Moi rodzice ... i ja

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Moi rodzice ... i ja

Postprzez Ladybird » 13 paź 2009, o 10:39

Moja wczorajsza wizyta u rodzicow , jak zwykle ostatnio nie nalezala do milych .Powiem nawet do dzis nie moge dojśc do siebie.
Zacznę od początku i postaram sie skrotowo opisac ,co mnie boli.
Kiedys wspominalam juz na forum ,jak rodzice przyjeli mnie po powrocie z zagranicy.
Nie jest to odosobniony przypadek. Jestem jedynaczką, rodzicom powodzi się od lat bardzo dobrze.
Ja dokonczylam organizowanie swojego biznesu , z powodzeniem ,wybudowalam cos piękbego ,zainwestowalam w reklamę i czekam na klientow.
Mam juz pierwsze zamowienia, ale dopiero na przyszly rok, bo taka juz specyfika tej dzialalnosci. Nastal więc trudny okres dla mnie, tym bardziej ,ze musze splacac niemaly kredyt ,ktory wzielam na uruchomienie mojej dzialalnosci .
Pomaga mi teraz moj ojciec ,ale w zwiazku z tym uwaza ,ze moze sobie pozwolic na wszystko wzgledem mnie. Czasem wrecz psychicznie wyzywa sie namnie, co zreszta wlasnie zdazylo sie wczoraj.
Dal mi pensje na obecny miesiac, ale walnal kilka kazan ,bo np. wyjechalam na weekend do mojego partnera, a moja corcia poczula sie zle w poniedzialek ( przeziebienie i kaszel ) i zadzwonila do dziadkow robiac przedstawienie, jaka to ona chora. Uwielbia to i robi to dobrze , a rodzice lykneli to natychmiast wymawiajac mi brak odpowiedzialnosci ( corka ma prawie 20 lat, druga dobiega do 18 ,a ja SOBIE wyjezdzam ,zamiast zajmowac sie dziecmi. Poznalam w koncu kogos wartosciowego i nie widze radosci rodzicow, ONI MI TO WYPOMINAJA.
Ojciec nawet nie przyjechal zobaczyc ,co zbudowalam i jak to jest piekne.
Nigdy mnie nie pochwali ,tylko traktuje mnie jak nieodpowiedzialna mala dziewczynke i glupia blondynke. Zadnej racjonalnej rozmowy ,jak rozwiazac te sytuacje, znalezc wyjscie, tylko ultimatum " to ostatni miesiac pomocy " ,zadnego wsparcia psychicznego .pomocy w znalezieniu jakiegos wyjscia. Wszystkie decyzje podejmuje sama, nie zawsze wiec musza byc dobre.
Masz isc do pracy ,ale ,kurcze przeciez ta firma to moje praca i troje dzieci ,ktore tez musze wozic do szkoly i na zajecia ,bo mieszkam na zadupiu . Musze prowadzic dom, pomagac w lekcjach ,no i szukac klentow, zajmowac sie nowa firma. Przyjmowac klientow, rozmawiac,. Ledwo juz teraz sie wyrabiam, zreszta kto mnie przyjmie i gdzie...
Wczoraj ojciec byl zimny jak biegun polnocny ,dal mi kase, mowiac ze ostatni raz ,wypominajac mi nieodpowiedzialnosc ,a mama powiedziala, ze mam sie uciszyc ,bo ona oglada SEdzie Wesolowska. Wstalam i wyszlaam ,plakalam potem dlugo , dobrze ,ze mam wsparcie w moim partnerze, ze mialam komu sie zwierzyc, .ze nie jestem juz sama.

Zawsze tak bylo ,nigdy nie czulam akceptacji ,nigdy mnie nikt nie chwalil.
Czulam sie jak czarna owca, a przeciez sama sobie radze z trojgiem dzieci . A oni... rodzice...
Ojciec powiedzial wczoraj ,ze po co prosze mame o zwiezienie wnuczki do lekarza, co ja sobie mysle.. Bo moja mama pewnie ja zawiezie, bo jest odpowiedzialna ,w przeciwienstwie do mnie. ) Bylam rano w podrozy)
Jak to mozna zmieniac fakty i rzeczywistosc.
Jak urodzilam druga corke, wymagala hospitalizacji. Poniewaz rodzilam w klinice porodu naturalnego ,nie moglam zostac w szpitalu z nia. Zalecono karmienie piersia. Jezdzilam do niej , do szpitala od 3 dnia po porodzie ( stracilam litr krwi w czasie porodu ) ,5 razy na dobe, wchodzac tylez razy do mieszkania na 4 pietrze bez windy i prowadzac malucha. Moj maz siedzial z drugim 2 letnim dzieckiem, a rodzice... Mam robila nam obiad ,ale .. musialam sama go od nich odebrac , c iemno mi sie robilo przed oczami , ale przez to corka szybko wyplukala bilirubine i obeszlo sie bez przetaczania krwi.
Nie komentuje tego , aha jeszcze tylko ciagle sie pytali ,kiedy w koncu zabiore corke do domu ,bo oni chca jechac do Grecji...Czy to nie tak powinno byc ,ze mąż powinien mnie wozic ,a moja mama siedziec z wnuczka...
Od wczoraj chodzi mi po glowie, czy nie wyslac maila do ojcai napisac mu jak sie czuje w tym wszyskim ...
Czy to ma sens? Czy moze milczec?
Wlasciwie, to nawet nie wiem jak poradze sobie przez trudne miesiace... pewnie przyjdzie mi to sprzedac, dalam ogloszenia na wszelki wypadek.
C hodzi mi to po glowie, najchetniej to wyjechalabym stad, odseparowala sie od rodzicow, oni i tak mnie nie chca...
Nie odwiedzaja nas praktzczynie wcale, szczegolnie ojciec ,to po co to wsyzstko.Aby tylko sluchac ,jaka to jestem zla, niemadra, a moje decyzje to juz tragedia...
Prosze o opinie .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 11:15

ja bym napisala list
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 11:18

Ja też napisałabym.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 13 paź 2009, o 11:25

Ale w jakiej formie? Juz kiedys probowalam, napislam jak sie czuje ,zadnych pretensji . Zreszta tak mi kiedys radzil psycholog, abym umiala mowic ,czego oczekuje od nich od dzieci , od partnera.
Nauczylam sie .ale oni i tak to odbieraja jako pretensje ., mowiac ze dzieci to zawsze sa niezadowolone z rodzicow. Oni nie widza swoich blędow.
Jak do nich dotrzec. przeciez mnie krzywdza tym od dziecinstwa.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 11:44

Ja napisałabym tak, jakby to była część pamiętnika... moje odczucia, wrażenia, myśli.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Lelula » 13 paź 2009, o 12:03

a ja bym nie pisala wogole. slowo pisane mozna zrozumiec bardzo, bardzo różnie...

przemysl wogole, czy taki list do ojca jest potrzebny.

Jesli jest potrzebny TOBIE to napisz, schowaj do szuflady, zaciśnij pośladki i wytrwaj do pierwszego zamówienia. Pod żadnym pozorem nie wysyłaj, bo mogą z tego wyskoczyć niezłe kwiatki

wątpię, że człowiek, który ma złe relacje z Tobą od długich lat usiądzie przed latopem, przeczyta list od Ciebie- twoją spowiedź- zrozumie wszystko, rozpłacze się i bedziecie żyli długo i szczęśliwie...

życie to nie film niestety
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez Ladybird » 13 paź 2009, o 17:05

Nie dam rady bez jego dalszej pomocy, niestety . Mam zamowienia, ale dopiero na wiosne . Wczesniej sie nie da, taki biznes.
Nie wytrwam bez kasy do wiosny, niestety. Tak wyszlo ,bo budowa sie przesunela, koszty wyszly wieksze , a juz nie oplacalo sie przerywac. Moze gdybym nie byla sama z decyzjami ,byloby inaczej.
Nie chcial mi pomoc ,poradzic, mimo ,ze zna sie na wielu sprawach , wiec musialam sama metoda prob i bledow. Jestem co prawda dumna z tego ,ale niestety na samym koncu ,kiedy wszystko juz gotowe ,moze sie wszystko posypac.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 19:07

Jednym słowem - masz ochotę im wygarnąć, ale do wiosny jesteś od nich zależna, tak? Dobrze rozumiem? Wygarnąć więc nie możesz, bo się obrażą i nie będzie pomocy. Tak?

A jest możliwe zawarcie z ojcem biznesowego układu? Jak obcy z obcym? Daje kasę, którą mu potem oddasz? Do wiosny to dobre pół roku... a może gdzieś się zatrudnić do tego czasu?

No sama nie wiem...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 311 gości

cron