Moja wczorajsza wizyta u rodzicow , jak zwykle ostatnio nie nalezala do milych .Powiem nawet do dzis nie moge dojśc do siebie.
Zacznę od początku i postaram sie skrotowo opisac ,co mnie boli.
Kiedys wspominalam juz na forum ,jak rodzice przyjeli mnie po powrocie z zagranicy.
Nie jest to odosobniony przypadek. Jestem jedynaczką, rodzicom powodzi się od lat bardzo dobrze.
Ja dokonczylam organizowanie swojego biznesu , z powodzeniem ,wybudowalam cos piękbego ,zainwestowalam w reklamę i czekam na klientow.
Mam juz pierwsze zamowienia, ale dopiero na przyszly rok, bo taka juz specyfika tej dzialalnosci. Nastal więc trudny okres dla mnie, tym bardziej ,ze musze splacac niemaly kredyt ,ktory wzielam na uruchomienie mojej dzialalnosci .
Pomaga mi teraz moj ojciec ,ale w zwiazku z tym uwaza ,ze moze sobie pozwolic na wszystko wzgledem mnie. Czasem wrecz psychicznie wyzywa sie namnie, co zreszta wlasnie zdazylo sie wczoraj.
Dal mi pensje na obecny miesiac, ale walnal kilka kazan ,bo np. wyjechalam na weekend do mojego partnera, a moja corcia poczula sie zle w poniedzialek ( przeziebienie i kaszel ) i zadzwonila do dziadkow robiac przedstawienie, jaka to ona chora. Uwielbia to i robi to dobrze , a rodzice lykneli to natychmiast wymawiajac mi brak odpowiedzialnosci ( corka ma prawie 20 lat, druga dobiega do 18 ,a ja SOBIE wyjezdzam ,zamiast zajmowac sie dziecmi. Poznalam w koncu kogos wartosciowego i nie widze radosci rodzicow, ONI MI TO WYPOMINAJA.
Ojciec nawet nie przyjechal zobaczyc ,co zbudowalam i jak to jest piekne.
Nigdy mnie nie pochwali ,tylko traktuje mnie jak nieodpowiedzialna mala dziewczynke i glupia blondynke. Zadnej racjonalnej rozmowy ,jak rozwiazac te sytuacje, znalezc wyjscie, tylko ultimatum " to ostatni miesiac pomocy " ,zadnego wsparcia psychicznego .pomocy w znalezieniu jakiegos wyjscia. Wszystkie decyzje podejmuje sama, nie zawsze wiec musza byc dobre.
Masz isc do pracy ,ale ,kurcze przeciez ta firma to moje praca i troje dzieci ,ktore tez musze wozic do szkoly i na zajecia ,bo mieszkam na zadupiu . Musze prowadzic dom, pomagac w lekcjach ,no i szukac klentow, zajmowac sie nowa firma. Przyjmowac klientow, rozmawiac,. Ledwo juz teraz sie wyrabiam, zreszta kto mnie przyjmie i gdzie...
Wczoraj ojciec byl zimny jak biegun polnocny ,dal mi kase, mowiac ze ostatni raz ,wypominajac mi nieodpowiedzialnosc ,a mama powiedziala, ze mam sie uciszyc ,bo ona oglada SEdzie Wesolowska. Wstalam i wyszlaam ,plakalam potem dlugo , dobrze ,ze mam wsparcie w moim partnerze, ze mialam komu sie zwierzyc, .ze nie jestem juz sama.
Zawsze tak bylo ,nigdy nie czulam akceptacji ,nigdy mnie nikt nie chwalil.
Czulam sie jak czarna owca, a przeciez sama sobie radze z trojgiem dzieci . A oni... rodzice...
Ojciec powiedzial wczoraj ,ze po co prosze mame o zwiezienie wnuczki do lekarza, co ja sobie mysle.. Bo moja mama pewnie ja zawiezie, bo jest odpowiedzialna ,w przeciwienstwie do mnie. ) Bylam rano w podrozy)
Jak to mozna zmieniac fakty i rzeczywistosc.
Jak urodzilam druga corke, wymagala hospitalizacji. Poniewaz rodzilam w klinice porodu naturalnego ,nie moglam zostac w szpitalu z nia. Zalecono karmienie piersia. Jezdzilam do niej , do szpitala od 3 dnia po porodzie ( stracilam litr krwi w czasie porodu ) ,5 razy na dobe, wchodzac tylez razy do mieszkania na 4 pietrze bez windy i prowadzac malucha. Moj maz siedzial z drugim 2 letnim dzieckiem, a rodzice... Mam robila nam obiad ,ale .. musialam sama go od nich odebrac , c iemno mi sie robilo przed oczami , ale przez to corka szybko wyplukala bilirubine i obeszlo sie bez przetaczania krwi.
Nie komentuje tego , aha jeszcze tylko ciagle sie pytali ,kiedy w koncu zabiore corke do domu ,bo oni chca jechac do Grecji...Czy to nie tak powinno byc ,ze mąż powinien mnie wozic ,a moja mama siedziec z wnuczka...
Od wczoraj chodzi mi po glowie, czy nie wyslac maila do ojcai napisac mu jak sie czuje w tym wszyskim ...
Czy to ma sens? Czy moze milczec?
Wlasciwie, to nawet nie wiem jak poradze sobie przez trudne miesiace... pewnie przyjdzie mi to sprzedac, dalam ogloszenia na wszelki wypadek.
C hodzi mi to po glowie, najchetniej to wyjechalabym stad, odseparowala sie od rodzicow, oni i tak mnie nie chca...
Nie odwiedzaja nas praktzczynie wcale, szczegolnie ojciec ,to po co to wsyzstko.Aby tylko sluchac ,jaka to jestem zla, niemadra, a moje decyzje to juz tragedia...
Prosze o opinie .