przez cvbnm » 12 paź 2009, o 13:15
ale sie nie rozumiemy.
ja zwracam uwage na fakt znajdowania sie pomiedzy czyms i czyms ROWNIE silnym, a czesto potrzeba bliskosci jest silniejsza. kiedy zas potrzeba stabilizacji jest silniejsza, wtedy w sposob naturalny "wybieramy" wycofanie sie z sytuacji "romansu"
nie ma wg mnie tak, ze mamy sobie jakies emocje jdnego typu. to byloby idealne. mamy emocje sie wykluczajace, a 'wygrywa najsilniejsza".
rowniez bowiem poczucie winy, (zdradzam!, rozwalam zwiazek!) to emocje.
rowniez bowiem pragnienie stabilizacji, mieszczanskiej przynaleznosci (pozycja spoleczna) jest emocja. niekiedy jst silniejsza, nie kalkuluje sie po prostu utrata pozycji "meza" na "rozwodnika", 'konkubenta", "kochanka".
jesli dlugo mamay stabilizacje, to mamy tedencje do pragnien aby 'zaszalec".
a jesli mamy sytuacje duzych wahan emocjonalnych, to mamy tedencje do szukania "spokoju".
zalezy na jakiej fali akurat jestesmy....co nas swedzialo, co nas bolalo i gzie kierujemy pragnienia wynika z czegos. dwa lata temu bys ni poszla do lozkaw hotelu, nie mialas takich pragnien, nage teraz "ci sie to zdarzylo". nie wiesz czemu, zawsze byla taka opanowana, ufalas sobie. co sie stalo?? nie wiadomo.... oszukujemy sie ze "nie, ja nie pragne seksu" kiedy wlasnie pragne, najbardziej na swiecie, i wstydze sie wlasnych pragnien........... a potem mnie zaskakuje, ze 'uleglam chociaz nie chcialam'.....
wiec mowienie, ze "wybralam ze nie ulegne tej emocji" (np nie uerze dziecka, choc jestem zla) nie wynika z opanowania emocji, ale z tego,z e inna emocja "wygrala". - wygralo np pragnienie chronienia dziecka, milosc, czulosc.... ktore jest, do ktorego mozna sie odwolac w chwili zlosci.
wiec
jak ie do hotelu, to oczywiscie wiem ze prane bliskosci.
i wiem, ze nie chce sie krzywdzic.
co jest wieksza krzywda? samotnosc, czy ukradkowe pocalunki?
jak ta ukradkowosc zacznie byc juz meczaca, krzywdzaca, i zrani, to wtedy bede rozpaczala i szukala wyjscia.
nie wczesniej. bowiem wczesniej nie bylo wystarczajaco silnych emocji "na nie".
nie bylo sie do czego odwolac.
chyba, ze mamy sie do czego odwolac: jak podniebna.
emocje ze "stane sie kochanka" i ta degradacja spoleczna, byly wystarczajaco silne, aby zwalczyc pragnienie ...ee.. czego? posiadania faceta...?
Ostatnio edytowano 12 paź 2009, o 13:39 przez cvbnm, łącznie edytowano 3 razy