Witam wszystkich zebranych.
Tak jak (prawie) każdy , kto wypowiada się na tym forum, ja także mam problemy, z którymi sama nie potrafię dać sobie rady. Moim największym problemem jestem ja sama, a dokładnie mówiąc brak wiary w siebie. Przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy piszę te słowa...
Kiedy to się zaczęło? Nigdy nie byłam nie wiadomo jak przebojowa, ale kiedyś lepiej dawałam sobie radę sama ze sobą. Z czasem jednak zaczęłam tracić siły. coraz częściej zaczęłam wątpić sama siebie i utwierdzać się w przekonaniu, że jestem do niczego; na każdym kroku znajdowałam dowody, że tak właśnie jest... Jeszcze nie zacznę jakieś rzeczy, a już i tak słyszę w głowie, że i tak to mi się nie uda, i tak coś popsuję. Te myśli mnie po prostu paraliżują...
Nie jestem zadowolona z tego co robię. Uważam, że to albo nic wielkiego, albo że mogłam to lepiej zrobić. Przez to nie potrafię do końca się cieszyć tym co mam, np. rodziną a mam cudownego męża i przesłodką córeczkę.
Chciałabym odnaleźć wewnętrzny spokój - dzięki któremu będę cieszyła się z tego co posiadam i docenię to co sama robię ( bo ile jest warte to co ja robię...), pozytywną siłę, która pozwoli mi iść do przodu....
Liczę też, że uda mi się w końcu wyjść ze swojej skorupy, że nauczę się wyrażać moje uczucia, bo z tym to ja mam chyba jeszcze większy problem...