smutno mi jest

Problemy związane z depresją.

Postprzez Barbie* » 1 wrz 2007, o 22:47

Czasami kazdy miewa takie dni-pogoda, stres, trudne dni... Lub coś głębiej ukrytego.
Może sen dobrze Ci zrobi, mi zazwyczaj robi:)
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez anuk » 3 wrz 2007, o 16:05

Chciałam się ukryć tutaj... nie pisać nic i zacząć żyć normalnie....ale nie potrafię... nie potrafię okazać się silniejsza...
chyba potrzebuje pomocy...ale nie wiem jak... nie wiem...
myśli mi się plączą... i jestem jakby przygnieciona czymś... jak w jakiejś pułapce, jak w pomieszczeniu hermetycznie zamkniętym, bez widoku na świat... i nie mogę się wydostać... i chyba zwariuje...
anuk
 
Posty: 26
Dołączył(a): 3 sie 2007, o 18:47

Postprzez flinka » 4 wrz 2007, o 19:05

Jak się czujesz przed egzaminem? Będę jutro trzymać za Ciebie kciuki. :) A moja mama zawsze przekonuje mnie o mocy pozytywnej energii i jakoś faktycznie ona działa. ;) A w ogóle jestem przekonana, że sobie dobrze poradzisz. Włożyłaś w to dużo pracy.

"nigdy nie miałam prawa do tak negatywnych uczuć i emocji..."
Myślę, że dużo osób się z tym boryka. Nie ma w naszej kulturze akceptacji dla tzn. negatywnych emocji (negatywne to w ogóle może być tylko umowne określenie, bo wszystkie emocje są tak samo ważne i potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania, a negatywny może być tylko sposób ich wyrażania).
Złość kojarzy się ludziom najczęściej z agresją, przemocą, kłótnią... A przecież odczuwając złość można w sposób nieraniący drugiej strony powiedzieć o niej, a w sytuacjach kiedy nie można wyrazić jej słownie można ją po prostu dostrzec w sobie. Kiedy nie jest tłumiona wtedy przestaje człowiekowi grozić nagły wybuch. Dla mnie to było zaskoczenie, bo nie nauczyłam się akceptować złości, nauczyłam się co najwyżej ją tłumić albo przerabiać na bezradność i wciąż trawię w sobie tą prawdę.
Smutek natomiast mam wrażenie, że często przerasta ludzi, muszą się wtedy zetknąć z własną bezsilnością. O ile da się komuś poprawić szybko humor, rozwiązać jego problem to odczuwają wyraźny efekt swoich działań. Natomiast "bycie z kimś" za bardzo ich obciąża...
To tylko takie moje przemyślenia. Chciałam Ci tylko napisać, że masz prawo do "negatywnych" emocji, a przeżywanie ich wnosi czasem więcej w rozwój człowieka niż te pozytywne. A jeśli masz żal do swojej mamy, to masz prawo czuć ten żal, a zabijając go, usprawiedliwiając ją - niszczysz też siebie, swój odrębny świat przeżyć i doświadczeń.

"poddawałam się presji mamy..."
Ale teraz możesz postąpić tak jak to dla Ciebie jest dobrze, a nie dla Twojej mamy.

Wierzę, że z tego więzienia, o którym piszesz jest wyjście, pewnie powolne i trudne, ale warto go szukać...

Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez anuk » 7 wrz 2007, o 22:22

[color=red][size=9]---------- 22:29 05.09.2007 ----------[/size][/color]

Zaliczyłam...dostałam nawet 4,5...
cieszyłam się krótko... i nawet nie mialam z kim podzielić się tą radością... a teraz to już... nie robi na mnie to żadnego wrażenia...
osoba, która wydawała mi się najblizsza z całego tego roku, była gdzieś daleko, jakby obca... może znalazła kogoś fajniejszego...
przez cały rok, tak jakby dawałam się wykorzystywać.... robiłam sama prezentacje, bo albo coś mnie napadło, temat tak wciągał, że w ciągu 15 min miałam całość zrobioną... innym razem, ktoś nie miał dostępu do netu... a jeszcze innym, mimo, że znów sama zajęłam się całą prezentacją -nie no..ktoś mi powiedział, jakie mam wpisać słowo w wyszukiwarce i dostałam najgorszą ocenę z grupy...

teraz jeszcze tylko historia...

napisałam dziś list... tzn. nie skończyłam go pisać... kiedyś zaproponowała mi to psycholog, widząc, że nie umiem wydusić z siebie żadnego słowa... napisałam jeden i już więcej się u niej nie pojawiłam... napisałam ten list wtedy taką niby prozą, a ona zapytała, czy nie myślałam o tym, aby zacząć pisać... pisałam kiedyś dużo listów...
tego listu nie dokończyłam... i uznałam, ze nie ma to sensu... nie poszłam tam więcej, bo wydało mi się, że ona mnie nie zrozumiała... ale jak mogła mnie zrozumiec, skoro te słowa były zaszyfrowane, były skrótami i niedomówieniami... nie zaniosę tego listu psycholog... nie potrafię go dokończyć... nie potrafię dać sobie możliwości, ujżenia moich myśli psycholog... nie potrafię dać sobie szansy na pomoc... boję się tego...boję się odkrywania siebie... przecież nic takiego się nie wydarzyło w moim życiu...

co jest we mnie nie tak?
dlaczego jestem tak strasznie samotna?

[color=red][size=9]---------- 21:57 07.09.2007 ----------[/size][/color]

za każdym razem slilniejszy..jeszcze potworniejszy smutek...
cy to moze tylko tak mi się wydaje, czy którego razu, dojdę do miejsca, w którym już nie będzie on mógł być już slilniejszy?

[color=red][size=9]---------- 22:22 ----------[/size][/color]

usłyszałam dziś, ze nie mam pracy, bo jej nie chce mieć...

nie wiem...
sama już nie wiem...
nie mam na nic siły...
anuk
 
Posty: 26
Dołączył(a): 3 sie 2007, o 18:47

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości