...a może wypowiemy małą wojne?

Problemy z partnerami.

...a może wypowiemy małą wojne?

Postprzez Marcia » 7 paź 2009, o 15:44

Sprawa moi kochani przedstawia się tak: piszemy tu i czytamy o mnóstwie zdradzonych, zalamanych, oszukanych przez partnerow ludzi. Ale kurcze, przecież np. ci mężczyzni z kimś swoje żony zdradzają :? Z kim? Moja mala wojna to propozycja dla nas wszystkich, może troche naiwna, moze przeidealizowana, ale to warte przemyślenia:
Nigdy nie okazmy się tą kobietą, przez którą placze i ma spieprzone życie żona naszego "przyjaciela". Może by tak solidarnie zachowywać dystans do żonatych facetów, w chwili gdy coś iskrzy wiać albo dac do zrozumienia że nic z tego? Jak ktoś ma taki cel, zdradzi i zostawi tak czy inaczej, ale wiele takich tragedii dzieje się z glupoty, nie pozwalajmy sobie na to, szanujmy cudze życie, związki i prawa. To że mamy nie zdradzać to oczywistość, ale postanówmy sobie nie wiklać się w rolę "tej pani u której teraz mieszka tatuś"
Co Wy na to? :heyka:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez mahika » 7 paź 2009, o 15:45

:oops:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez moniaw-w » 7 paź 2009, o 15:55

dla mnie zonaty mezczyzna zawsze byl kims 'nietykalnym'
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez biscuit » 7 paź 2009, o 16:09

ze mną zdradzają

nie życzę sobie żadnej wojny

sama ledwo żyję

wojuj z tym, który zdradza, nie ze mną

bo ja i tak wykończę się sama, bez niczyjej pomocy

szukam tu wsparcia nie atakowania

żebym nie była gołosłowna, mnie też mąż zdradził i odszedł, ale nie przychodzi mi do głowy obwinianie o to innej kobiety i wypowiadanie jej wojny

z dobrych związków ludzie nie odchodzą
w dobrych związkach ludzie nie zdradzają
nikt nie jest niczyją własnością, ma wolną wolę co do swojego sposobu postępowania

słowo "wojna" w temacie wątku rzeczywiście świadczy o idealistycznych zapędach :roll:

ech, tyle razy o tym było, że nie wiem po co zabieram głos...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 7 paź 2009, o 16:32

Idea wojny - jak najbardziej! Jestem ZA!

:hura:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Marcia » 7 paź 2009, o 17:03

hmmm... mialam na myśli wojnę z postawą, z tendencją, z upadkiem szacunku do świętych rzeczy, nie z konkretnymi osobami. Chodzi mi o podnoszenie sobie samej/samemu poprzeczki moralnej, żeby w calym wariactwie świata znalezć w sobie siłę i odwagę do postępowania które oszczędzi bólu i upokorzenia drugiej istocie, o bicie na alarm gdy naprawdę możemy coś zrobić. ZAWSZE , jeśli poszukamy, znajdziemy jakiś powód dla którego możnaby lub faktycznie się zdradza. Ok, niektóre związki sa do bani, ale dlaczego nie poczekać aż książę będzie wolny od przysięgi? :szok: To duże wyzwanie, bo wymaga panowania nad sobą, trza się trochę zaprzeć, MYŚLEC... Ale ile spokoju, ile bólu i pracy można zaoszczędzić sobie, jemu, jej, rodzinie, przyjaciołom, dziecim, pedagogom, psychologom, sędziom, adwokatom, ginekologom, ohoho.... coś czuję że gospodarka by upadla 8)
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez kasjopea » 7 paź 2009, o 17:13

MARCIA a co będzie jesli sama znajdziesz sie w podobnej sytuacji a nie mow mi że nigdy bo życie naprawde potrafi robic nam psikusy.Poza tym kochanka podobno jest skutkiem a nie przyczyna.
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Marcia » 7 paź 2009, o 17:28

"nikt nie jest niczyją własnością, ma wolną wolę co do swojego sposobu postępowania" Biscuit, do pewnego stopnia się z Tobą zgadzam, ale ślub, obietnica, to słowo, w którym człowiek dobrowolnie rezygnuje pewnej miary wolności. Dzielimy ludzi na stan "wolny" i "zajęty", bo niektórzy dali kiedyś slowo, że uczynią wszystko żeby ich małżeństwo było ble ble ble wiesz co dalej. Co widzimy, patrząc z boku na kogoś kto ma dzieci, żonę, dom, psa, znienawidzonego kota: faceta, który ma samostanowiac o sobie robić co mu się podoba??? Bo mamy demokracje? Bo ma "powody"? (jak już wspomnialam, każdy ma:? ) W Katowicach jakiś czas temu po pociągach na postoju ganiali ludzie zarażeni HIV. mieli strzykawki ze swoją krwia i mścili się nimi na ludziach za to że ktoś ich kiedyś zaraził... nie gniewajcie się, jakos samo mi sie to wyświetla jak czytam: mnie zdradzano, teraz ze mna będą zdradzać



:cry:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez Sanna » 7 paź 2009, o 17:28

Podoba mi się postawa Marcii i sama ją podzielam. Nie interesuje mnie jak jest w małżeństwie czy innym związku danego pana. Jeśli on chce ranić swoją partnerkę zdradą , to JEGO sprawa . Ja nie chcę mieć z tym NIC WSPÓLNEGO. Tylko tyle i aż tyle. A znajdowałam się w życiu w różnych sytuacjach i dobrze wiem, że to czy powiem ,,nie" , czy wdam się we flirt z zajętym facetem czy nie, zależy tylko i wyłącznie ode mnie, mojej postawy, moich wartości itd.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Marcia » 7 paź 2009, o 17:58

Kasjopea, masz rację, to że będę w sytuacji, kiedy trzeba będzie podjąć decyzję w tym temacie, to pewne, raczej KAŻDA Z NAS kiedyś sie będzie musiała zmierzyć się z taka sprawą. Już mialam kilka razy propozycje od zajętych meżczyzn, nie zgodziłam sie na nic,ale przecież nie wiadomo jak się zachowam następnym razem. Dlatego poruszam ten temat, że zawczasu dobrze jest przemyśleć swoj stosunek do tej sprawy, wypielęgnować w sobie taki szacunek dla rodziny drugiego człowieka. Tak jak pisze Sanna, my ponosimy odpowiedzialność za więcej niz to wygodne, i nie chodzi o jakąś świętoszkowatość, o wynoszenie się: "bo ja to nigdy", tylko o takie, no, człowieczeństwo :slonko:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez biscuit » 7 paź 2009, o 18:11

Marcia, z całego serca przestrzegam przed przywiązywaniem się do żonatych, zajętych facetów.

Nie warto tego robić przede wszystkim dla siebie.
Ja się zakochałam tak, że teraz zdycham z bólu, bo inaczej tego nie umiem określić. Mimo iż cieleśnie ten związek nieistnieje do roku, nadal zdycham, żyć mi się nie chce.

Ale przykro mi się zrobiło, gdy przeczytałam słowa o wojnie. Bo na psychotekście szukam wsparcia, nie radzę sobie psychicznie z tą sytuacją, ledwo żyję.

Ale może lepiej wiedzieć, że tu nie dostanę akceptacji dla siebie. Bo uprawnione do wsparcia są tylko uświęcone małżeństwem osoby w związkach. Jeśli tak, to po co faktycznie mi tu pisać. Więc może i wątek mnie się przyda, dla własnej świadomości przynajmniej, że nie mam tu co szukać.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez wuweiki » 7 paź 2009, o 18:12

Zupełnie inaczej gdy chodzi o odpowiedź na "zaczepkę" czyli ot sobie flirt ...a zupełnie inna sprawa gdy zakochanie. Poza tym teoretyzować jest łatwo i sobie postanawiać, ustawiać się moralnie itd. Oczywiście było by idealnie gdyby "o podnoszenie sobie samej/samemu poprzeczki moralnej, żeby w calym wariactwie świata znalezć w sobie siłę i odwagę do postępowania które oszczędzi bólu i upokorzenia drugiej istocie, o bicie na alarm gdy naprawdę możemy coś zrobić. ZAWSZE , jeśli poszukamy, znajdziemy jakiś powód dla którego możnaby lub faktycznie się zdradza. Ok, niektóre związki sa do bani, ale dlaczego nie poczekać aż książę będzie wolny od przysięgi? Szok To duże wyzwanie, bo wymaga panowania nad sobą, trza się trochę zaprzeć, MYŚLEC... Ale ile spokoju, ile bólu i pracy można zaoszczędzić sobie, jemu, jej, rodzinie, przyjaciołom, dziecim, pedagogom, psychologom, sędziom, adwokatom, ginekologom, ohoho....". Ok. Tylko że to, co sobie postanowię dziś, może się mieć zupełnie nijak do rzeczywistej sytuacji która mnie spotka. Tym bardziej, że kwestie "tych trzecich" "tych pierwszych" i "tych mężczyzn" lub innych kombinacji są tak różne i mają w sobie tyle zawiłości, ile tylko życie może przynieść. Chodzi mi o to, że nic nie jest takie "czarno-białe". Jak dla mnie najważniejszą kwestią jest, aby nikogo nie krzywdzić. W tym i siebie samego. Brać odpowiedzialność za siebie i swoje czyny. Nie zapominając o konsekwencjach.
wuweiki
 

Postprzez sikorkaa » 7 paź 2009, o 18:18

jakie Wy wszystkie do cholery jestescie madre :bezradny: :zalamka:
a ja taka bura suka, do konca zycia ze szrama na moim morale - tak marcia, wypowiedzcie wojne - rzuccie we mnie kamieniem, podpalcie na stosie, pokazujcie dzieciom dla postrachu.

no brawo, dzieki za kolejny cios :( :( :(
Ostatnio edytowano 7 paź 2009, o 18:19 przez sikorkaa, łącznie edytowano 1 raz
sikorkaa
 

Postprzez wuweiki » 7 paź 2009, o 18:18

Biscuit nie bierz do siebie proszę tego, co jest tylko czyjąś opinią. Poglądem. Po co sobie dorzucać? Nie od każdego otrzymasz wsparcie, bo sytemu trudno zrozumieć głodnego.
wuweiki
 

Postprzez biscuit » 7 paź 2009, o 18:20

Jeszcze coś. Byłam już po każdej stronie zdrady.

Gdy zdradził i odszedł ode mnie mąż, mogłam z dumą obnosić swą krzywdę w społeczeństwie, wszyscy mnie żałowali z założenia, miałam wszędzie zrozumienie społeczne.

Dziś kryję się ze swoim bólem jak kret.

Wtedy byłam ta dobra opuszczona, dziś jestem ta zła, kusząca kochanka. Ale to tylko pozory. To tylko pozory i fasada całej sprawy. A co jest w środku, czy to małżeństwa, czy też związku pobocznym, nie wie nikt, nikt. Więc nie oceniajmy surowo, jeśli nie chcemy by i nas oceniano.

Jest mi przykro, po prostu przykro.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 272 gości

cron