Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 8 mar 2009, o 00:45

Evunia napisał(a):Jeśli mam żal to zaczyna byc to żal do mnie samej, że tak długo pozwalałam na takie niszczenie mojej osoby, moich emocji.

I co z tą wiedzą chcesz zrobić, Evuś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 15 mar 2009, o 11:01

kurcze!!!! wysyłam pw i nie ma w wysłanych tylko do wysłania więc nie dochodzą ale nie wiem czemu!!!
Evunia...chciałam Ci wysłać prywatną wiadomość. więc wybacz że piszę tu bo nie wiem czy doszło pw czy nie.
mam prośbę - napisz mi więcej o borderline. wszystko co wiesz z doświadczenia. o objawach i w ogóle. proszę:*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 15 mar 2009, o 11:13

Zagubiona, w tym wątku jest gdzieś link do strony z borderline, poszukaj, chyba podała go Pytająca... o ile pamiętam.

Hej Evuś, co tam u Ciebie? Pozdrawiam mocno;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 15 mar 2009, o 11:40

oki oki...to było pod chwilą. ja się naczytałam dużo o tych chorobach :) chciałam coś wiedzieć z doświadczenia innych :) ale założe gdzieś nowy wątek poświęcony tym chorobom może ktoś będzie kto słyszał, choruje czy coś :) przepraszam za zamieszanie:*

właśnie evunia..jak tam?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nieufajaca » 7 kwi 2009, o 21:45

---------- 20:36 07.04.2009 ----------

OJ BARDZO MI PRZYKRO;ZE MUSISZ SIE TAK MECZYC'a jakby tak powalczyc jego bronia???
jakby tak tez sie obrazic i pomilczec?
NIE WIEM;ALE JA WALCZYLABYM JEGO BRONIA
moj facet tez czasem daje mi takie milczenie za kare ale jest przy mnie
kiedys latalam za nim ,nie rozumialam dlaczego sie do mnie nie odzywa,bolalo mnie to-potrafil tak 2 dni,ale bardzo szybko nauczylam sie tego samego
jak on przegina to ja odwracam sie na piecie i udaje ze go nie ma ale podwujnie-do 4 dni nawet
i wiecie co?
jego dni milczenia zniknely
kto miéczem wojuje ten od miecza ginie
a kazdy z nas ma jakis tam syndrom bo w dzisiejszym swiecie nie ma ludzi z tak do konca zdrowa psychika
kazdy cos ma-ja mam DAA ale nie znaczy to ze mam tym krzywdzic innych-walcze z tym sama i swietnie mi idzie

a facetowi twojemu napisalabym
KOCHANIE-MASZ 7 dni czasu aby wyjasnic mi o co chodzi
dlaczego 7?bo to liczba Boska-
jezeli do 7 dni sie nie odezwiesz to oznacza to dla mnie Koniec

tak bym zrobila-dalabym mu szanse 7 dni ale ani sekundy dluzej

ale kazdy jest inny
nie warto cierpiec z milosci
nie po to zyjemy
zycie mamy jedno

zycze sily moja droga :wink:

---------- 20:42 ----------

sorry-odpisalam na post z pierwszej strony watku-nie umiem sie jeszcze dobrze obslugiwac tu na forum i dopiero po wyslaniu zauwazylam ze jest jeszcze 6 stron do przeczytania

ide czytac
do potem

---------- 21:45 ----------

przeczytalam wszytko i powiem ci tak prosto z serca
OLEJ GO
ON CIE ZABIJA PSYCHICZNIE
dla niego dobraby byla jakas masochistka psychiczna-a ty nia nie jestes
Olej tego drania-to nie twoja wina
ty dalas z siebie 11 lat zycia
ile jeszcze musisz stracic aby zrozumiec ze ciebie nie ma?
OBUDZ SIE
zacznij szukac siebie-bo on cie tak pogubil ze nie wiesz ze milosc to szczescie nie cierpienie
niekt nie narodzil sie po to aby cierpiec
nie warto
Bog nie lubi masochistow-moze to ci pomoze jezeli jestes wierzaca

nie warto
masz dziecko-tu warto

a jego rzuc w diably
nie ty masz za niego odpowiedzialnosc tylko on sam bo jest dorosly
to on musi sie zmienic
a jak nie chce to jego problem
JESTEM Z TOBA
BADZ SILNA
nieufajaca
 
Posty: 76
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 03:07
Lokalizacja: gdansk

Postprzez ewka » 7 kwi 2009, o 22:07

A gdzie nasza Evuś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 15 paź 2009, o 11:49

Pamiętacie mnie jeszcze?
Dawno mnie nie było, oj dawno.
Postanowiłam troszeczkę napisać co się działo przez te m-ce w moim życiu.
A więc właściwie nic się nie zmieniło, ciagle mam serwowaną huśtaweczkę nastrojów przez mojego partnera. Tak jak przedtem bywały dni szczęśliwości wielkiej jak i rozpaczy - tylko na szczęście ta moja rozpacz nie jest już tak silna, jak kiedyś.
Teraz daję sobie rade, żyję po prostu.
Mój jeszcze nie wrócił z zagranicy, nadal widujemy się co 3-4 m-ce i jak zawsze przed naszym spotkaniu lub zaraz po - on obraża się o nic i nie odyzwa - teraz już np. mija 5 tydzień jak zamilkł. Zresztą znowu napisał mi, że mnie zostawia i dziękuje Bogu, że nie ma ze mną dziecka, o które tak strasznie zabiegał. Niby to szczęście dla niego i dla nienarodzonego dziecka, bo mieć taką matke puszczalską i kłamliwą byłoby strasznym błędem.
Wiecie, że ja nawet nie pamiętam o co on poprzednimi czasami się nie odzywał? Teraz zamilkł, bo byłam na szkoleniu finansowym i nie zdążyłam odebrać telefonu - czyli logiczne, że z frajerem w pokoju się pieprzyłam. Wyzwisk było nie miara, ale w końcu wyłaczyłam telefon i był spokój.
Potem napisał mi maila, że mam ultimatum: albo wybieram jego, staję się prawdziwą kobietą i matką albo wybieram firmowe kurestwo i pijaństwo.
Nie odzywam się, bo po co, dobrze mi jest teraz. Cisza, spokój, nie musze uważać na to co mówię, co zrobię itd.
Jak się domyslacie, był na przełomie sierpnia i września w Polsce. Wyjechaliśmy nad morze, nad jeziora, całe 3 tyg w rozjazdach i niby pięknie, niby mnie kocha, obsypywał prezentami, ale czułam się dziwnie, jakby zaszczuta.
Wiecie co, czyułam, że nie byłam sobą, nie mogłam się wyluzować, bo ciągle musiałąm uważać co robię. Np. leżymy na plaży, on mówi, zrób mi pare zdjęć jak się kąpię i wychodzę z morza. No to porobiłam z 8 zdjęć. Wieczorem oglądamy co na aparacie jest, ja się patrzę, a on porobił mi z 20 zdjęć, o których nie wiedziałam i on wtedy do mnie z wyrzutem - widzisz, od razu widać kto kogo kocha bardziej, ty tylko dupę opalałaś, a ja ciągle myślałem, jak mojemu kochaniu fajnych ujęć porobię.
Gdzies szliśmy, to musiałam uważać, by mu drogi nie zachodzić, bo zaraz głośny wrzask na ulicy na mnie, że co kurwa, jak chodzisz! itd
Nie odzywa się 5 tydzien, nie chcę by się odzywał, zresztą zerwał ze mną. Już nie zamartwiam się tym tak bardzo, chodze do kina ze znajomymi, do koleżanek, cieszę się.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Sanna » 15 paź 2009, o 12:03

Evo, mam nadzieję że w tym stanie pozostaniesz , uodpornisz się na tego czlowieka zupełnie i poznasz kogoś zdolnego do zrównoważonej miłości.
Szkoda mi twojego partnera , bo musi cierpieć strasznie sam z sobą, ale Ty mu nie pomożesz.
Myśl o sobie, dbaj o siebie, bądź szczęśliwa!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Evunia » 15 paź 2009, o 12:59

Sanna
wiem, że on cierpi, ale ja również.
Ja już zatracałam swój instynkt jak on był przy mnie. Ogólnie jestem bardzo wesołym człowiekiem, zawsze wszędzie mnie pełno, ludzie ogólnie lubią przebywać w moim towarzystwie, bo jak mówią, że jak przychodze, to od razu słońce świeci. A przy moim jestem inna, cichsza, nie czuje się wyluzowana.
Oczywiście brak mi go, ale nie aż tak bardzo - i to jest dla mnie już dziwne, bo kiedyś szalałabym strasznie.
Wiecie czego nie moge najbardziej znieść? Jego wyzwisk, są tak wulgarne, że jak się odezwie to mi gula w gardle staje, a w oczach łzy. Te jego oskarżenia o nic, wymyślanie różnych historii czego to nie zrobiłam, czy zrobiłam.
Wiem jedno, że nie mogę mu mówić dużo różnych rzeczy, bo wykorzysta to później przeciwko mnie.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Sanna » 15 paź 2009, o 13:05

Rozumiem, to wlaśnie miałam na myśli pisząc, że Ty go nie uratujesz, a powinnać myśleć o sobie. Można starać się kogoś zrozumieć, czyjąś chorobę, ale jeśli przebywanie z tą osobą powoduje niszczenie Ciebie - to trzeba uciekać i siebie chronić! To nie wstyd zawrócić z obranej drogi, jeśli przekonałaś się że to droga donikąd.

A to że brak Ci go coraz mniej - to wg mnie oznaka zdrowienia, dochodzenia do równowagi psychicznej, odzyskiwania siebie. Może to że wyjechał, że go z Tobą nie ma, to szczęśliwe zrządzenie losu? Bo pozwoliło Ci odzyskać jasność widzenia?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez alutka_87 » 15 paź 2009, o 17:36

Wiesz Ewuniu, czytając o Twoim związku przypomniał mi się mój własny... Rozumiem co czujesz, sama przeżyłam to... w jednej chwili pięknie, cudownie, kochał mnie najbardziej na świecie w drugiej wyzwiska, wielka awantura bo ja go mam za nic, nie kocham... Pod koniec związku pilnowałam się na każdym kroku byle nie palnąć coś głupiego, uwzględniać go zawsze w planach, uprzedzać o moich wyjściach.... Ale co z tego jak przychodził moment gdy dostawał "ataku" i twierdził, że to koniec, obrażał się za nic albo robił awantury o naprawdę drobiazg... I co z tego, że bolało, że płakałam przez niego, że mnie tak bardzo ranił i obrażał jak na drugi dzień wystarczyło, że się uśmiechnął i ja się śmiałam... On przepraszasz, twierdził, że naprawdę nie chciał, ja wybaczałam, wiedząc, że w chwilach "ataku" on nie jest sobą, że rodzina go skrzywdziła (był DDA) ... Byłam przy nim albo w niebie albo w piekle, nic pomiędzy. Trudno jest zerwać z kimś z kim ma się tak cudowne wspomnienia, nawet mając przed oczami te złe. Tym bardziej, że ja np przez związek utraciłam wiele znajomości, zamknęłam się na świat...

Da się wyjść z takiego związku - u mnie niestety przez rok po zerwaniu były 4 powroty po 3 cudowne wspaniałe tygodnie...po których to on mnie zostawiał. Od kilku miesięcy jest spokój i już się nie zapowiada na nic....

W pewnym momencie trzeba sobie postawić pytanie czy my naprawdę nie zasługujemy na szacunek? czy te kilka wspaniałych chwil jest wartych takich poświęceń? Dopiero po czasie dociera do nas jak bardzo był toksyczny związek. Ile utraciło się w nim energii życiowej, ile straciło zdrowia.... Widzisz, sama utraciłaś je skoro chodziłaś do psychologa...

Ale z drugiej strony.... czyż miłość nie jest najważniejszym uczuciem w życiu?

Trzymaj się i zrób jak uważasz bylebyś była z tym szczęśliwa i spokojna:*
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez ewka » 15 paź 2009, o 18:43

Strasznie trudny gość... rozumiem, jak wiele trzeba "przyjąć na klatę" i jakie to trudne.

Evunia napisał(a):Nie odzywa się 5 tydzien, nie chcę by się odzywał, zresztą zerwał ze mną. Już nie zamartwiam się tym tak bardzo, chodze do kina ze znajomymi, do koleżanek, cieszę się.

To tak, jakbyś się uwalniała. A co będzie, gdy zadzwoni?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 15 paź 2009, o 20:41

Tak, powoli sie uwalniam, ale jest ciągle trudno, bo są te piekne wspomnienia. Tylko, że tych złych jest o wiele więcej i to one zaczynają przeważac w mojej głowie.
Tak czasami najdzie mnie ta dobra mysl, jakies piekne wydarzenie, ale zaraz sobie przypominam, że za chwilę było coś złego, coś, gdzie czułam sie jak zbity pies.
Jakis czas temu kupiłam piękne mieszkanie, ale dopiero niedawno, jak on był, zamówiłam firany. Pewnego dnia wróciłam z pracy i firma od wystroju mieszkań zawiesiła juz je i tak pieknie wyglądały, że weszłam do domu i zaniemówiłam z wrażenia. Mój też się bardzo cieszył, a wiecie, że za 2 tygodnie w "liście pożegnalnym" mi to wypomniał. Pisał, że nie jestem już tą kobietą, którą pokochał, bo ja po powrocie z kurews... pracy, zamiast cieszyć się jego widokiem, zachwycałam sie firanami, a to świadczy o tym jak cholernie oziębła jestem i go mam za nic, zero szacunku do jego osoby. Dlatego też m.in nie chce z kims takim sie wiązać już więcej.

Ewka, pytasz się co zrobie, jak zadzwoni. Dzwonił 2 tyg temu (chociaż zarzekał się, że nigdy go już w zyciu nie usłyszę), Spytał się co słychać, odpowiedziałam, że nic. A on wtedy, że że jaki jest mój wybór on czy praca. Powiedziałam mu tylko, żeby przestał w końcu szantażować mnie i spojrzał w głąb siebie i przypomniał sobie jaka ja naprawde jestem. Usłyszałam, że widocznie ta rozmowa nie ma sensu. Czekał, jak coś odpowiem, nic nie mówiłam, poczekał chwilę i się wyłaczył. Byłam spokojna, opanowana, nie wydzwaniałam, nie płakałam. Jakby to się działo gdzieś obok mnie.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 15 paź 2009, o 20:46

gratulacje Evunia :)

czas calkowitej wolnosci sie zbliza :)

xxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Evunia » 15 paź 2009, o 21:11

Abssinth, tez sobie gratuluję, ale na taki stan pracowałam ponad 11 lat. szok, ale lepiej teraz niż nigdy. Nie wiem, czy uda mi sie uwolnic z tego związku, moje przyjaciółki wątpia, że on ot tak mnie zostawi, bo za wielka miłość to była, za dużo mi zawdzięczał, za dużo wspomnień, powiązań i przede wszystkim ma tylko mnie (kiedys chyba pisałam, że wszyscy się od niego odwrócili, matka - która go wydziedziczyła, a nota bene otaczała go przedtem nadopiekuńczością, ojciec - który autentycznie chciał go zabic - nawet w więzieniu za to siedział), jego znajomi (bo borderowi ciężko utrzymac jakiekolwiek związki, wystarczy lekkie potknięcie kogoś, od razu border skresla go ze swego życia).
Mam tylko nadzieję, że uda mi się to przejść, że w końcu się uwolnię.

Dziękuje Wam tu wszystkim za wsparcie, bo ono naprawde dużo mi daje, Jesteście obiektywni, różne stanowiska swoje opisujecie i dzięki temu patrze na mój związek z różnych perspektyw). Bardzo mi to pomaga.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 60 gości