... wypisz wymaluj..człowiek który kocha nałogowo, uzależnia się od osoby z którą jest. Człowiek, który podświadomie zawsze wiąże się z osobnikami którzy czują lęk brzed bliskością... To właśnie ja... Nie pasuje mi tylko pochodzenie tej skłonności..ale muszę jeszcze doczytać. Może i to znajdę.
A tamta kwestia o której pisałam wcześniej, że spróbuję od niego wymagać...i być dominująca nie wyszła, on się sprzeciwia... ale mam na to odpowiedź... bo ucieka przede mną...coraz częściej widzę jego plecy niż twarz.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez tenia554 » 23 paź 2009, o 09:00

Forsycjo,żadnych zmian nie dokonuje się natychmiast i nie oczekuje się efektów.Każdy z nas lubi być podziwiany i doceniany.Każdy z nas gdy widzi,słyszy lub czuje że jest sprawdzany,kontrolowany i na siłę zmieniany reaguje agresją lub ucieczką.Taka zmiana to długi proces ,polegający przede wszystkim na akceptacji i zrozumieniu przy pełnym zaufaniu.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 23 paź 2009, o 21:08

Ja myślę Forsycjo, że może trzeba zrobić takie "rozpoznawanie terenu". Obserwuj, patrz, wymagaj, nie wymagaj, rozmawiaj z nim o wszystkim, ale nie o Was... i obserwuj. I wyciągaj wnioski. I rozmawiaj z nami. I tak myślę sobie dalej, że jeśli obserwacje wypadną na jego i Waszą niekorzyść, której nie potrafisz zaakceptować ani w takiej rzeczywistości żyć - porozmawiasz ze swoim mężczyzną. Tak wprost. Musiałabyś jednak być gotowa na to, że w razie czego - trzeba będzie odejść.

To na pewno wymaga jakiegoś tam czasu, ale też nie ma chyba pośpiechu, prawda?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez forsycja.24 » 24 paź 2009, o 16:16

no i mam...

rozmawialam z nim wczoraj, powiedzialam o tym, ze ja jestem uzalezniona od niego, ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego, ze zyje dla niego, a mysl o odrzuceniu mnie dobija.. i wytłumaczyłam co widzę z jego strony, ciągłą ucieczkę przed bliskością, odpychanie mnie, zaangażowanie się w coś, cokolwiek innego byle nie w nasz zwiazek, ze boi sie deklaracji...bo mogłby się przypadkiem też zaangażować..a to mogłoby prowadzic do mojego odrzucenia a tak jak teraz cały czas może kontrolować naszą sytuację.. Odpowiedzial, ze tak jest...ze czuje sie osaczony przeze mnie (czyli dokładnie przypadek książkowy), ze czułby ulgę gdybym odeszła, ale boi się też tego, bo zależy mu na mnie.. Jego poprzedni związek skonczył się dokładnie tak samo, analogia w pełni. Ona chciala dziecka a on się przestraszył, ze chce sie za bardzo zblizyc, ze to juz moze byc na zawsze... i uciekł... Teraz tez tak jest.. on ucieka, bo się boi bliskości a ja go gonię bo potrzebuję jej jak powietrza.
Wyjścia wg mnie są 2...
Albo się wyprowadzam, ale to pewnie będzie koniec
Albo idziemy razem do psychoterapeuty... wóz albo przewóz...
Już wiem, ze sami sobie nie poradzimy i dopóki nie przerwiemy tego błędnego koła...obydwoje będzimy cierpieć w tym związku..

Czuję jak usuwa mi się ziemia spod nóg... a pod nią jest straszna przepaść..
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez ewka » 27 paź 2009, o 11:41

forsycja.24 napisał(a):Wyjścia wg mnie są 2...
Albo się wyprowadzam, ale to pewnie będzie koniec
Albo idziemy razem do psychoterapeuty... wóz albo przewóz...

I któreś wybraliście?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez forsycja.24 » 27 paź 2009, o 16:14

Daliśmy sobie czas do piątku. Właściwie to czas dla niego. Ma się zastanawić czy chce byc ze mną a co się z tym łączy walczyć o nas. Ja wiem, że jeszcze póki co mam w sobie na tyle siły aby podjąć walkę o nasz zwiazek. Jest mi strasznie ciężko, jestem na skraju wyczerpania nerwowego. Próbuję się zajmować wszystkim byle nie myśleć o tym co mnie czeka w weekend.
Dzięki Ewka za troskę, to miłe, że ktoś pyta.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez ewka » 27 paź 2009, o 16:25

No to trzymajmy kciuki :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez forsycja.24 » 27 paź 2009, o 16:29

Dzięki!
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 109 gości

cron