lili napisał(a):
Niemówienie przykrej i trudnej prawdy jest ohydne. Przerobiłam to i czułam się jakbym się wykąpała w gnoju kiedy dowiedziałam się po czasie i nie od tej osoby co trzeba. Gówno ZAWSZE wypłynie.
pozdrawiam Cię ORM
Witaj Lili
Ja guru? Ja im jestem starszy tym bardziej pokornieję.
Zróbmy jednak tutaj pewien hardcore, OK? Nie traktuj tego jak kategorycznych twierdzeń, po prostu popatrz czy tak może być. Z jednej strony rozumiem Twój ból, ale z drugiej strony to nie Ty zachowałaś się jak świnia, ale on zachował sie jak świnia, dlaczego więc to TY czujesz się tak jakbyś TY WYKĄPAŁA SIĘ W GÓWNIE? Rozumiesz o co mi chodzi? To ON wykąpał sie w gównie, nie Ty!
Myślę o jakimś takim stanie duszy, w którym człowiek czuje się na tyle dobrze ze sobą, ma na tyle oparcia w samym sobie, że nie daje się takiej sytuacji wpakować w doły, rozumiesz?
Napisałem ten tekst kierując się oczywiście swoimi poglądami i swoim doświadczeniem życiowym. Ja nie chcę wiedzieć.
Jak się dowiem, pomyślę co dalej.
Może jednak to element mojego źle poskładanego życia w tej sferze? Kto to wie...
To tak na marginesie.
Taki tok myślenia wpadł mi jednak do głowy, jak ktoś mi dokopał w moją słabiznę (bo oczywiście mam, oj mam, hehehe) i najpierw wpadłem w doła, a potem dotarło do mnie, że to ... on zachował się ku...eeee...as, nie ja.
A teraz Michał. Wiesz co, gdyby jego love affaire mogłaby wyjść - to miałbym wątpliwości mówić czy nie. Jeśli był na delegacji w Bieszczadach a mieszka w Gdańsku - to nie mówiłbym (ale rzecz jasna nie po to, żeby sobie na boku zarywać laski).
Jeśli jednak mówić, to nie po to, żeby mieć potem czyste sumienie bo się wyspowiadał - taka motywacja jest jeszcze bardziej egoistyczna niż sama zdrada.
pozdrowienia
Maks