Jestem za granicą od roku i 4 miesięcy. Wyjechała tylko, aby zarobić. Pracuję ponad rok w jednej firmie. Zaczynałam od zera. Od poniedziałku zaczynam drugie szkolenie na następny awanas. Żadne kierownicze stanowisko, ale zawsze szebelek wyżej. Z tego rodzice się cieszą. Od ok. 8 miesięcy jestem w zwiąku z irlanczykiem. Jestem szcześliwa. Kocham i jestem kochana. Rodzice nie chcą słyszeć, że zamierzam tutaj zostać. Chcę sobie życie ułozyć z B. Gdy tylko wspomne rodzicą o tym słyszę:"tak to nie tylko zmiana miejsca pobytu to też religia a tam przecież są od dawna przepychanki na tle religijnym (mimo, że rodzice wiedzą, że jesteśmy tego samego wyznania) .Jeżeli to chłopak ma być odskocznią na zawiedzioną miłość i rozwiązaniem na całe życie to jest do przemyślenia Pozostaniesz tam sama z założoną rodziną, on ma bliskich a ty nie....odwróciłaś podjęte decyzje". Poznałam rodzinę mojego chłopaka. Mój chłopak chce poznać moją najblizszą rodzinę więc listopadzie lecimy do Polski. W tym momencie się cieszę, że mó chłopak zbyt dużo nie rozumie po polsku, bo znając moich rodziców będą chcieli mi wybić to z głowy (pozostanie za granicą).
Tłumaczę, że jestem szcześliwa, że go kocham i jest miłość odzwajemniona, ale do nich do nie dociera.
Chcemy zamieszkać od stycznia razem. Rodzicą chce o tym powiedzieć po fakcie dokonanym.
Jak wspomniałam rodzicą, że chcę iśc na studia to usłyszłam,że jestem za stara i lepiej studiowac jak się mieszka z rodzicami, a najlepiej to żebym wróciła i jakis biznes otworzyła.
Wiem, że rodzice mają wpływ na mnie.
Czym mam wogóle mówić swoim rodzicą o planach na przyszłość czy poprostu mówić po?