Nie wiem co robić ....... To wszystko już nie ma sensu. Jestem przekonana, że nigdy nie będzie lepiej, że nic się nie zmieni. Codziennie modle się o śmierć .... i ciągle się budzę rano.Dlaczego, przecież jestem nic nie warta. Niszczę mojego męża i moje małżeństwo. Jest młody, powinien być szczęśliwy, dobrze się bawić, mieć sukcesy w pracy.... a przezemnie wszystko mu się wali. Zawala pracę, ma kłopoty z przełożonymi. A gdy przychodzi do domu widzi jak ja płaczę, leżę i nic nie robię. I dotego go oskarżam, że jego praca jest ważniejsza odemnie. Znów Go wysyłają na pare dni na kurs. A ja tego nie przeżyję ........ raczej bym chciała nie przeżyć. Znowu będę siedzieć sama w domu i czekać.
Nie mam siły.
Co chwila mam zmieniane leki bo nie pomagają mi. Nie wiem czy to normalne, że co dwa tygodnie biorę inne tabletki.
Tak bardzo chciała bym żyć normalnie, uśmiechać się i być szczęśliwą. A ja wszystko niszczę. Nie kończę studjów, nie pracuję, nie zajmuję się domem, nie mamy dzieci ..... wegetuję........ Nie umiem tego zmienić. Nie mam sił. Głowa mnie boli .........