W rozterce...

Problemy z partnerami.

W rozterce...

Postprzez Ulatje » 5 paź 2009, o 10:46

Witam,

Kochani ptrzebuje Waszej rady bo nie wiem co mam zrobic. Moja sytauacja wyglada tak: jestem z kims od kilku miesiecy, znamy sie juz dlugo ale dopiero od marca tego roku zaczelismy byc para. On twierdzi, ze mnie kocha i td ale nigdy nie rozmawiamy o Nas. Tzn on ma swoje plany, w kotrych niestety nie ma mnie. To jest bardzo przykre :( Nie dlatego, ze chcialabym od razu wyjsc za maz czy zamieszkac razem. Wiem, ze na takie decyzje potrzeba czasu. jest bardzo fajnie, spedzamy razem czas, robimy fajne rzeczy, ale po takich fajnych chwilach On wraca do swojego zycia, w ktorym nie ma miejsca dla mnie. Moj partner duzo podrozuje i to rozumiem, nie ma go czesto w kraju. Gdy jest to spotkamy sie ale on chce tez miec czas dla swoich przyjaciol, swoje sprawy. Tutaj tez jestem tolerancyjna. Ale np w ostatni weekend, kiedy bylismy razem on opowiadal o swoich planach na swieta (ani slowa o mnie) o tym, ze chce kupic mieszkanie itd... Jest mi z tego powodu bardzo przykro/ smutno bo chcialabym cos zbudowac na tej znajomosci. Nie wiem sama, moze ja przesadzam, moze chce za szybko rzeczy na ktore On jeszcze nie jest gotowy?

I teraz co mam zrobic? Myslalam duzo o opcjach:

Moge zerwac te znajomosc , ale nie chce bo mam do niego uczucia, dobrze jest mi w jego towarzystwie. Tylko niepokoi mnie to, ze zaczynam sie wkrecac a wiecie jakie to niebezpieczne

Moglabym go od siebie odsunac, "nie miec dla niego czasu" i wtedy przekonac sie czy rzeczywiscie mu na mnie zalezy.

Moglabym z nim szczerze porozmawiac na ten temat. Powiedziec co mysle. Tylko to boje sie, ze moge go odstraszyc, wychodzac na taka niecierpliwa.

Nie wiem jak mam postapic, jestem troche zagubiona w tym wszystkim. Najgorsze jest to, ze jak jestesmy razem to jest super a potem on wraca do swojego zycia a ja zostaje sama mysle i zamartwiam sie :( troche mnie to meczy. Ba, troche... bardzo!

Moze dac sobie czas i zobaczyc co bedzie? BOJE SIE, ze moge go stracic jak bede mu sie zbytnio narzucac. Bo sie okaze moze, ze jestem slaba i uzaleznilam sie od niego. Ze musze go miec codziennie przy sobie. Juz sama nie wiem.... Staram sie byc silna, nie pokazywac, ze zalezy mi na nim. Najpewniej bardziej niz jemu na mnie. Ale ze mna taz zawsze jest. W kazdym bylym zwiazku okazywalam uczucia za szybko i wszystko sie rozpadlo:( Dlatego teraz chce, zeby bylo inaczej. I wiem,ze on jest warty tego, zeby sprobowac.

Poradzcie mi prosze co moge zrobic w tej sytuacji. Jestem bardzo impulsywna osoba i zdarzylo sie pare razy , ze zrobilam cos pod wplywem emocji. I nie wyszlo z tego nic dobrego. Nie mowie tu tylko o zwiazkach, ale ogolnie o sytuacjach zyciowych. Teraz staram sie nie popelniac tego bledu. Dlatego postanowilam poradzic sie kogos zanim cos zrobie. A bezsilnosc w tej sytuacji dokucza mi troche. I mecze sie bardzo :(

Dodam jeszcze, ze jestem DDA i na polu zwiazkow z ludzmi zawsze mialam problemy. Teraz jest troche lepiej, ale nie do konca. Inni DDa pewnie rozumieja co mam na mysli. Czytalam kiedys , ze DDA powinni przede wszystkim zajac sie soba a nie probowac zmieniac, manipulowac innymi ludzmi. Moze wiec ja powinnam byc bedziej niezalezna. Ale jak to zrobic? Np teraz gdy siedze i pisze do Was i jest mi troche smutno....

Napiszcie prosze co myslicie. Moze ktos z Was byl/ jest w podobnej sytuacji

Ula
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Postprzez cvbnm » 5 paź 2009, o 10:52

Ty nie pokazujesz ze ci zalezy na nim. ( Staram sie byc silna, nie pokazywac, ze zalezy mi na nim. )
on tez nie pokazuje ze mu zalezy na Tobie

i o to jakby sie rozchodzi
stad smutek

moze by i On sie ucieszyl gdybys mu okazala ze ci na nim zalezy?
cvbnm
 

Postprzez mahika » 5 paź 2009, o 10:54

Moglabym z nim szczerze porozmawiac na ten temat. Powiedziec co mysle. Tylko to boje sie, ze moge go odstraszyc, wychodzac na taka niecierpliwa


czy ja wiem czy niecierpliwa? może zniecierpliwiona, albo zaciekawiona - gdzie jestem w Twoich planach na przyszłość?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez moniaw-w » 5 paź 2009, o 10:57

hej Ula,

wiesz, to ze jestes DDA nie znaczy, ze nie mozesz chciec tak po porstu kochac/byc kochana, miec normalny zwiazek

moi zdaniem najlepsza bedzie szczera rozmowa

jesli on twierdzi, ze kocha, a od marca jestescie w takim rozwiazku, to nie jest to dwa tygodnie, zebys wyszla na 'niecierpliwa', kilka miesiecy wystarczy chyba, zeby wiedziec, czy sie jest w zwiazku, czy nie?
przeciez nie mowimy 'kocham Cie' przypadkowym osobom...

co masz do zyskania:
mezczyzne, ktory chce z Toba byc, ktory byc moze sam bal sie takiej rozmowy, ale kocha Cie prawdziwie

co masz do stracenia:
mezczyzne, ktory byc moze traktowal Cie jak przystan miedzy wyjazdami, bo mu bylo tak wygodnie

w obydwu przypadkach tylko zyskujesz

(przepraszam za ta matematyke)

pozdrawiam serdecznie :)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez Marcia » 5 paź 2009, o 11:27

...taka matematyka sprawia że mózg nie utyka :lol: tak jak nie warto zwlekac miesiacami z pójściem do lekarza gdy mamy wątpliwosci, tak warto obadać sytuację w której tkwimy sercem. a rozmowa to niezły sposób :wink: Dobrze chociaz wiedzieć czego partner oczekuje od zwiazku bo może nie chce dostawać więcej niż sam daje.
A tak najbardziej zmartwiło mnie że on wraca do swojego wspanialego życia a Ty wtedy sama, zmartwiona. tęskniąca...buuuuuuuuuuu Ciezko mi czytać takie pamietniki dlaczego nie ubarwić SWOJEGO życia,dlaczego nie żyć tak, żeby ON chciał dołączyć do Ciebie, żeby on marzył żeby pojechać Tobą, żeby główkował czy zaprosisz go na te narty czy nie. Moim zdaniem trzeba szczerze okazywać uczucia, że chcesz, że tez kochasz, ale nie zatracać siebie. bo stajemy się wtedy takimi pijawkami a jak się pijawkę zauwazy to wiadomo co dalej- ratuj się kto może :shock: Pozdrawiam i tulę cieplutko :wink:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez tenia554 » 5 paź 2009, o 11:46

Po prostu zapytaj ,czy uwzglęnia Cię w swoich planach na przyszłość.Szczera rozmowa jest podstawą każdego związku.Przecież ty też masz swoje plany i musisz wiedzieć.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Ulatje » 5 paź 2009, o 15:29

Dziekuje Wam za wpisy.

Marcia- moze mi poradz, co ty bys zrobila w tej konkretnej sytuacji?
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Postprzez smerfetka0 » 5 paź 2009, o 22:39

z tego co wiem, ze swojego małego doświadczenia, oraz obserwacji innych, jak facetowi zacznie się na okrętkę pokazywać że coś jest nie halo to rzadko kiedy zrozumie o co kobiecie chodzi naprawdę i skutek może być odwrotny od zamierzonego. ale to tylko grube uogólnienie i wcale nie musi być tak u Ciebie.

jak boisz się szczerej rozmowy to po ja bym raz śmiechem żartem jak on opowiada o tych planach nie planach, usmiechnęła się czule i niewinnie, bez żadnych pretensji i zapytała czy dla ciebie troszkę miejsca będzię ? i obserwuj to co powie jak zareaguje i rozmowa z czasem sama wyjdzie.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Orm Embar » 5 paź 2009, o 23:18

Cześć Ulatje,

W tym co piszesz wyraźnie można rozróżnić dwa elementy. Po pierwsze Twoje reakcje na sytuację powiązane z syndromem DDA, a po drugie to jaki jest Twój facet.

Z Twojego opisu wyłania się sympatyczny i bezkonfliktowy facet, kochający Ciebie, z którym świetnie się bawisz, tyle, że mający spory obszar potrzeb bycia nie tyle poza związkiem, ile wolnym. W tej swojej wolności i tak wybiera Ciebie, ale czasami chciałby pobyć sam w swoim życiu.

Jeśli jesteś DDA, część Twoich reakcji NA PEWNO jest tego wynikiem. Wiesz po czym to widać? Po tym, jak reagujesz na jego nieobecność. Gdybyś nie była DDA, te uczucia podczas jego nieobecności i wyjazdów także byłyby smutne, ale w inny sposób. Zobacz różnicę:
- bez syndromu DDA: smutek, że go nie ma, tęsknota, myśli "ale będzie fajnie jak wróci";
- syndrom DDA: smutek i poczucie odrzucenia, obawa, że Ciebie zostawi, myśli "na pewno mnie porzuci".

Podkreślam jeszcze raz - tak to wygląda w sytuacji jaką opisałaś. Gdyby facet wyjeżdżał robiąc awantury i sugerując, że ma dość, uczucia nr 2 byłyby jak najbardziej realistyczne, prawda?

Nie pakuj się zaraz w poczucie winy, że jeszcze "sama coś psujesz", bo wymierzysz sobie karę, a taki system zmieniania siebie nie działa u DDA. W końcu kiedyś ciągle nas karali i jakoś niewiele to dało, prawda?

Lepiej uczyć się kochać siebie i uczyć się jak to jest TROSZCZYĆ SIĘ O SIEBIE ILE SIĘ TYLKO DA.

Wiesz co, ja dokładnie przez taki związek przeszedłem. Przez jakiś czas sporo dostawałem, potem chciałem jeszcze więcej, a potem przez jakiś czas niemal chciałem się zlać w jedno z tym kimś. Sporo napsułem :) :) Znacznie mi teraz lepiej i normalniej na wiele spraw patrzę - ale wtedy nie było prosto. :) Jak chcesz jakichś opisów, to pytaj. :)

Druga sprawa to Twój facet - może być tak, że ma znacznie większe potrzeby samodzielności niż inni. Raczej nie zmusisz go do zmiany takich jego cech, i lepiej daj mu wolność, której tak potrzebuje. Jeśli mu ją zabierzesz, to nawet jeśli odda tę część siebie w imię związku kiedyś stanie się nieszczęśliwy i Ci to wypomni.

Naturalnie możesz pytać jakie ma plany co do waszego wspólnego życia i możesz o tym rozmawiać. Gdyby był to temat tabu, to coś byłoby nie tak. Nie musisz jednak robić z tego ciężkich i pełnych czarnych chmur lęku rozmów dyktowanych strachem przed porzuceniem. Możesz po prostu POROZMAWIAĆ. :)

Aha! Faceci jakoś tak mają, że jak Ci raz powiedział, że kocha, to uważa, że to oczywiste, iż masz tego świadomość i nie ma sensu za dużo gadać o związku, skoro on tak czy owak jest. :)

Reszta jutro, OK, bo zaraz padnę na ryjka. :)

A jak chcesz poćwiczyć realną ocenę sytuacji, usiądź sobie i spis - choćby i tutaj - zachowania faceta, które Ci się podobają oraz te, których nie lubisz. Jeśli np. mówiłby "nie wiąże nadziei i przyszłości z tym związkiem" - to jest to przykry, choć bardzo konkretny tekst. Jeśli mówi "ale ja nie uważam, żeby był sens gadać, bo dla mnie jest wszystko oczywiste" - to on może tak rzeczywiście myśleć. :)

Aha! Pomysły typu odchodzenie od faceta albo udawanie, że jesteś niedostępna lepiej sobie podaruj. Może bowiem być tak, że szykuje Ci się fajny związek, a Ty w imię lęku, że może być gorszy ... skończysz go. To tak, jakbyś obawiając się swędzenia lewego palca prawej stopy obcięła sobie obie nogi. Trochę bez sensu, co nie? ;)

do miłego

Maks

ps. a temat znam, bo sam jestem DDA, sam miałem ogromne kłopoty z dobrym ułożeniem sobie związków z ludźmi, co więcej jeszcze pewnie czas jakiś będę się tego uczył. :)

dobrej nocy!

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Marcia » 6 paź 2009, o 00:09

Mój zakatorzony "ryjek" w pełni się z Maksem Maksymalnie zgadza :D Troszcz sie o siebie, jak Go nie ma: czytaj, chodz do kina, maluj paznokcie, gotuj, nie rezygnuj z przyjazni, patrz na świat swoimi oczami przez pryzmat tu i teraz i nie myśl ze chwile bez niego są stracone. Twoje życie jest najważniejsze, jak będziesz podnosić jego jakość, w sferach,które dają Ci prawdziwą radość(a których nie musi podzielać Twój ksiąze), będziesz jeszcze wspanialsza partnerką , będziesz prowadzić równolegle ciekawe i godne życie, a nie takie czekanie w przedpokoju...no kiedy przyjdzie...(znam to niestety :oops: ) Testem dla zwiazku są momenty kiedy trzeba zostawić wszystko i tak zwyczajnie być wbrew osobistym planom na dany moment przy kochanym człowieku, ale to weryfikuje czas. Tu już jest miejsce na uczucia rodzinne, a rodzinka ma być na 1 miejscu( podkreślam: nie rodzinka pijawek :wink: ) Uluś śpij dobrze, papa
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez Orm Embar » 6 paź 2009, o 05:12

Oczywiście zgoda, tylko DDA powinien uważać, żeby nie wpaść w sytuację odwrotną - czyli bycia "twardym, silnym, zawsze dbającym o siebie" i kimś takim, kto nigdy nie powie o swoich uczuciach, potrzebach, nie pokaże słabości...

DDA wpadają w skrajności. Od skrajnego oddania i niemal zlania się z obiektem uczuć aż po coś takiego, że ktoś sobie postanowi "będę najtwardszą córką Schwarzeneggera i Sylwka Stallone :shock: jednocześnie. Takie postawy dyktowane są lękiem przed odrzuceniem, który bierze się z braku miłości do siebie, który bierze się (ufff, zasapałem się... 8) ) z braku miłości uzależnionych od alkoholu rodziców. Leczy się to poprzez: 1. uczenie się miłości do samego siebie; 2. troszczenie się o siebie itede itepe...

Niemniej jednak musi przyjść moment, w którym DDA porozmawia z swoim DDA z partnerem/partnerką - dojrzały partner/partnerka powinien wtedy uwzględnić taką a nie inną cechę swojej drugiej połówki i np. baaaaaardzo dbać o to, żeby nie zniszczyć zaufania DDA.

Ale tutaj po raz kolejny: baaaaardzo dbać to nie znaczy, że stale chodzić na paluszkach po polu minowym wokół DDA.

dobra, spadam, bo się zakręciłem :)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Ulatje » 6 paź 2009, o 09:44

Czesc Kochani,

Dziekuje jeszcze raz za reakcje na mojego posta.

ja sobie zdaje sprawe, ze za bardzo tu dramatycznie moze reaguje. I jak napisales slusznie Orm, jest we mnie ten lek, ze on mnie rzuci. i ja nic nie moge na to poradzic, ze tak czuje. No ale wazne jest co sie z tymi uczuciami/ emocjami robi, nie prawdaz? Bo ja sie np teraz po prostu "rzucam" .

udawanie niedostepnej, twardej chyba mi nie wyjdzie, bo ja po prostu tego nie umiem a po drugie moj chlopak mnie zna na tyle, ze wie, kiedy gram. Poza tym lubie i chce sie z nim spotykac.
To nie jest tez tak, ze ja siedze i na niego czekam, odrzucajac swoje plany. Ale mecza mnie te uczucia smutku, przygnebienia, tesknoty gdy on jedzie np gdzies. Te uczucia sa u mnie bardzo silne i nie umiem sobie poradzic z nimi. Czasami jestem po prostu zla! Na niego, ze sobie jedzie a mnie zostawia. i na siebie, ze zachowuje sie jak dziecko.

Tylko, ze on nie wie co ja czuje , bo skad ma wiedziec jak mu tego nie powiem. Moze pomysli, ze jestem wariatka :( Bo moje reakcje nie sa normalne- robienie fochow, placze, zamykanie sie w sobie.

Myslicie, ze moze powinnam powiedziec mu o tym , ze mam ten syndrom itd? Czasami mysle o tym,zeby mu po prostu wytlumaczyc. Tak szczerze. Jak myslicie, powinnam? Moze to by mnie pomoglo tez, bylabym bardziej spokojna. Poradzcie mi, prosze.

Czasami mam takie przeczucie, ze gdybym zachowywala sie normalnie to wszystko ukladaloby sie miedzy nami jeszcze lepiej, Nie byloby takich dziwnych sytuacji. Nie musialabym sie zastanawiac teraz i stresowac.

I nie chce tez czuc sie winna, ze jestem zla.

To moze zamiast wypytywac o moje miejsce w jego planach zyciowych najpierw porozmawiac z nim o mnie, o tym ,ze jetem DDA?
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Postprzez moniaw-w » 6 paź 2009, o 10:11

bardzo mi sie podoba to, co piszecie :)


Marcia, troche jednak negatywnie brzmia dla mnie te pijawki :) bo jesli mielibysmy wychodzic z zalozenia, ze kazde nasze pragnienie bliskosci, milosci, itd. jest czyms zlym, uzaleznieniem, itd. - to kazdy zakochany/kochajacy nadawalby sie na kozetke, czyz nie? :)

pragnienia takie sa calkiem normalne, ale tak, jak napisal Maks - trzeba znalezc ten srodek miedzy tym, co jest za bardzo a tym, co moze byc odebrane jak odrzucenie

teoria 'uciekajacego kroliczka' jesli o mnie chodzi legla w gruzach kilka razy - istnieja mezczyzni wrazliwi, ktorzy tak, jak kobiety nie maja za zle pokazywania im uczuc, dbania o nich, a wrecz przeciwnie - bez tego czuliby sie zle, odrzuceni, pelni takich samych watpliwosci, jak kobieta, ktora czuje, ze mezczyzna nie daje jej tak do konca tego, czego pragnie...
I nie ma w tym nic zlego, jestesmy ludzmi. Mamy prawo do kochania i bycia kochanymi.

Druga sprawa - to, czego oczekujemy od zwiazku, jakie mamy na jego temat wyobrazenia.
Teoretycznie - gdyby ten watek zaczela osoba nie bedaca DDA, jak wygladalyby Wasze wypowiedzi?
Pisze tak poniewaz moim zdaniem Ula bedaca DDA to jedno, ale to, jak ten zwiazek wyglada, to druga sprawa.
Popatrzcie na nazwe: 'zwiazek' - samo to mowi, ze ludzie sie w jakis sposob wiaza... Zwiazek cial, zwiazek dusz.

W zwiazku powinno byc miejsce na 'MY' i 'JA', mniej wiecej w jakiejs rownowadze. Jesli jest wiecej 'JA', to co to jest...?
W tym przypadku normalna sytuacja byloby, gdyby chlopak Uli mial swoje zainteresowania (bo przeciez kazde moze miec inne hobby), ale chcialby, zeby byla tez obecna w jego zyciu. Jesli spotyka sie ze znajomymi, to dlaczego Ula nie moze byc z nim?

Pewnie, ze sa zwiazki, w ktorych np. one jest dziennikarzem wojennym, a on scenarzysta, obydwoje kreca(sie) po swiecie, spotykaja raz na dwa miesiace i sa szczesliwi. Kwestia tylko, czy takie cos musi byc dobre dla kazdego?

No a DDA to osobna sprawa.

Pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez Marcia » 6 paź 2009, o 15:03

No Moniś pijawek nie lubię nie dlatego że mają jakieś potrzeby albo że chcą sobie żyć tak jak lubią. One przysysają się do człowieka, gotowe sa zostawić własne środowisko, często rezygnują z rodziny, przyjazni, pasji żeby tylko 24h wisieć na szyi wybranka. To jest niebezpieczne dla obu stron, bo ten związek dusz sie zamazuje, dusza jest przyduszona drugą tak że w końcu pojawia się normalny odruch: robimy wszystko żeby się od niej uwolnić. Pijawa ma żal bo "wszysko dla niego poświęciła", tak się starała. nie wie którędy do domu inajczęściej nie ma do czego wracać... Chyba chodzi o to żeby unikać skrajności, żeby być w pełni ludzkim dla siebie i dla innych. Nie postawa zimnego hermana jak pisze Maks, ale też nie ofiara z własnego życia, której gdy druga strona jest zdrowa, wcale nie wymaga,prawda? :roll:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 274 gości

cron