przez cari » 6 wrz 2007, o 11:06
chyba mam jakis problem ze sobą, mój ukochany chłopak wyjechał do londynu, co prawda na miesiąc, ale nie myslałam ze tak to mnie tak odmieni, i ze bede sie z tym tak źle czuła. przez pierwsze dni gdy dzwonił, za kazdym razem opowiadał jak to fantastycznie jest w tym nowym miejscu, nie tesknił, przynajmniej ja to tak odbierałam. jak miałam sie czuć, kiedy to ja pisąłma mu smsy ze tesknie ze czekam, słałam listy....a on? nic, tak naprawde to chyab on powinnien pisac pierwszy, to on wyjechał i mnie zostawił, po paru tygodniach dzwoniąc pisał mi ze jest sam, jest mu smutno, ze teskni ze juz mu nie pisze miłych smsków...ale ja postawnoiałam pokazac mu jak sie czuje gdy on robił ja ja teraz...czyli nie pisząc nic co mogłoby mu sprawic przyjemnosc, najmniejsze słowa...a teraz....nie umiem sie cieszyc jego wyjazdem(pojechał na kurs jezykowy)boje sie co bedzie jak wróci_ bedzie opowiadał, a ja tego niezniose, mozez zazdrosci....nie wiem, nie umiem wytłumaczyc o co mi chodzi.....nie mam komu sie zwierzyc, bo przestałam wierzyc w przyjaźn gydyż kazdy"przyjaciel" odwrócił sie pleami....nie wiem z czego to wynika ze czuje sie jak zbity pies....