woman napisał(a):Ma dwie ręce, dwie nogi, nie ta praca to inna.
Ty pewnie też coś w końcu znajdziesz.
Jestescie młodzi, zdrowi, zycie przeed Wami.
innej pracy nie ma. tak szukam, szukałam. nie ma.
ja nie znalazłam i po ponad roku szukania chyba mogę zwątpić że znajdę.
młody jest mój mąż owszem zdrowy na szczescie i jakims cudem tez. Ale ja zdrowa nie jestem! jestem chora i nie mogę sie starac w tej chwili o dziecko.
a co do porownania z kolezanką to jest nieco błędne i szkoda ze mnie tak odbierasz, dlatego ze ja NIE MOGĘ pozwolic sobie na to zeby powiedziec jak się czuję a dla moich dwóch koleżanek na krzyz jestem psychologiem wicznym pomocnikiem, wróżką, pocieszycielką, osobistym doradcą....
i jak mnie pyta moja matka o moje problemy to muszę udac ze ich nie mam bo jak sprobuje powiedziec jak jest jestem zaatakowana i to nie nazywa się raczej "szczeroscią" jak to ujelas, nie szczerość nazwałam toksycznoscią tylko wieczne zanizanie mojego poczucia wlasnej wartosci, mowienie mi ze jestem do d... tylko dzieki ja juz to wiem...
wiem ze chciałaś dobrze ale nie trafiłaś z porównaniem.
a na marginesie to wróciłam właśnie od "miłej" koleżaneczki, która jest juz w 4 miesiącu, nie śniło jej sie nigdy nawet jak mozna sie czuc po stracie i miala kilka bardzo fajnych komentarzy, np ja nie cierpie bo na usg nie widzialam jeszcze malych rączek nóżek, główki! a ona widziała, dzięki jej za te info i mówienie mi ze wiek dziecka ma tu cos do rzeczy...wszystko jej sie układa jak chce, tiu tiu tiu, pracka wygodna od 18 r.ż, mężulek nie przemęcza się i wraca o 16, maja WŁASNE mieszkanko i wszystko tak jak sobie zaplanują, tak jestem zazdrosna, bo nie rozumiem dlaczego jednym sie układa wszystko super tak jak chcą a innym kompletnie nic i tak jak nie chcą...i nawet nie ma z kim pogadać bo te kolezaneczki ktore cholernie mnie potrzebuja bo jestem jak balsam na ich problemy znikają jak jakis problem mam ja... psycholog dopiero w pazdzierniku, coż robic, isc sie powiesic??