...a może wypowiemy małą wojne?

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 19 paź 2009, o 19:20

ja nie odebralam slow biscuit jako chlodne
tez uwazam ze posiadanie kogos nie jest wcale zaleta
a bycie czyjas wlasnoscia uwazam za lekko ponizajace

hm... mysle nad ta idea "wlasnosci'.....

twoja postawa teniu jest dla mnie obca
cvbnm
 

Postprzez Abssinth » 19 paź 2009, o 19:58

traktowaniu czlowieka jako wlasnosci mowie stanowcze NIE.

ludzi moze wiele laczyc....ale to nie sa i nie maja byc lancuchy...

zgadzam sie z biscuitka totalnie
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tenia554 » 19 paź 2009, o 20:10

To zupełnie nie chodzi o własność.Takie traktowanie ludzi to cecha charakteru,a nie sposób na związek.Gdybym miała planować większe kredyty,czy dalsze plany,a myślała,że mój mąż jest niczyj i może robić co zechce i z kim zechce to brr,ale nie osiągnęłabym niczego.Wspólne plany,zobowiązują również do wyrzeczeń.Patrzenie w tym samym kierunku i dążenie do wspólnych celów uzależnia nas od siebie.Natomiast zachowanie naszej wolności w stosunku do partnera jest sprawą umowną między dwojgiem ludzi.I może być różna w różnych związkach.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez biscuit » 19 paź 2009, o 20:10

teniu, ja powiem więcej

twierdzenie, że człowiek jest "czyjś" kojarzy mi się z uprzedmiotowieniem go

takowe myślenie o drugim, jako o "naszym" to w sumie pryszcz
faktyczne traktowania drugiej osoby w ten sposób, jako przynależnej do nas, może już byc bardziej niebezpieczne, w krańcowej formie może prowadzić do przemocy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez tenia554 » 19 paź 2009, o 20:17

Uważam,że modne słowo wolność przybrało niebezpieczne granice.Nie jest nikomu potrzebne gdzie jest miłość,szacunek i oddanie partnerów.Mało tego uważam,że wolność jest zaprzeczeniem miłości.Właśnie bycie ze sobą,dotyk i zaufanie oraz poleganie na sobie jest najwyższą formą miłości.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez sikorkaa » 19 paź 2009, o 20:24

jestem tego zdania co tenia w kwestii przynaleznosci. oczywiscie ze badac z kims jestem 'czyjas' ale nie na zasadzie uprzedmiotowienia czy nakazania, a z wlasnej nieprzymuszonej woli. to nie zamyka mi jednoczesnie drzwi do swojej wlasnej prywatnosci, tajemnic czy przestrzeni. przynaleznosc to rowniez wylacznosc. jestem z kims i tylko z tym kims, a jest tak bo tego chce. sama sobie nakladam ten 'kaganiec' ale w pozytywnym sensie - moge miec kazdego, kazdy moze miec mnie ale nie chce by tak bylo bo zwyczajnie jestem w zwiazku i decyduje sie na takie ograniczenia. zyskuje znacznie wiecej dzieki temu - szczesliwy i udany zwiazek.

co do jednego tylko teniu mam odmienne zdanie, otoz dla mnie wolnosc to synonim milosci ale w przypadku rozstan. kiedy juz nie chcesz ze mna byc to ja nie bede Cie zatrzymywac, chce bys byl/a szczesliwy/a, nawet jesli bez mojego udzialu.
sikorkaa
 

Postprzez biscuit » 19 paź 2009, o 20:30

jest też słowo wierność, co wg mnie oznacza własnie bycie z kimś z własnej nieprzymuszonej woli

no ale wierność to wybór

wierność wychodzi od "ja" - ja jestem wierny

dopiero potem jest "komu" - Tobie

w odróżnieniu od "jestem Twój"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 19 paź 2009, o 20:31

moj

ulubiony kubeczek, moj kochany kotek, moj ukochany synus, moja coreczka, moj facet....
ma konotacje mile. moje jest tutaj to, czym sie opiekuje, o co sie troszcze
co kocham, czemu daje....


nasz

wspolny cel, (wspolny, czyli "w jakims miejscu taki sam dla nasz obojga") i odpowiedzialnosc (altruizm, wspolczucie, dostrzeganie korzysci z wspolpracy i podporzadkowania w celu osiagniecia czegos ...)
nasz czyli moje-twoje sie gdzies dubluje, mamy to wspolne. oboje "tego" chcemy.
czyli, realizuje swoje "chce" ale to jednoczesnie takze jest "jego chce".


wlasnosc - to przedmiot, cos co posiadam, zdobylem/am, co buduje moje poczucie sily, (im wiecej mam, tym jestem "lepszy", bezpieczniejszy), cos co MAM.
im wiecej MAM tym wiecej czuje wladzy. MAM - to wladza. mam to, co dostaje, albo zdobywam. jesli "mam" prowadzi do zawlaszczania, zawisci, (nie moge stracic!), walki, chowania, kontrolowania, sprawdzania, nadzorowania... konczy sie 'wspolne".... jest juz niewola.

jesli "moj" ma byc wolny, to jak?
cvbnm
 

Postprzez sikorkaa » 19 paź 2009, o 20:42

---------- 20:40 19.10.2009 ----------

cvbnm napisał(a):jesli "moj" ma byc wolny, to jak?

ano tak, ze kochajac SWOJEGO mezczyzne jednoczesnie daje mu wolnosc wyboru - chcesz byc ze mna to badz, nie chcesz to nie badz.

---------- 20:42 ----------

cvbnm napisał(a):im wiecej MAM tym wiecej czuje wladzy. MAM - to wladza. mam to, co dostaje, albo zdobywam. jesli "mam" prowadzi do zawlaszczania, zawisci, (nie moge stracic!), walki, chowania, kontrolowania, sprawdzania, nadzorowania... konczy sie 'wspolne".... jest juz niewola.

nie musi tak byc z tego wzgledu ze mowa o ZYWYM czlowieku a nie o kubeczku, kwiatuszku, poduszce, z ktorymi nie musze sie liczyc i pytac o zdanie, robie z nimi to co chce i moge je uprzedmiotowic bo wlasciwie to sa przedmioty i do tego sluza. drugi czlowiek to juz zywa istota ktora mysli i czuje, wiec jej (jako zdrowa osoba) nie uprzedmiatawiam.
sikorkaa
 

Postprzez biscuit » 19 paź 2009, o 20:51

usankcjonowana prawnie możliwość decydowania o czyimś życiu i śmierci -
kara śmierci

matka czy ojciec zabraniający przetoczenia dziecku krwi ze względów ideologicznych (na przykład świadek jehowy) - możliwość uzyskania nakazu sądowego

łamanie praw dziecka - pozbawienie praw rodzicielskich

usankcjonowana prawnie możliwość decydowania o swoim życiu - prawo do eutanazji
nawet swoi zbytnio nie jesteśmy, bo oficjalnie nie mamy prawa się zabić...

ale mam skojarzenia :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez tenia554 » 19 paź 2009, o 20:52

Muszę przyznać,że dla mnie miłość jest prostsza.I nie oznacza przymusu,ograniczeń,ani braku wolności.Poprostu jest,dbam o nią i nie chcę się z nikim nią dzielić.Wyznaczam swoje granice i przyjmuję granice partnera.I albo jest nam dobrze,albo nie.Uważam,że można zmuszać partnera,aby był z nami jeśli tego nie chce,ale jeśli chce to musi być lojalny.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez sikorkaa » 19 paź 2009, o 20:57

wolnosc jednego czlowieka konczy sie tam gdzie zaczyna sie prawo drugiego wiec Twoje przyklady biscuit nie sa zbyt wlasciwe bo tym ludziom (z przykladow) odbiera sie wolnosc w ramach szanowania cudzych praw.
sikorkaa
 

Postprzez biscuit » 19 paź 2009, o 21:04

próbowałam się zastanowić nad kwestią czy człowek może być mój

wybrałam zamiast faceta przykład dziecka, niemowlęcia urodzonego z mojego ciała, które jeszcze przed miesiącem było częścią mnie samej

nad dzieckiem sprawuję prawa rodzicielskie

ale moje też nie jest, jeśli zacznę je zaniedbywać lub krzywdzić, zostanie mi odebrane

nawet nad zwierzętami nie można się znęcać, jest ustawa zabraniająca, jest to karalne

a wszystkie MOJE kubki i talerze mogę sobie porozbijać już teraz, jeśli chcę
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez sikorkaa » 19 paź 2009, o 21:08

no sory, ale chyba widzisz roznice miedzy dzieckiem, zwierzeciem a kubeczkiem? i czujesz zasadnosc ograniczen w krzywdzeniu ich?
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 19 paź 2009, o 21:13

lojalnosc i wyznaczanie granic to mi sie kojarzy z firma nie z miloscia, i to wlasnie z czyms zimnym, relacja silowa.
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 348 gości

cron