prince napisał(a):W zasadzie od lat czuje codziennnie to samo-strach.O wszystko,przed wszystkim.On mnie zabija,zamyka w więzieniu,izoluje,odbiera wszystko co mógłbym zdobyć...
Jestem w stanie czasami zrobić wiele by choć na chwilę przestać go czuć,wtedy gdy boję się bardziej niż bardzo...
Kochany Książę...
nie da się strachu zabić, on każdemu towarzyszy... można go jedynie oswoić.... nic dziwnego, że potęguje się gdy chcesz go stłumić, bo tłumienie wzmacnia. Obojętnie jakiej emocji, uczucia. Ładnie napisała Pema Cziedryn w książce "Kiedy życie nas przerasta" --->
"Jak wszyscy podróżnicy marzymy, aby odkryć nieznane. Nie wiemy jednak, czy poradzimy sobie z tym, co nas czeka. Wyruszając, wiemy tylko tyle, że po dotarciu do horyzontu spadniemy z krawędzi świata. Lęk jest naturalną reakcjcą, gdy zbliżamy się do prawdy. [...] Lęk jest powszechnym doświadczeniem, doznają go nawet najmniejsze istoty. Miękkie ciała morskich stworzeń pozostające na morskim brzegu po odpływie instynktownie kurczą się pod dotknięciem naszych palców. Wszystko, co żyje, podobnie reaguje na zagrożenie. Odczuwać lęk w obliczu nieznanego nie jest zatem rzeczą niezwykłą. To nieodłączny aspekt życia czujących istot, wspólny nam wszystkim. Lękiem reagujemy na samotność, śmierć lub utratę poczucia bezpieczeństwa. Lęk jest naturalną reakcją, gdy zbliżamy się do prawdy.
Jeśli jednak mimo poczucia zagrożenia postanowimy pozostać dokładnie tu, gdzie jesteśmy, nasze doświadczenie stanie się bardziej żywe. Bo wszystkie doznania stają się bardzo intensywne, kiedy nie ma dokąd uciec.
Pewnego razu podczas długiego medytacyjnego odosobnienia doznałam nagłego olśnienia: zrozumiałam, że nie można być tu i teraz, a jednocześnie zajmować się swoją przeszłością i przyszłością - rozpamiętywać i planować. To samo dotyczy lęku. Ten, kto znajduje się na krawędzi nieznanego - w pełni świadomy tej pozbawionej punktu odniesienia chwili - doświadcza braku oparcia. Wtedy właśnie pojawia się zrozumienie - odkrycie, że chwila obecna to newralgiczny punkt naszej własnej czasoprzestrzeni. Sama bardzo krucha, ale obdarzona mocą odbierania nam siły.[....]Mówię o poznawaniu i oswajaniu lęku, o zaglądaniu mu w oczy - nie twierdzę jednak, że jest to sposób rozwiązywania problemów. To raczej metoda prowdząca do całkowitej zmiany starych nawyków patrzenia, słuchania, wąchania, smakowania i myślenia. Prawdą jest, że godząc się na tę zmianę, narażamy się na ciągłe upokorzenia. Nie będzie już miejsca na arogancję towarzyszącą upartemu trzymaniu się z góry przyjętych schematów. [...] bycie tu i teraz przypiera nas do muru. Przygważdża nas dokładnie do tego punktu w czasie i przestrzeni, w którym się znajdujemy. Jeśli się zatrzymamy, zamiast odruchowo zareagować, jeśli nie będziemy niczego wstrzymywać, zrzucać winy na innych ani też obwiniać samych siebie - zetkniemy się z problemem, którego nie da się racjonalnie rozwiązać. Wtedy spotkamy się ze swym sercem."
Uściski.