przez Arkadia » 27 wrz 2009, o 16:43
Przepraszam Was skoro to tak zabrzmiało jakby wasze problemy czy innych ludzi były mniej ważne. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy ludzie mają większe zmartwienia i problemy, ale poradzenie sobie z nimi w dużej mierze zależy od siły charakteru, od tego jak ktoś do tego podchodzi.
Ja jestem bardzo słaba psychicznie i ze swoim problemem nie potrafię sobie poradzić, chociaż Wam wydaje się, że jest błahy, a ja jestem głupią laską, dla której wygląd jest najważniejszy. Nie jest tak. Ja chcę po prostu wyglądać normalnie, mieć normalne życie, jak moje koleżanki być szczęśliwa.
Na uczelni widuję samych zadowolonych z życia i uśmiechniętych bezproblemowych ludzi. Laski podjeżdżają sobie wypasionymi furami pod uczelnię, co trochę fryzjer, solarium, modne ciuchy. Są bogate, mają wszystko i nic przykrego ich nie spotyka.
Ja jestem skromną szarą myszką. Kiedyś tam marzyłam sobie, że się zmienię, będę pewną siebie przebojową dziewczyną, nic mnie nie złamie. A tu złamało szybciej niż myślałam.
Straciłam motywację do robienia czegokolwiek. Jutro zaczynam już zajęcia, nawet nie mam ochoty się nikomu pokazywać ani z nikim rozmawiać bo pewnie się będą chwalić gdzie to były na wakacjach, Tunezja, Turcja, Majorka. A ja co???? Moje wakacje to był ciągły płacz, histeria, rozpacz, mycie głowy, liczenie wpadniętych włosów….obłęd.
Mama mówi, że sama sobie zgotowałam taki los, bo zamiast o tym zapomnieć, zająć się czymś i nie myśleć jak wypadną to wypadną i trudno. I tak robię co w mojej mocy żeby je ratować.
Jak już pisałam boję się, że facet ode mnie odejdzie, że nie będę mu się już podobała, tyle jest pięknych dziewczyn, znajdzie sobie lepszą.
Przecież media lansują takie piękności, teraz jest coś takiego jak kult ciała i jak odstajesz wyglądem od „normy” to nie traktują cię poważnie.
Bardzo to przeżywam co mnie spotkało, jestem taka słaba…..bezsilna.
Do lili:
„nie denerwuj mnie” napisałam do osoby która oskarżyła mnie o to że sobie wymyśliłam to żeby zrobić zamieszanie. Gdybym nie miała problemu to nie rozpisywałabym się, nie zawracałabym nikomu głowy. Gdyby mnie to tak psychicznie nie niszczyło, pogodziłabym się i walczyłabym dalej. Ech a ta moja walka to taka jest bezradna.
Twoja ciocia też na pewno dużo przeszła, dla każdej kobiety nie oszukujmy się włosy są ważne, są elementem kobiecości.
Co do leczenia i badań to robiłam sobie morfologię, ob, ale tych hormonów jest mnóstwo i nie sposób zbadać ich wszystkich. Robiłam sobie prolaktynę, 17OH progesteron, testosteron, androstendion, TSH. Wszystko wyszło w normie. Jeszcze muszę zbadać sobie hormony nadnerczy. Elektrolitów nie badałam, może sobie zbadam. Ale kurde każdy hormon kosztuje jakieś 30 zł. Już wstyd mi prosić rodziców rodziców o kolejne pieniądze. Nic sobie nie kupuję do ubrania, chodzę w jednych spodniach a wszystko wydaję na włosy. To chyba jakiś obłęd….